Przeciwnicy GMO są spychani na margines?
Kwestia genetycznie zmodyfikowanych upraw w Polsce powinna jak najszybciej zostać uregulowana prawnie. Niestety, w debacie wokół GMO używa się argumentów, które nie mają wiele wspólnego z poprawnym metodologicznie wnioskowaniem naukowym, a także ujawniają się postawy dalekie od etycznie poprawnej postawy naukowej - czytamy w liście otwartym środowiska naukowego do Prezydenta RP.
"Co więcej, polski rząd korzysta z rad ekspertów, którzy pozostają w ewidentnym konflikcie interesów, będąc przedstawicielami organizacji finansowanych przez firmy produkujące nasiona GMO. Bez żadnego uzasadnienia, debata zdominowana jest przez biotechnologów, z praktycznym wyłączeniem specjalności przyrodniczych, medycznych i ekonomicznych oraz rolniczych. Ten stan rzeczy źle świadczy o standardach stanowienia prawa w Polsce i może mieć opłakane konsekwencje w postaci decyzji szkodliwych dla naszego kraju. Dlatego potrzebne są pilne zmiany, o które niniejszym apelujemy, zarówno do naukowców, jak i polityków" - apelują naukowcy w liście otwartym.
"Kontrowersja wokół upraw GMO ma podstawy w dwóch alternatywnych hipotezach, jednej - zakładającej nieszkodliwość wszelkich GMO i drugiej, dopatrującej się oznak szkodliwości niektórych form GMO (i związanych biocydów) dla ludzi i zwierząt, a także dla środowiska naturalnego i dla ekonomii rolnictwa. Ten spór może i powinien być rozstrzygnięty na poziomie naukowym, pod warunkiem zachowania zasad etyki i poprawności metodologicznej. Propagandowe zapewnienia firm biotechnologicznych i będących pod ich wpływem gremiów rządowych i opiniodawczych (jak Europejska Agencja Bezpieczeństwa Żywności, gdzie wg wypowiedzi niemieckiego ministra rolnictwa H. Seehofera, na procedury oceny ryzyka ze strony GMO ma wpływ przemysł biotechnologiczny), są bowiem wysoce niepewne. Ostrzegał przed tym także biochemik z Uniwersytetu Berkeley prof. J.B. Neylands (1999) słowami: „Data from agribusiness and government labs should be viewed with caution". Zresztą zastrzeżeń i ostrzeżeń dochodzących z poważnych źródeł jest nieporównanie więcej" - wskazują.
"W chwili obecnej można wyróżnić trzy grupy naukowców o różnych poglądach i postawach w zakresie oceny upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych, a mianowicie: entuzjastów, w tym osoby uwikłane w konflikt interesów lub działające w głębokiej niewiedzy; oportunistów wspierających grupę pierwszą, pracowników nauki obojętnych na sprawy publiczne oraz przeciwników bezkrytycznego dopuszczenia upraw GMO - orędowników walki o prawdę naukową i interes publiczny. Tym ostatnim nie tyle chodzi o rację, co o jej wielorakie konsekwencje. Niestety, w trwającej debacie są oni często spychani na margines i lekceważeni" - czytamy w liście.

KOMENTARZE: (7)
Wypowiedz się! Twoja opinia jest ważna!
Zobacz wszystkie komentarze (7)