Z badania agencji badawczej ARC Rynek i Opinia dotyczącego m.in. konsumpcji alkoholu i zmian w tym zakresie wynika, że w okresie pandemii wzrosła częstotliwość spożywania alkoholu. Obecnie niemal co piąty badany Polak przyznaje, że pije częściej alkohol niż dwa lata temu. Jakie zatem alkohole najczęściej piją Polacy?
Jakie alkohole piją Polacy?
Jako pierwszy na to pytanie odpowiedział Mariusz Glenszczyk, prezes zarządu TiM SA.
– Mam nadzieję, że Polacy piją wyłącznie dobre alkohole, bo życie jest zbyt krótkie, żeby pić słabe, chociaż jak tu siedzimy, zgodzimy się, że nie ma słabych alkoholi, a są jedynie źle dobierane. Dla nas okres pandemii okazał się łaskawy, albowiem szybko dopasowaliśmy się do tego, co działo się na rynku, a działo się tam naprawdę dużo. Okazało się, że nasze społeczeństwo zostało zamknięte w domach. HoReCa przestała działać. Ludzie nie wyjeżdżali z kraju. Obecność z mocnym alkoholem pewnie była przyjemna, ale w pewnym momencie trudna. W związku z tym wino było alternatywą – powiedział.
Następnie Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego w Polsce – Browary Polskie, opowiedział o rynku piwa w pandemii.
– Mamy trzeci z rzędu rok spadkowy, jeśli chodzi o spożycie piwa w Polsce. W tym roku od stycznia do września jest to spadek o 4 proc. Także pandemia wpłynęła negatywnie na rynek piwa. Niestety piwo ze wszystkich alkoholi było dotknięte brakiem konsumpcji zbiorowych, brakiem różnych wydarzeń, festiwali, masowej turystki. Piwo stało się ofiarą braku spotkań towarzyskich. Piwo jest drugą kategorią w HoReCa po jedzeniu, także zamknięcie tego sektora przełożyło się negatywnie na spożycia piwa w Polsce – ocenił.
– Od kilku lat obserwujmy trendy, których pandemia nie zakłóciła. Traci lager, w szczególności piwa mocne. Polacy piją mniej piwa, ale lepszej jakości. Rosną piwa premium i ultra premium. Zyskują również piwa smakowe i inne piwne specjalności – dodał.
W dalszej kolejności Janusz Palikot, prezes Manufaktury Piwa Wódki i Wina SA, Browaru Tenczynek i Tenczyńskiej Okowity odniósł się do wyborów alkoholowych Polaków.
– Dla nas ten rok był fantastyczny. Mimo że jesteśmy w głównej mierze producentem piwa, to w tym roku staliśmy się specjalistą w sektorze alkoholi mocnych. 60 proc. naszych przychodów to mocne alkohole. Zaczynaliśmy rok temu z małej pozycji, także nasz wzrost jest gigantyczny z roku na rok – powiedział.
– Obserwuję takich kilka tendencji charakterystycznych na całym świecie, a które pojawiły się w Polsce i przyspieszyły w ostatnim czasie, w okresie pandemii. Pierwsza z nich to personalizacja marek. Jest to bardzo silny trend w Stanach Zjednoczonych, czy w Niemczech. Wszędzie pojawia się mocne nazwisko aktora czy innego celebryty. I to będzie się nasilać w kolejnych latach. Te tradycyjne marki też sięgają po tego typu osobę. Drugi trend to sprzedaż bezpośrednia. Tych ścieżek jest kilka, ale jest to sprzedaż, gdzie bezpośrednio rozmawiam z konsumentem, bez udziału sieci handlowych. To jest trend, który bardzo silnie rośnie. Tego na nas wymusiła pandemia – tłumaczył Janusz Palikot.
– Trzecia zmiana to wzrost alkoholi premium. Długo tego nie było, a teraz to się zmienia, także jeśli chodzi o wódki, whisky czy gin. Tego typu zmiany jak produkty kraftowe o ograniczonej partii, wyższej cenie niż produkcyjne, kolekcjonerskie robią się coraz bardziej popularne – dodał.
Anna Sułek, dyrektor zarządzająca Kondrat Wina Wybrane, opowiedziała o winnych wyborach Polaków.
