Ekspert: Tesco Polska szuka sposobów na optymalną skalę i rentowność
Tesco próbuje znaleźć dla siebie nową formułę w Polsce, więc nie wychodzi z naszego kraju, co jest chyba dobrą wiadomością. Zobaczymy, jak sprawdzi się ona w zderzeniu z nadchodzącą dekoniunkturą i „antysieciowymi” zapowiedziami polityków - np. podatek handlowy, utrzymanie „niedziel”, presja na wzrost wynagrodzeń minimalnych i opłat quasipodatkowych - ale życzmy firmie jak najlepiej - mówi serwisowi portalspozywczy.pl dr Maria Andrzej Faliński, prezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego.

- Tesco Polska odważnie stara się „popłynąć z wiatrem”, czyli zaistnieć w trendzie wygodnych zakupów, czynionych najchętniej w sklepach niezbyt dużych, blisko położonych, o optymalizowanym, szybko rotującym asortymencie - mówi serwisowi portalspozywczy.pl dr Maria Andrzej Faliński, prezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego.
- To tłumaczy koncentrację na powierzchniach mniejszych: od supermarketu w dół i konsekwentne wyprzedawanie dużych - choć nie tylko - obiektów z firmy. Firma optymalizuje swój potencjał, by zaproponować rynkowi nowa formułę i sięgając do segmentu rynku, gdzie generują się największe sukcesy konkurentów. Innym ważnym aspektem dokonujących się zmian jest próba - wreszcie całościowa - wyjścia z cienia niezbyt trafionych wyborów strategicznych sprzed około dekady - dodaje ekspert.
Szukasz lokalu handlowego do wynajęcia? Zobacz oferty na PropertyStock.pl
Tłumaczy, że chodzi o ówczesny wybór skromnego - jak wówczas pisano - profilu sieci, koncentrację na dużej raczej powierzchni, uzupełnianej raczej skromnymi eksperymentami w obszarze powierzchni mniejszych („ekspresy”).
- I wreszcie to, co najważniejsze - zlekceważenie potencjału tkwiącego we franczyzie, łączącej motywację pracy „na swoim” z efektem sieci, przy znacząco niższym koszcie utworzenia i utrzymania sklepu. Decyzja takiego zaadresowania się do tzw. Kowalskiego, w sytuacji, gdy zaczynał się „wybuch” franczyz, a dyskonty dostrzegły swoją szansę w zaadaptowaniu trendu delikatesowego w supermarkecie i sklepie specjalistycznym, do możliwości sieci dyskontowych dało początek kłopotów z konkurencją - mówi ekspert.
Zauważa, że obniżenie profilu dało deprecjacje wizerunku, a sukces „delikatesujących” się na potęgę nadal tanich dyskontów i sieciowych sklepów osiedlowych, stworzył bardzo niekorzystną konkurencyjnie synergię.
- Efekt? - Koszty nie spadały, przychody słabo rosły, rentowność operacji - bywało - pokazywała ujemne wyniki. Ratowała je pozycja lidera eksportu żywności do UK, ale to tylko podkreślało słabość podstawowego procesu handlowego w rynku krajowym. Na to nałożył się jeszcze sukces sklepów convenience, kreujący się przez ostatnich kilka lat. Teraz jest szansa to przezwyciężyć, ale tylko szansa - nadchodzą bowiem czasy dekoniunktury, nadregulacji i trudnego rynku - tłumaczy Andrzej Faliński.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.