Polscy producenci żywności fałszują swoje produkty?
Z kontroli, które są prowadzone przez Inspekcję wynika, że praktycznie nie ma takich grup towarów, w których nie znajdowalibyśmy nieprawidłowości. Są oczywiście grupy, gdzie tych zafałszowań jest znacznie więcej, i są takie, gdzie jest ich mniej, ale praktycznie we wszystkich grupach produktowych zafałszowania występują.
Grupą towarową, gdzie nieprawidłowości jest stosunkowo mało jest np. oliwa z oliwek: w prowadzonych od wielu lat badaniach nie ma większych nieprawidłowości, poza jednostkowymi przypadkami. Oliwa jest w większości przypadków takiej jakości jaką deklaruje producent.
Może dlatego, że są to towary importowane?
Nie sądzę. Przeprowadziliśmy ostatnio kontrole warzyw i owoców i tutaj najwięcej nieprawidłowości było w przypadku towarów sprowadzanych do Polski z zagranicy.
Powiedział Pan, że oliwa z oliwek wypada najlepiej, a które branże wypadają najgorzej?
Mamy na rynku takie grupy produktowe, w których wykrywamy wyjątkowo dużą liczbę nieprawidłowości, do nich należą m.in. branża mięsna i branża mleczarska. Znajdują się one w różnej sytuacji. W przypadku produktów mleczarskich mają one bardzo jasno określone przepisy jakościowe, czyli normy mówiące co to jest masło, mleko w proszku czy mleko do picia. Regulują to m.in. przepisy UE, które jasno mówią co to jest np. masło.
Natomiast w branży mięsnej dominuje deklaracja producenta i nie istnieją obowiązujące przepisy odnoszące się do jakości, poza niektórymi wybranymi kategoriami, takimi jak klasyfikacja mięsa w systemie EUROP. Oczywiście polskie normy istnieją, ale od 2002 r. są normami dobrowolnego stosowania i nie są obligatoryjne. Jeżeli producent powołuje się na "polską normę" produkując parówki czy inny produkt, to jesteśmy w stanie stwierdzić w czasie kontroli czy odpowiada on tej normie czy też nie.
Deklaracja producenta to dość "umowna" norma?
Jeżeli firma produkuje zgodnie z własną deklaracją to zwykle własnych norm dotrzymuje. Chciałbym tu podać kilka przykładów norm zakładowych: dobrym przykładem jest kiełbasa biała, która zgodnie z "Polską Normą" powinna zawierać 12 proc. białka. Normy zakładowe, czyli deklarowane przez producentów zamykają się w przedziale 8 - 80 proc., jest więc on tak szeroki, że producent zawsze się w nim zmieści. Mógłbym wymieniać przykłady w kolejnych kategoriach np. parówki, powinny zawierać 8-10 proc. białka według "Polskiej Normy", a według deklaracji producenta od 5 do 81 proc. Jeżeli chodzi o zawartość wody w produkcie mamy identyczną sytuację.
Ostatnio badaliśmy kiełbasy suche i podsuszane. Te pierwsze zgodnie z "Polską Normą" mogą zawierać między 55 a 59 proc. wody, zaś według norm zakładowych między 40 a 70 proc. Kiełbasa podsuszana 63 proc. wody zgodnie z "Polską Normą", a według norm zakładowych od 57 do 80 proc. wody. To powoduje, ze jedynie klient, który czyta oznakowanie towaru może kupić dobry produkt i do tego właśnie zachęcam.
Dlaczego producenci decydują się na fałszowanie żywności?
Tu muszę odwołać się do historii. W XIX wieku fałszowano żywność na ogromną skalę, głównie po to aby zwiększyć jej objętość i masę. Żywności po prostu brakowało. Jeżeli np. były kłopoty z kawą czy herbatą Brytyjczycy dodawali do tej pierwszej cykorii a do drugiej suszonych liści ziół.
Dzisiaj podstawowym czynnikiem fałszowania jest ekonomia. Jeżeli przeanalizujemy podstawowe przykłady zafałszowań to w zdecydowanej większości przypadków surowiec droższy jest zastępowany tańszym. Dobrym przykładem jest mięso gdzie lepszy jakościowo surowiec jest zastępowany gorszym mięsem, a nawet tłuszczem, tkanką łączną, ścięgnami a nawet wodą.
W branży mleczarskiej tłuszcz mleczny jest zastępowany olejami roślinnymi np. bardzo tanim olejem palmowym. Tu kłania się np. fałszowanie masła. Ale badaliśmy także twarogi, które są także często fałszowane poprzez dużą zawartość wody.
Ten kierunek fałszowania (przez zastępowanie droższych, lepszych jakościowo składników przez składniki tańsze i gorsze jakościowo) pokazuje, że firmy robią to przede wszystkim ze względów ekonomicznych.
Na szczęście nie wszyscy producenci fałszują żywność?
Wiele stowarzyszeń branżowych i firm wspierało nowelizację ustawy o jakości artykułów rolno-spożywczych, która ma wyeliminować fałszerzy. To pokazuje, że są oni świadomi tego, jak ważna jest jakość i marka. Chodzi przede wszystkim o to, aby z rynku pozbyć się tych, którzy fałszują żywność, a do tego potrzebne były ostrzejsze sankcje, które zawarte zostały w ustawie.