– Jeśli chodzi o naszą firmę, bardzo mocno w okresie pandemii wzrośliśmy i to nie w naszej flagowej kategorii win 35-50 zł, a w kategorii win w przedziale cenowym 50-100 zł. Nasza strategia opiera się głównie na klientach detalicznych, dlatego też mocno nie ucierpieliśmy na pandemii. W tym czasie postawiliśmy na mnóstwo szkoleń i webinarów z winami. Cieszyły się one popularnością zarówno wśród firm jak i klientów indywidualnych. W detalu udało nam się wygenerować wzrost 100 proc., a jako firma zakończyliśmy wzrost rdr. na 40 proc. My też skupiamy się na innych winach, w innych segmentach, a mianowicie współpracujemy z małymi producentami, z małymi butikami. Natomiast patrząc na wybory konsumentów, widać wzrost win w przedziale 50-100 zł. I jest to trend wzrostowy. Ludzie sięgają po wysublimowane wina – powiedziała.
Następnie Marek Sypek, dyrektor generalny Stock Polska Sp. z o.o., ocenił rynek alkoholi w Polsce.
– Wolumetrycznie na rynku alkoholi w Polsce, patrząc na liczby, to 82 proc. płynu z alkoholem stanowi piwo, 11 proc. produkty spirytusowe, a niewielka części wina. Pomimo spadków kilka procentowych bezsprzecznie jesteśmy rynkiem zalanym piwem. Patrząc na produkty pochodzenia spirytusowego, to kategoria ta w ciągu ostatniego roku spada ilościowo o 3,7 proc. Całościowo kategoria nie spada drastycznie. Odnosząc się do Stocka, nasza firma rośnie o 11 proc. i mamy równo podzielone na producentów 33 proc. rynku produktów spirytusowych w Polsce – wyjaśnił.
Siła tradycji i nowych zwyczajów
W dalszej części debaty rozmawialiśmy o nowościach, które pojawiają się na rynku alkoholi. Jak one są odbierane przez konsumentów? Czy chętniej eksperymentujemy z alkoholami i sięgamy po nowości, czy jednak Polacy pozostają wierni tradycyjnym alkoholom, które znają?
– Konsument w wolnym rynku ma duże prawo wyboru, a rynek oferuje wszystko to, o czym klient może pomyśleć. W związku z powyższym mamy trend m.in. win wegańskich. Pojawiają się też trendy win ekologicznych, biodynamicznych. To jest jedna z płaszczyzn, na której klienci odnajdują to, co na rynku pojawia się jako nowość – ocenił Mariusz Glenszczyk, prezes zarządu TiM SA.
– Natomiast obserwujemy również powrót do tradycji jak np. do win francuskich. Wracamy do tego po dużym zachłyśnięciu się winami z nowego świata. Ameryka Południowa, Stany Zjednoczone, Australia, Nowa Zelandia są bardzo mocno reprezentowane w sprzedaży, ale mimo to dużo sprzedajmy win francuskich, hiszpańskich, włoskich. Swego czasu przyszła moda na prosecco, które stanowi ponad 50 proc. win musujących – dodał.
Bartłomiej Morzycki ocenił eksperymenty piwne ze strony browarów.
– Jest pewna świadoma grupa konsumentów piwa, która poszukuje nowych smaków i przenosi doświadczenia innych krajów piwnych na polski rynek. Rzeczywiście, jeśli chodzi o rynek piwa w Polsce, to te innowacje piwne są głównie dziełem tych najmniejszych producentów. W Polsce mamy znacznie powyżej 300 browarów, z czego większość to rzemieślnicze zwane również kraftowymi. One są niezwykle innowacyjne i kreatywne, jeśli chodzi o dostarczanie na rynek piwnych nowości. Szacuje się, że rocznie mamy ok. 200 premier piw w Polsce, część z nich to krótkie serie, które sprzedają się i nie są powtarzane, a w ich miejsce pojawiają się nowe. Duże browary również podążają w tym kierunku i wypuszczają nowe piwa w nowych stylach i smakach – wyjaśnił.
– Najszybciej na rynku rozwijają się piwa bezalkoholowe, w tym smakowe jak Radlery 0.0. Ta dynamika ostatnio trochę osłabła, niemniej mówimy o rynku, który przekroczył miliard złotych. I prognozujemy, że ten sektor będzie się dalej rozwijać, pomimo opłaty cukrowej, która objęła ten segment. Spodziewamy się również dalej rozwoju piwnych specjalności i piw smakowych. I będzie się rozwijać trend piw o zmniejszonej zawartości alkoholu – dodał.
Mówiąc o piwach, jednym z nieoczywistych połączeń wydaje się być dodanie do piwa suszu konopnego. W związku z tym Janusz Palikot opowiedział o swoich nieoczywistych rozwiązaniach w alkoholach.
– Reprezentuję mały segment piwa i mocnych alkoholi, ale z premedytacją ustaliłem taki model biznesu, inny niż kiedyś, stawiając bardziej na alkohole butikowe. Powstała u nas teraz instalacja dealkoholizacji piwa i będziemy robić piwo bezalkoholowe bardzo dobrej jakości, czyli piwo będzie mieć taki sam smak po zabrania alkoholu jak te z alkoholem. I ten rynek jeszcze urośnie. Mamy dużo do zrobienia, jeśli chodzi o segment piw bezalkoholowych. Będziemy robić też Buha bezalkoholowego – powiedział.
