Konsumenci chcą mieć dostęp do jak największej liczby ofert promocyjnych. Tylko w pierwszej połowie 2015 roku monitoring ofert promocyjnych, przeprowadzony przez instytut badawczy ABR SESTA, objął prawie 4 tys. gazetek handlowych i ponad 500 tys. ofert. W kategoriach spożywczych liczba gazetek nieznacznie rośnie, natomiast skraca się ich termin obowiązywania. To tylko świadczy o tym, jak duże jest zapotrzebowanie na promocje i że Polacy chętnie kupują produkty w niższych cenach. Jednak, jeżeli projekt ustawy, proponowany przez Polskie Stronnictwo Ludowe, przejdzie, muszą się oni liczyć z ograniczeniem liczby promocji, a w niektórych przypadkach nawet z ich wyeliminowaniem.
Jak donosi Monday News, pomysły polityków związane z sieciami handlowymi, mocno zintensyfikowane wraz ze zbliżającymi się wyborami, mogą okazać się bronią obosieczną, na której stracą głównie konsumenci. Według projektodawców sieci m.in. nie powinny oferować więcej niż 30 proc. asortymentu pod marką własną. Tego typu praktyka powinna być według nich surowo karana.
- Takie stanowisko zdumiewa, albowiem oznacza to, że sieciom nie wolno będzie sprzedawać pełnowartościowego towaru po obniżonej cenie. Jednocześnie za nieuczciwą konkurencję uważa się sytuację, gdy sprzedawca narzuca dostawcy pośrednie lub bezpośrednie opłaty z tytułu przyjęcia do sprzedaży produktu spożywczego lub rolnego, w tym m.in. opłaty za usługi promocyjne, czy upusty do katalogów i promocji. Ta sytuacja może doprowadzić do znacznego zmniejszenia liczby promocji - ostrzega Marcin Dobek z instytutu badawczego ABR SESTA.
Konsumenci oczekują, że oferta przygotowana przez sieci handlowe powinna uwzględniać ich oczekiwania. Wszelkie kary nałożone na nie za wymóg opłat w związku z promocją nie przyczynią się do wzrostu liczby ciekawych ofert w niższej cenie, a jedynie do spadku.
Sieci handlowe zmuszone są tak przygotować ofertę promocyjną, aby zawierała także produkty z niską marżą. Bardzo popularną formą informowania o promocjach są gazetki handlowe. Jednak i one stanowią punkt zapalny dla twórców projektu ustawy, gdyż sieci stosują opłaty za promocję w niej produktów, a to już jest, ich zdaniem, nieuczciwą praktyką. Łączy się ona jednak z dodatkową ekspozycją w sklepie, za którą pobieranie należności może się niektórym wydać uzasadnione. Tego jednak projektodawcy ustawy już zdają się nie zauważać. Natomiast propozycje kar za złamanie przepisów są wyjątkowo duże – ich wysokość może stanowić do 10 proc. obrotu sieci, nie mniej, niż 100 tys. złotych.
- Daleko idąca ingerencja państwa w relacje między dostawcami a sprzedawcami, zwłaszcza obowiązek stworzenia i przedstawienia Prezesowi UOKIK ogólnych warunków umownych, może doprowadzić do tego, że wszystkie podmioty na rynku będą funkcjonować w oparciu o identyczne zasady. W szczególności będą pobierać identyczną marżę, ergo żadne z nich nie będzie mogło oferować konsumentom konkurencyjnych cen na produkty i ze sklepów znikną wszelkie promocje produktów rolnych i spożywczych. Wprowadzenie ustawy może całkowicie wykluczyć wolnorynkową konkurencję w tym zakresie - mówi dr Artur Krzykowski z Kancelarii Prawnej AKLEGAL.
Ewentualny zakaz, związany np. z opłatami za usługi promocyjne, będzie mieć wpływ nie tylko na liczbę promocji. Z całą pewnością ograniczy także liczbę wydawanych gazetek handlowych i produktów w nich reklamowanych. W konsekwencji może to doprowadzić do zmniejszenia częstotliwości wizyt klientów w sieciach handlowych i obrotów sieci, co przełoży się na polską gospodarkę - zauważa Monday News.
Szukasz lokalu handlowego do wynajęcia? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

komentarze (1)
co za bzdury
Odpowiedz