Prezes Green Factory Logistics: Kontrole w magazynach nie są problemem

Jeśli przestrzega się określonych zasad, kontrole nie stanowią problemu. Mamy wdrożone odpowiednie procedury, które działają tak, jak powinny. Przy współpracy z sieciami, po dostosowaniu się do ich indywidualnych wymogów, kiedy inspektorzy widzą, że wszystko dobrze funkcjonuje, ilość kontroli zazwyczaj spada - mówi w rozmowie z serwisem portalspozywczy.pl Piotr Pietrzykowski, prezes Green Factory Logistics.
- Oczywiście, firmy zajmujące się przewozami towarów w temperaturze kontrolowanej konkurują ze sobą. Niemniej, w odróżnieniu od nas, nie zajmują się one logistyką warzyw. Nie mają rozbudowanego działu jakości. W przypadku warzyw potrzebne jest bardzo specyficzne podejście. Mówimy czasem, że „ten towar żyje". Oznacza to, że na każdym etapie wymaga kontroli. Jakość trzeba sprawdzić przy przyjęciu towaru do magazynu, podczas składowania, oraz kiedy produkt wyjeżdża z naszego obiektu i dociera do punktu docelowego, czyli do sieci handlowej.
- Czy sieci często przeprowadzają u Państwa audyty?
- Operatorzy handlowi audytują nasze magazyny pod kątem procedur, oraz przestrzegania zasad HACCP i reżimu temperaturowego. Czasami są to kontrole zapowiedziane, czasami niezapowiedziane. Ich częstotliwość jest różna, ale to już nie zależy od nas. Zresztą - to nie jedyne kontrole, jakim podlegamy. Jesteśmy też pod stałą kontrolą Sanepidu. Ze względu na to, że przewozimy m.in. produkty pochodzenia zwierzęcego, takie jak jogurty czy wyroby mleczne, jesteśmy także pod nadzorem inspekcji weterynaryjnej.
- Czy tak duża ilość inspekcji jest uciążliwa dla funkcjonowania firmy?
- Jeśli przestrzega się określonych zasad, kontrole nie stanowią problemu. Mamy wdrożone odpowiednie procedury, które działają tak, jak powinny. Przy współpracy z sieciami, po dostosowaniu się do ich indywidualnych wymogów, kiedy inspektorzy widzą, że wszystko dobrze funkcjonuje, ilość kontroli zazwyczaj spada.
- Czy mistrzostwa Euro 2012 wpłynęły na obroty firm logistycznych?
- Przed Euro 2012 dominowały prognozy, że sprzedaż pewnych produktów wzrośnie. Liczyliśmy na większą sprzedaż dań gotowych, oraz towaru, który dostarczamy do różnego rodzaju restauracji. Jednakże, różnica w stosunku do zwykłych obrotów, nie była duża. Z tego, co dowiadujemy się od klientów, większa sprzedaż objęła kategorie takie, jak piwo i napoje. My nie odnotowaliśmy specjalnych zmian. Zważywszy na specyfikę towaru, którym się zajmujemy, nie ma czemu się dziwić. Trudno oczekiwać, że przed meczem kibic zje więcej jogurtu niż zwykle.


Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
KOMENTARZE
Artykuł nie posiada jeszcze komentarzy! Twój może być pierwszy. Wypowiedz się!