Magia wódczanych procentów
Produkcja mocnego trunku ruszyła z kopyta. Przynajmniej według danych GUS. Sęk w tym, że branża nie odczuwa wzrostu - informuje "Puls Biznesu".

W Polsce, która jest czwartym producentem wódki na świecie, powinny właśnie strzelać zakrętki. Po dłuższym czasie bez jakiegokolwiek większego ruchu w końcu widać niebagatelną, bo dwucyfrową dynamikę wzrostu produkcji. W pierwszym kwartale tego roku wyniosła ona 14,4 proc. (wobec 1,1 proc. rok wcześniej czy -0,8 proc. w 2017 r. oraz 2,4 proc. w 2016 r.), jak wynika z ostatnich danych o produkcji najważniejszych wyrobów przemysłowych podawanych przez Główny Urząd Statystyczny.
Co się mogło stać? Polacy mogli zacząć więcej kupować mocnych alkoholi.
— Cały rynek wódki pod względem sprzedaży urósł w pierwszym kwartale o 3 proc. wolumenowo, a to i tak dobry wynik w porównaniu z 1-2-procentową dynamiką bądź spadkami w poprzednich latach w tym okresie. Obecna dynamika nie tłumaczy jednak tak dużego wzrostu produkcji podanego przez GUS — mówi "Pulsowi Biznesu" Krzysztof Kouyoumdjian, dyrektor ds. relacji zewnętrznych w CEDC, czyli lidera polskiego rynku wódki.
— Rynek w Polsce jest dość stabilny. W jednym roku trochę rośnie, w kolejnym nieco spada. W efekcie producenci mają dwie szanse na zwiększenie przychodów — poszerzanie portfela o produkty premium i przekonywanie do nich Polaków, co też czynią, oraz zwiększanie eksportu — dodaje Ryszard Woronowicz, rzecznik prasowy Związku Pracodawców Polskiego Przemysłu Spirytusowego.
Czy to eksport odpowiada więc na produkcyjne poruszenie? — Sprzedaż zagraniczna rzeczywiście powoli rośnie, ale nie jest to dynamika tłumacząca taki wzrost produkcji, jaki podał GUS — twierdzi Ryszard Woronowicz. Przypomina też o skali tego eksportu — dziś z kraju wyjeżdża ok. 18 proc. naszej wódki. Dla porównania, Szkoci eksportują aż 92 proc. swojej whisky.
Marek Sypek, szef Stocka w Polsce, czyli wicelidera rynku, przekonuje, że jedyne wytłumaczenie to uruchomienie dodatkowych mocy produkcyjnych przez któregoś z graczy. Tu również trudno znaleźć autora takiego wyniku. Jednym z większych podmiotów, który miał uruchamiać nowe instalacje do produkcji, był Marie Brizard Wine&Spirtis, który zapowiadał start nowych linii w Łańcucie. Rozruch miał nastąpić na koniec 2017 r. Jednak w raporcie z końca kwietnia tego roku borykająca się od dłuższego czasu ze spadkiem sprzedaży spółka pisze, że zakład otworzyła w lutym 2019 r. i na razie jest w fazie rozruchu.
Kolejna domniemana przyczyna to pojawienie się nowego, znaczącego gracza na rynku. Większych debiutów nie było tu jednak od lat. W 2017 r. pokazał się tu wprawdzie Zbigniew Komorowski, twórca jogurtowej Bakomy i jeden z najbogatszych Polaków, ale to pierwsza czwórka (czyli CEDC, Stock, Marie Brizard oraz Pernod Ricard) odpowiada za nawet 85-90 proc. rynku wódki, a więc to oni mogliby być potencjalnymi sprawcami takiego wyniku.
Całość w "Pulsie Biznesu"


Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.