Zakazane jest wprowadzanie konsumentów w błąd - np. sugerowanie, że kupują produkt bez konserwantów, gdy w rzeczywistości je zawiera. W trzecim kwartale 2015 roku Inspektorzy Inspekcji Handlowej w całej Polsce na zlecenie UOKiK sprawdzali jakość i oznakowanie produktów sprzedawanych jako domowe, tradycyjne, naturalne, bez konserwantów, wolne od GMO i im podobne.
Inspekcja Handlowa brała pod uwagę wykaz składników, rodzaj produktu, sposób rozmieszczenia i wyeksponowania obowiązkowych i dobrowolnych informacji na etykiecie lub w miejscu sprzedaży, a także szatę graficzną opakowania. W 160 różnego rodzaju sklepach inspektorzy Inspekcji Handlowej skontrolowali 966 partii produktów. Zakwestionowano co trzecią (300 partii - 31 proc.).
Ze względu na wprowadzające w błąd oznakowanie zakwestionowano 233 partie. Inspektorzy stwierdzili, że do produkcji użyto licznych substancji dodatkowych (tj. dozwolonych dodatków do żywności oznaczonych symbolem E, takich jak wzmacniacze smaku, stabilizatory, przeciwutleniacze, które nie są stosowane w produkcji domowej i tradycyjnej.
Wędzonka swojska- na etykiecie produkt ujawnił, że zawierała dodatek błonnika bambusowego, białka sojowego, substancji zagęszczającej E-407, skrobi modyfikowanej, białka zwierzęcego, maltodekstrynę, stabilizatorów E-450, E-451, E-262, przeciwutleniaczy E-316 i E-315.
Żur domowy koncentrat - Wiejskie specjały - Żur skondensowany naturalny, według staropolskiej receptury, która pamięta dębowe stoły dworów i strzech. Nowy zdrowy produkt w starym stylu - w składzie znajdowała się substancja konserwująca E-211 (benzoesan sodu).
Maślanka naturalna - wykaz składników zawierał substancje zagęszczające, w tym żelatynę wieprzową.
Smalec domowy z opisem na etykiecie: Spróbuj prawdziwego, domowego smalcu z najlepszym mięsem, przygotowanego według znakomitego polskiego przepisu - został wyprodukowany m.in. przy użyciu: białka sojowego, aromatów, wzmacniacza smaku E-621 (glutaminianu monosodowego), stabilizatorów E-450, E-451 i E- 452 (di-, tri- i polifosforanów).
Za wprowadzenie produktów o niewłaściwej jakości lub zafałszowanych Inspektorzy Inspekcji Handlowej wydali 11 decyzji z karami o łącznej wysokości 6,1 tys. zł. Nałożyli 10 mandatów karnych za sprzedawanie produktów przeterminowanych na kwotę 1,6 tys zł. Przekazali 135 zawiadomień do innych instytucji: Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oraz do Państwowej Inspekcji Sanitarnej.
Szukasz lokalu handlowego do wynajęcia? Zobacz oferty na PropertyStock.pl


komentarze (8)
Koncerny [MARKETY] mają długie macki!!!Inspekcja coś znajdzie żeby nie dopuścić do sprzedaży bezpośredniej dla rolników!!!A produkty są kilka razy ZDROWSZE jak w markecie!!!
OdpowiedzPoliczylem ze sa 7,6 raza zdrowsze!
OdpowiedzMyślę ze winno się wprowadzić standardy określające rodzaje produktów. Powinno określić definicję co kryje sie pod nazwą: \"tradycyjny\", \"domowy\", \"naturalny\", tak jak jest to z produktem \"eko, bio, organic\". Oczywiście trzeba też surowo karać za wprowadzanie konsumenta w błąd!