– W tej chwili mam 57 krajów, które chcą ode mnie importować piwo i wódkę Buh. Moim zdaniem będzie to istotna kategoria. Marihuana jest w Stanach Zjednoczonych drugą używką. W wielu krajach jest duża liberalizacja konopi CBD, nie mówię o THC, ale CBD. Chociaż także THC. W części krajów europejskich, jak Holandia, Portugalia, Niemcy czy Czechy to jest tendencja, która będzie się nasilała – dodał.
Po piwach wróciliśmy do nowości na rynku win jak np. wina o zmniejszonej zawartości alkoholu lub bezalkoholowych.
– Królem na rynku win jest primitivo. Jesteśmy kulturowo przyzwyczajeni do win pełnych, słodkich i to primitivo jest takim kompromisem pomiędzy winem wytrawnym a słodkim czy półsłodkim. Rzeczywiście królują kraje jak Włochy czy Hiszpania, gdzie jakość do ceny jest dobra. Odradza się Francja – stwierdziła Anna Sułek.
– Jeśli chodzi o wina wegańskie, to ten trend umacnia się. Co do win bezalkoholowych, niestety alkohol jest nośnikiem smaku, więc te wina różnią się smakiem od win na bazie alkoholu – dodała dyrektor zarządzająca Kondrat Wina Wybrane.
Od win przeszliśmy do alkoholi mocnych, gdzie na rynku wódek pojawia się dużo nowych różnych nieoczywistych smaków jak Saska Kawa z Nutą Brandy, Saska Wiśnia z Nutą Rumu lub nowe smaki Żołądkowej. Czy konsumenci są otwarci na eksperymentowanie, czy jednak pozostają wierni tradycyjnym smakom alkoholi mocnych?
– Kiedyś w dawnych czasach była wódka czysta, która od wielu lat spada, natomiast rosną alkohole smakowe w bardzo w przeróżnych smakach. Saska o smaku kawy okazała się hitem. Z tego co widzimy na rynku, jeśli chodzi o trendy, jest coraz niższa zwartość alkoholu w produktach, które sprzedajemy, szczególnie w alkoholach smakowych, gdzie schodzi się już poniżej 30 proc. zawartości alkoholu – powiedział Marek Sypek.
– Natomiast whisky w ostatnich 10. latach rozwija się rokrocznie dwucyfrowo. I rynek whisky przechodzi gigantyczny wzrost w Polsce. Dostępność tych produktów zawdzięczamy dyskontom, gdzie 50 proc. tej kategorii jest sprzedawana w cenach bardzo atrakcyjnych. Kategoria ginu i rumu powoli, aczkolwiek skutecznie rośnie, ok 9-10 proc rok do roku. I giny smakowe stanowią drugą subkategorię w ginach – dodał dyrektor generalny Stock Polska.
Sprzedaż alkoholu w zdigitalizowanym świecie
W dalszej części naszej debaty poruszone zostało zagadnienie sprzedaży alkoholu w zdigitalizowanym świecie. Jak radzi sobie z tym branża alkoholowa?
– Co by nie mówić, mamy do czynienia z ustawą, która została opisana w 1982 roku bodajże. Internet w Polsce zaczął działać w 1991 roku. Nikt wtedy nie myślał o sprzedaży produktów w Internecie. A mamy orzecznictwo, które zabrania sprzedawania alkoholu w sieci z 2016 roku. W sieci nie jesteśmy w stanie zweryfikować pełnoletności oraz trzeźwości osoby, która chce kupić alkohol, a jest to wymagane. My sprzedaży internetowej nie uskuteczniamy. Szukamy rozwiązania najlepszego, żeby się w tym odnaleźć, póki co prawodawstwo niespecjalnie nam w tym pomaga – powiedział Mariusz Glenszczyk, prezes zarządu TiM SA.
Jak stwierdził Bartłomiej Morzycki, możliwość sprzedaży alkoholu w sieci bardzo pomogłaby małym browarom.
– Brak uregulowania tej kwestii jest szczególnie dotkliwy dla mniejszych producentów. Im ktoś ma mniej wyszukany, regionalny produkt, to nie jest w stanie pokryć dystrybucji w całym kraju. Dla takiego podmiotu jak browary regionalne i rzemieślnicze sprzedaż e-commerce byłaby ratunkiem. A pandemia unaoczniła wszystkim, jak ważny byłby to kanał w okresie lockdownów – stwierdził.
