O kłopotach na rynku opakowań szklanych mówił w rozmowie z naszą redakcją Janusz Palikot, który przyznał, że jego browar ma duże problemy ze zdobyciem szklanych opakowań z powodu wojny, którą wywołała Rosja.

Szkło ze wschodu tanie i wysokiej jakości

- Używamy dużo butelek, ale w mniejszych seriach, więc współpracujemy z mniejszymi hutami. Jeśli chodzi o alkohol mocny – we Włoszech, we Francji. Jeśli chodzi o piwo, to rzeczywiście kupowaliśmy w tych państwach wschodnich – na Ukrainie, w Rosji. I obecna sytuacja na wschodzie na pewno jakoś zmieni nasz biznes – komentował pod koniec marca Janusz Palikot. Jak wskazywał, jakość butelek kupowanych na wschodzie była bardzo wysoka, za to cena – niska.

Podobny problem wskazuje Robert Ogór, prezes Ambry. W rozmowie z naszym portalem wskazał, że ze względu na wojnę dwie znane huty zostały zbombardowane i zniszczone, dlatego większość producentów alkoholi, ale także innych napojów, będzie mieć problem z dostępem do butelek i do szklanych opakowań.

Ucierpi nie tylko branża alkoholowa

Sytuację potwierdza również Andrzej Szumowski, prezes Stowarzyszenia Polska Wódka, który podkreśla, że sytuacja jest tak samo ciężka dla branży alkoholowej, jak i innych producentów, którzy korzystają chociażby ze słoików. Na domiar złego na rynku zaczyna brakować także aluminium, co generalnie utrudnia dostęp do kapsli, zakrętek, wieczek i innych elementów wykonanych ze stopów je zawierających.

Krótkie serie robione na miarę największym wyzwaniem

Wyjątkowo źle prezentuje się sytuacja producentów alkoholi, którzy korzystają z butelek „na miarę”, tzn. np. z grawerunkiem, o nietypowym kształcie itp. Przedstawiciel największego dystrybutora alkoholi na Ukrainie zdradził Portalowi Spożywczemu, że coraz ciężej o takie opakowania w Ukrainie, a przeniesienie produkcji samych opakowań trwałoby na tyle długo i było na tyle drogie, że może się okazać nieopłacalne.

Polscy producenci zmuszeni są szukać nowych dostawców, którzy są w stanie przygotować robione na zamówienie, krótkie serie szklanych opakowań, bo z tak wydajnych hut jak np. O-I w Jarosławiu korzystają najwięksi na rynku gracze.

Czy ukraińskie alkohole przetrwają wojnę?

- Mimo wojny ukraińska wódka ma się dobrze - mówi przedstawiciel marki Hlibny Dar, czołowego ukraińskiego producenta.

Wojna, problemy z hutami i obowiązująca w kraju prohibicja powodują, że produkcja alkoholu na eksport stała się dla Ukrainy wyjątkowo ważna, bo jest sposobem na podtrzymanie kondycji gospodarki. Producenci w tej chwili koncentrują się na eksporcie oraz utrzymaniu wysokiej jakości, która według zapewnień póki co nie jest zagrożona.  

Zapasów pszenicy ma Ukrainie wystarczyć na około 3 lata. Jednak jeśli agresja Rosji się przedłuży, wiadomo, że priorytetem w wykorzystaniu zapasu zbóż nie będzie produkcja alkoholu, jednak jest to odległa perspektywa. Dlatego teraz tak bardzo zależy ukraińskim wytwórniom na jak największym eksporcie, zachowaniu jakości i budowaniu marki ukraińskich alkoholi.

Z kolei przeniesienie produkcji poza granice kraju z wielu powodów może się okazać niemożliwe. Przede wszystkim nie będzie to już ten sam produkt, bo surowce użyte do produkcji będą inne. Problemem jest także sam proces przeniesienia produkcji. – W przypadku każdej marki jej nieobecność na rynku przez rok, dwa lata oznacza koniec jej istnienia, bo to miejsce szybko zajmie inny produkt – komentuje przedstawiciel największego ukraińskiego producenta alkoholi.

 

Szukasz magazynu do wynajęcia. Zobacz ogłoszenia na PropertyStock.pl