OdpowiedzJest to typowy przejaw arogancji urzędniczej głównego inspektora IJHARS a także UOKiK oraz bezzasadne ingerowanie w sferę produkcji artykułów żywnościowych. Odpowiednie służby we Włoszech, Francji, Anglii czy Hiszpanii nie ingerują w tę sferę oznaczeń produkcji a obowiązują tam te same przepisy unijne i krajowe doprecyzowania. Wszystko wskazuje na to, że w Polsce silne lobby usilnie wpływa na te urzędy w celu likwidacji konkurencji, szczególnie małych zakładów pozbawionych obsługi prawnej. Deklarowany na opakowaniu skład surowcowy powinien odzwierciedlać faktyczne użycie surowców, dodatków czy przypraw. Nie mam wątpliwości, że dodanie jakiegoś składnika do produktu bez jego wykazania w składzie surowcowym lub ujęcia składnika w wykazie a jego brak w produkcie może być uznane za wprowadzenie konsumenta w błąd. Również fałszerstwem produktu będzie wykazanie w składzie jakiegoś składnika gdy użyto do produkcji zupełnie innego składnika czy suplementu. Tym powinien zajmować się wspomniane urzędy. Wnioskować można, że brakuje w polskich urzędach IJHARS, UOKiK, PIH, Sanepidzie specjalistów, technologów i ludzi trzeźwo myślących. Nazwa produktu nigdy nie mówiła i nie wskazuje konsumentowi jakimi metodami produkt jest wytworzony. Użycie określenia „domowy” w nazwie nie sugeruje konsumentowi, że taki artykuł spożywczy jest wyprodukowany w domu, w warunkach domowych czy metodami domowymi, próżniowymi, chałupniczymi czy jeszcze innymi. Zresztą metoda wyprodukowania jest tajemnicą producenta i nie powinna być ujawniana na opakowaniu. Możemy przyjąć za dobrą monetę ujawnienie na opakowaniu, że produkt jest „wyprodukowany metodą domową” ale w tym przypadku musi on tą metodą być wytworzony bo taki zapis wprowadzałby w błąd konsumenta. Zarówno przepisy prawa unijnego jak i krajowego w Polsce nie wskazują na takie interpretowanie jak czyni to główny inspektor IJHARS czy UOKiK. Twierdzenie tych urzędników, że z nazwy produktu konsument może wywnioskować metodę produkcji i przypisywać właściwości produktowi jest błędne. Działanie tych służb jest szkodliwe dla konsumentów, próbą narzucenia jednolitego nazewnictwa produktu. Urzędnicy chcą narzucić nazwy produktów i ujednolicić je jak w Chinach a nie w kraju wchodzącym w skład Unii Europejskiej, gdzie mentalność konsumentów i producentów jest na innym poziomie. Urzędnicy ci, jak widać z interpretacji w przedmiotowym artykule, błędnie wywodzą, iż zamieszczenie w składzie jakiegoś dodatku, zagęszczacza, sugeruje inną metodę wyprodukowania . Jako konsument mam coraz więcej wątpliwości co do posiadanej wiedzy fachowej przez tych urzędników. Ich gdybanie i bujanie w obłokach nie powinno mieć epilogu w sądach a już całkowicie niedopuszczalnym jest, gdy w sądzie takie argumenty miałyby przeważać przeciwko producentowi. Producenci nie powinni godzić się na takie działania urzędników. Powinni produkować to co chce kupić konsument. Zły produkt, wyprodukowany niewłaściwymi metodami, z wielością suplementów nie będzie miał nabywców a producent zbytu. Urzędnicy robią z konsumentów idiotów, wmawiają im co mają jeść i co ma producent i jak produkować utwierdzając w przekonaniu, że jeśli oni tego nie uregulują to producent wytruje konsumentów. Projekt nowelizacji ustawy o swobodzie gospodarczej jest blokowany w Sejmie przez urzędników bo ci chcą być ważniejsi.
Odpowiedznie ma w producentach za grosz odpowiedzialnosci za fałszywy markieting o ile jeszcze duze podmioty zwracają na to uwagę bo za taką informację mogą wypaść z pułki to mali producenci uważają za normalność posługiwanie się słownictwem wpro nie prawdziwym wprowadzającym w błędne rozumowanie tak np. kiełbasa dziecięca(z tablicą pełną E)
Odpowiedz