Coraz większą popularność zyskują dobrowolne systemy jakości. Poza tym są inicjatywy samych organizacji branżowych które starają się same wypracować swój własny znak jakości. Przykładem jest inicjatywa Polskiego zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego, które chce wprowadzić system jakości żywności QMP (Quality Meat Program) Czy w takim razie liczba zafałszowań spada?
Inspekcja doskonale wie, które firmy w jakiej branży fałszują żywność. Mamy taką listę, która powstała w wyniku prowadzonych od lat kontroli, w czasie których wiele firm się powtarza. Dla każdej branży mamy przygotowaną taką listę.
Przez cały ubiegły rok badaliśmy producentów mięsa czerwonego. Najwyższe słupki to zafałszowania związane ze znakowaniem, ich liczba spadła z 45 do 35 proc. ten wynik można uznać za nasz sukces.
O wiele gorzej to wygląda w przypadku kontrolowanych parametrów fizyko-chemicznych, wskaźniki ulegają dużym wahaniom. Na przykład dobrą sytuację mieliśmy w II kw. 2008 r. ponieważ jedynie 3 proc. skontrolowanych partii produktów było niezgodne z parametrami. Jednak już w III kw. 2008 r. było to 9 proc.
Niestety od 2005 r. w przypadku producentów mięsa czerwonego nie widać wyraźnego spadku zafałszowań, chociaż widać zmianę trendu. Być może te niezbyt optymistyczne wyniki to efekt dość szczególnej branży (mięsnej) gdzie ciągle działa ogromna liczba zakładów, szczególnie tych małych.
A najwięcej nieprawidłowości wykrywanych jest właśnie w najmniejszych podmiotach, tam gdzie nie ma odpowiednich służb, które czuwałyby nad przestrzeganiem przepisów.
Co z żywnością wysyłaną za granicę, czy jej jakość nie budzi wątpliwości?
Niestety. W ostatnim czasie napływają do Inspekcji zapytania służb kontrolujących żywność z Wielkiej Brytanii prosząc o wyjaśnienie pewnych nieprawidłowości w produktach wysyłanych na tamtejszy rynek przez polskie firmy.
Ostatnie dotyczyło np. pasztetu drobiowego, w którym na pierwszym miejscu w składzie była wieprzowina. Drób znalazł się na samym końcu listy w dodatku nie było to mięso drobiowe, ale słynne mięso oddzielane mechanicznie.
Czasami dopiero gdy produkty trafiają za granicę można zauważyć, że nie spełniają pewnych kryteriów.
Z czego wynikają problemy z fałszowaniem znakowania żywności?
Fałszerstwa w znakowaniu żywności wynikają częściowo z nieznajomości przepisów, jednak przede wszystkim ze świadomych działań producentów, którzy próbują ukryć to co jest tak naprawdę wewnątrz opakowania. Na przykład firma nie podaje na etykiecie pewnych składników.
Bardzo często pojawia się problem niewłaściwej nazwy handlowej, wprowadza ona konsumenta w błąd, ten kupuje zupełnie inny towar niż myślał, że kupuje. Przykłady to słynne parówki cielęce produkowane z wieprzowiny, czy produkty z królika czy gęsi w składzie, których dominuje wieprzowina czy wołowina.
Kolejne przypadki to nazwy produktów lub znaki graficzne, które sugerują, że są produktem oryginalnym, np. mix tłuszczowy opatrzony nazwą masło i znakiem krowy lub masielnicy.
Producenci chcą także często ukryć pewne składniki produktu, np. wyroby z cielęciny, które tak naprawdę zawierają jej 5 proc., a pozostała część to wieprzowina. Jednak tego w składzie się nie wykazuje.
Kolejny rodzaj zafałszowań może wynikać częściowo z niewiedzy producentów. Przykładem jest skomplikowana kwestia związana z terminami przydatności produktów do spożycia. Tu w zależności od tego jaki to produkt podaje się datę dzienną czy miesięczną, z sentencją: "najlepiej spożyć do ..." lub "najlepiej spożyć przed..."
Jakie branże wypadają najgorzej w przypadku znakowania?
Pod względem nazw handlowych najgorzej wypada branża mięsna. Wiele określeń produktów wprowadza konsumenta w błąd, problemem są także nazwy fantazyjne, które nic nie mówią konsumentom, a często nie mają także opisu, co powoduje dezorientację kupującego.
Wiele nieprawidłowości w oznakowaniu występuje także w branży piekarniczej często wynika to z problemów technicznych, po prostu na małej karteczce przyklejanej do niepakowanego chleba trudno umieścić wszystkie potrzebne informacje.
Szukasz lokalu handlowego do wynajęcia? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

komentarze (2)
Radziłbym się przyjrzeć mięsności świń w zakładach mięsnych w kuj-pom. Różnice w mięsności poszczególnych partii sięgają 5-6%, przy zachowaniu cyklu zamkniętego i pasz gotowych oraz dobrych warunków środow. w hodowli. Im mniejsza firma tym rozbieżności większe.
OdpowiedzTakie rozbieżności!!!! Wykańczają nas i naszą kieszeń zgodnie z \"Polską normą\". A to ci historia!?
Odpowiedz