Inwestycje handlowe w mniejszych miastach ciągle mają sens
Po inwestycyjnym boomie w miastach liczących od około 100 do 300 tys. mieszkańców, deweloperzy centrów handlowych powrócili do rozwijania projektów w największych ośrodkach naszego kraju. Czy to oznacza, że te pierwsze lokalizacje przestały być perspektywiczne? Ewa Teodorczyk z Inter IKEA Centre Group oraz Jan Mroczka z Rank Progress, prelegenci Europejskiego Kongresu Gospodarczego, absolutnie zaprzeczają.
- W mniejszych miastach są dziś realizowane ciekawe inwestycje handlowe, lecz nie są aż tak nośne medialnie jak te, związane ze spektakularną przebudową infrastruktury miejskiej czy wykorzystaniem formuły partnerstwa publiczno-prywatnego. Poza tym nie powstają w tak kluczowych lokalizacjach jak w przypadku Galerii Krakowskiej czy warszawskich Złotych Tarasów - mówi Ewa Teodorczyk, Development Manager, Inter IKEA
Zdaniem przedstawicielki Inter IKEA, inwestycje w mniejszych miastach pozwalają dziś realizować bezpieczny biznes, ale ich przygotowanie jest znacznie trudniejsze. - Są prawdopodobnie obciążone większym ryzykiem, dlatego część dużych, kluczowych inwestorów być może obawia się je ponieść - zaznacza Ewa Teodorczyk.
Jan Mroczka, prezes Rank Progress, podkreśla, iż w małych i średnich miastach Polski problemem nie jest liczba sieci obecnych w Polsce czy tworzenie unikalnych konceptów. - Każda inwestycja musi być po prostu uszyta na miarę lokalnych potrzeb i możliwości - twierdzi.
Lokalizacje lokalizacjom nierówne
W przypadku mniejszych lokalizacji mamy do czynienia z bardzo różnym nasyceniem powierzchnią handlową. - Są miasta, w których nie ma już miejsca na kolejny projekt. Zamknięte na nowe inwestycje handlowe są z pewnością: Rzeszów, Legnica, Słupsk czy Opole. Na drugim biegunie są ośrodki, gdzie nasycenie powierzchnią handlową jest poniżej średniej i wynosi mniej niż 550 mkw./1 tys. mieszkańców. Przykładem są: Olsztyn, Bydgoszcz czy Włocławek - wymienia Ewa Teodorczyk.
Właśnie w Bydgoszczy centrum handlowe zamierza wybudować spółka ECE. - W ECE nie przeżyliśmy kryzysu. Mamy kolejkę najemców, nie mamy też problemu z finansowaniem przedsięwzięć. Sytuacja na rynku, z jaką mamy obecnie do czynienia, to nie kryzys, ale szansa na wybicie się dobrych projektów - uważa Leszek Sikora, członek zarządu, ECE Projektmanagement.
Jak dodaje, w Polsce jest wiele ośrodków, które dają rożnego rodzaju graczom możliwość realizowania wyspecjalizowanych formatów handlowych. - Przykładem jest spółka Rank Progress, która z sukcesem formatuje projekty do mniejszych miast - takich, do których ECE nigdy nie wejdzie - tłumaczy Leszek Sikora.
Rank Progress jedne z najbliższych inwestycji zrealizuje w Pile oraz Oleśnicy. - W Oleśnicy nie będziemy budować wielkiego obiektu - widzimy tu potencjał na 9 tys. mkw. Obiekt jest prawie wynajęty - został nam jeden wolny lokal. To pokazuje, że chłonność w małych i średnich miastach jest bardzo duża - mówi Jan Mroczka.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.