Regionalny kierownik sprzedaży jednego ze znaczących producentów artykułów spożywczych zgadza się anonimowo ujawnić mechanizm trwającej na rynku wojny cenowej. Jak mówi, w jego firmie funkcjonują odrębne piony sprzedażowe do obsługi wielkich sieci oraz tzw. handlu tradycyjnego. Szefowie woleliby, żeby oba działy w ogóle nie wiedziały o swoim istnieniu – ich pracownicy mają osobne szkolenia czy spotkania integracyjne, osobne wytyczne i targety sprzedażowe, nawet tzw. cenniki 100 różnią się od siebie. Generalnie ci od sieci mają wyrabiać wolumen sprzedaży, a ci drudzy mają zarabiać. Na siebie i na nich.
To już raczej organizacyjna skrajność, ale w wielu firmach obowiązują podobne zasady. W rezultacie największe sieci handlowe wyciskają z producentów, co się da, aż do granic opłacalności czy nawet poniżej tych granic, ale za to kupują duże ilości towaru. Producenci szukają zysku w relacjach z bardziej rozproszonym handlem tradycyjnym, starając się utrzymać możliwie wysokie ceny sprzedaży. To wytwarza oddolną presję na dystrybutorów. Z kolei kupcy dążą do uzyskania jak najniższych cen zakupu, tak aby ceny artykułów na półce były przynajmniej porównywalne z dyskontowymi. To presja odgórna – czytamy w Wiadomościach Handlowych.
Więcej www.wiadomoscihandlowe.pl
Szukasz lokalu handlowego do wynajęcia? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

komentarze (0)