Eksperci podzieleni ws. dyrektywy tytoniowej
O regulacjach proponowanych w dyrektywie tytoniowej oraz ich skutkach dyskutowali w sobotę w Krakowie z inicjatywy europosłanki Róży Thun (PO) zwolennicy i przeciwnicy tej dyrektywy. Większość publiczności była dyrektywie przeciwna.
Dyskutanci zgodzili się między sobą jedynie co do tego, że tytoń jest szkodliwy dla zdrowia i że podobnych debat powinno być więcej.
Projekt nowelizacji unijnej dyrektywy tytoniowej przewiduje zakaz sprzedaży cienkich papierosów, tzw. slimów, oraz smakowych (np. mentolowych), bo zdaniem Komisji Europejskiej zachęcają one do palenia. Propozycja zakłada też, że opakowania papierosów i produktów tytoniowych muszą być w 75 proc. pokryte wizualnymi i słownymi ostrzeżeniami zdrowotnymi.
Jak wyjaśnił zebranym Andrzej Ryś, nowelizacja poprzedniej dyrektywy z 2001 roku była konieczna, ponieważ na rynku pojawiły się nowe produkty tytoniowe i nowe strategie marketingowe, skierowane głównie do młodych kobiet. Powołał się także na statystyki, z których wynika, że obecnie 70 proc. palaczy w UE zaczyna palić przed 18 rokiem życia, a 94 proc. przed ukończeniem 25 lat.
Poinformował również, że według oczekiwań KE, wprowadzone za pomocą dyrektywy ograniczenia (m.in. zakaz sprzedaży papierosów slim i smakowych, opakowania z ostrzeżeniami, zakaz handlu poprzez internet, rejestrowanie i ograniczanie sprzedaży dla nieletnich oraz kontrola farmaceutyczna nad e-papierosami) doprowadzą w ciągu 5 lat do 2-procentowego spadku produkcji papierosów. Jako mit określił twierdzenia, że dyrektywa spowoduje znaczące spadki wpływów do budżetu. "Spadek 2 proc. to nie jest coś, co zniszczy produkcję" - podkreślił.
Jak przyznała Róża Thun, dyrektywy prawdopodobnie nie da się odrzucić, bo ogromna większość parlamentarzystów chce ograniczenia palenia. "Dlatego my chcemy się skupić na kilku elementach, np. żeby wprowadzono dłuższy okres przejściowy na odchodzenie od slimów i mentolowych i przewidziano pieniądze na restrukturyzację firm, które będą musiały zmienić profil" - powiedziała europosłanka.
"Rząd polski popiera działania, które podnoszą świadomość społeczeństwa, jak np. wprowadzenie oznaczeń obrazkowych" - przyznał Radziewicz-Winnicki. Podkreślił jednak, że zastrzeżenia budzi m.in. możliwość utraty miejsc pracy i dochodów.

- « Poprzednia
- 1
- 2
- Następna »
KOMENTARZE: (1)
Wypowiedz się! Twoja opinia jest ważna!
Zobacz wszystkie komentarze (1)