Janusz Palikot przyznał, że sprzedaje swoje produkty w internecie.
– Sprzedajmy nasze produkty online, natomiast trzeba je odebrać osobiście w browarze. I jesteśmy w stanie taką rezerwację zweryfikować w naszym sklepie przy browarze, jeśli chodzi o beczki i tokeny. Druga sprawa, mamy Stowarzyszenie Przyjaciół Tenczynka, gdzie trzeba się zarejestrować online, podać swoje dane, w tym pesel i wówczas jesteśmy w stanie zweryfikować pełnoletność. Nasze produkty są drogie i bardzo drogie, a w związku z tym jest mało prawdopodobne, że ktoś zrobi młodzieńczy wybryk, pod wpływem alkoholu lub nie, żeby zapłacić tyle pieniędzy za zakupy u nas, ale wykluczyć u nas tego nie można – powiedział.
– Mamy jeszcze taki patent, że Fedex, który odbiera u nas produkty i dostarcza, potwierdza odbiorcę. Z punku widzenia kontroli wydaje się być to bezpieczne zabezpieczanie. A pewnie taka kontrola niebawem nas czeka. To są nasze myki, nie dają sto procent gwarancji, ale wzmagają bezpieczeństwo. Natomiast przepisy są tak anachroniczne i nie odpowiadają sytuacji obecnej, z którą mamy do czynienia. One muszą być zmienione wcześniej czy później – dodał.
W kwestii przepisów i potrzeby ich zmiany z przedmówcami zgodziła się Anna Sułek.
– Przepisy są absurdalne. Absolutnie nie są to przepisy, które chronią młodzież przez spożyciem alkoholu, patrząc, że jest mnóstwo na osiedlach sklepów z alkoholem. Z takim absurdami spotykamy się na co dzień. A konkurencja nie śpi. Takich kontroli mamy mnóstwo. Mamy zabezpieczanie. W naszym magazynie mamy sklep, który posiada zezwalanie na sprzedaż alkoholu i można w nim odebrać alkohol, a na naszej stronie mamy system rezerwacyjny, który pozwala zarezerwować towar odebrać w konkretnym sklepie – powiedziała.
Wpływ podatków na rozwój branży
Na zakończenie naszej dyskusji do wątku sprzedaży alkoholu w sieci oraz kolejnej podwyżki akcyzy na alkohol przez rząd odniósł się Marek Sypek.
– Trudno inaczej ocenić tę ustawę niż mianem absurdu. Nie sprzedajmy alkoholi mocnych przez internet, ale chcielibyśmy, żeby to zostało w końcu uregulowane, ponieważ mamy XXI wiek i wypadałoby to zauważyć ze strony ustawodawcy. Ten z kolei zauważył, że jest okazja, żeby znowu wyciągnąć pieniądze od producentów, bo dwa lata temu mieliśmy podwyżkę akcyzy. Rok temu mieliśmy jedną z ustaw o małych formatach, która to miała przesunąć konsumpcję z małych opakowań na piwo, co nie do końca wyszło, a przesunęło konsumpcję trochę na duże opakowania – ocenił dyrektor Stocka.
– Teraz mamy następny pomysł, żeby znowu o 10 proc. zwiększyć akcyzę. A po pierwsze należałoby wrócić do ustawy z 1982 roku i dostosować ją do obecnych potrzeb. Każdy producent, niezależnie z jakiego kraju i co tak naprawdę wlewa do kadzi, to jest to takim samym alkoholem na koniec dnia i ma rożną zawartość procentową. Chcielibyśmy, żeby ta akcyza była opłacana tak samo nieważne czy to jest cydr, piwo, wino, wódka czy whisky. Wtedy byłby to jedynie słuszny i obiektywny system, bo tak jak każdy przedsiębiorca, który działa w danej branży, chciałbym być traktowany według tych samych zasad, bo robię dokładnie to samo. W tej kategorii chcieliśmy być traktowani uczciwie przez rząd i mieć takie same szanse rozwoju. A podwyżka akcyzy spowoduje, że butelka najtańszej wódki, która obecnie kosztuje 20 zł, wzrośnie o ok. 15 zł. A w kolejnych latach przez podwyżki do ok. 50 zł za butelkę. Czy polski konsument to zaakceptuje? Nie sadzę. Ale czas pokaże, co z tym zrobi ustawodawca. Mam nadzieję, że jednak jeszcze zmieni swoje zdanie – podsumował debatę Marek Sypek.
Debata „Wyzwania dla branży alkoholowej” odbyła się w ramach XIV edycji Forum Rynku Spożywczego i Handlu.
Szukasz magazynu do wynajęcia. Zobacz ogłoszenia na PropertyStock.pl

komentarze (0)