Kaufland: Bojkot sieci, które pozostały w Rosji to działanie na krótką metę

Czy bojkoty konsumenckie związane z wojną na Ukrainie i zachowaniem niektórych sieci handlowych mogą być długotrwałym trendem? - Bardzo duże znaczenie ma wygodna. Jeśli sklep jest blisko, robimy w nim zakupy. Kilka razy możemy go zbojkotować, udać się gdzieś dalej, ale nie na dłuższą metę – uważa Marcin Łojewski, członek zarządu Kaufland Polska, który wziął udział w debacie o nowym konsumencie na EEC 2022. 

- Jeśli chodzi o bojkoty zawsze łatwiej jest zrobić to w social mediach, niż potem rzeczywiście się pojawić na jakimś wydarzeniu, czy nie pojawić w sklepie. Z jednej strony jeśli chodzi o sieci handlowe, które nadal pozostają w Rosji, jest bardzo duży szum medialny, ale czy to faktycznie odniesie efekt? – zastanawiał się podczas debaty członek zarządu sieci Kaufland.

Niestety, okazuje się, że wiarygodnych danych na temat odwiedzalności sklepów brakuje. - Widać na podstawie różnych badań, co do których jestem sceptyczny, że obroty tych firm zmalały. Ale nie jest to mierzalne, bo wpływ na sprzedaż ma pogoda, sezon, czy np. ruchome święta wielkanocne. Dlatego sceptycznie podchodzę do takich raportów, choć faktycznie sprzedaż spada, ale nie można teraz powiedzieć, jak bardzo – mówił Marcin Łojewski.

Pytanie, które nurtowało przedstawiciela Kauflandu to przede wszystkim: jak długo konsument będzie o tym pamiętał? Jak długofalowo zachowania firm wpłyną na ich wizerunek. - Bardzo duże znaczenie ma wygoda. Jeśli sklep jest blisko, robimy w nim zakupy. Kilka razy możemy go zbojkotować, udać się gdzieś dalej, ale nie na dłuższą metę. Wszystko zależy też od tego, czy i jakie sklepy są w pobliżu, czy klient ma wybór – zaznaczał Marcin Łojewski wskazując, że w miejscach, gdzie dany sklep nie ma konkurencji, konsumenci tak naprawdę nie mają w dłuższym terminie wyboru. - Moim zdaniem to nie będzie wpływ długoterminowy – podsumowuje.

Maciej Ptaszyński, PIH: Zmienia się struktura popytu

Maciej Ptaszyński, wiceprezes Polskiej Izby Handlu powiedział, że trudno jest obecnie mierzyć i porównywać sprzedaż w sklepach rok do roku czy miesiąc do miesiąca, ponieważ co roku inne sklepy są zamknięte, inne otwarte.

Dodał, że jeśli chodzi o małe sklepy, ważna jest też pogoda oraz ruchome Święta Wielkanocne. Inna jest sprzedaż lodów, napojów i innych produktów impulsowych, gdy jest słonecznie, inna, gdy pada deszcz.

– Do tego mamy jeszcze szalejącą inflację. Wydawało się, że już powoli będziemy z tego wychodzić, ale niestety to się nie stało. Mamy co prawda tzw. tarczę antyinflacyjną, mówię tak zwaną, bo nie istnieje takie pojęcie w ekonomii. Było to ogromne wyzwanie dla sklepów, ponieważ w krótkim czasie trzeba było wprowadzić liczne zmiany, które weszły od pierwszego lutego 2022 roku – wskazywał Ptaszyński.

Tłumaczył, że z powodu napływu ogromnej grupy uchodźców, zmienia się struktura popytu. – Widać wzrost sprzedaży produktów z długim terminem przydatności do spożycia – mówił.

Dodał, że to jest dopiero początek zmian w zachowaniach konsumenckich. Czekają nas kolejne skutki wojny w Ukrainie, m.in. jeszcze wyższe ceny żywności już w czerwcu albo we wrześniu, ponieważ wtedy powinny z Ukrainy wypływać statki ze zbożem.

Uspokoił, że żywności w Polsce nie zabraknie, ponieważ produkujemy jej z nadwyżkami, które eksportujemy, ale zaburzenia w łańcuchach dostaw produktów spożywczych na pewno są i będą wpływać na producentów żywności, handel detaliczny i w konsekwencji na konsumentów.

Bracia Urbanek: Ceny żywności cały czas rosną

- Solidaryzujemy się z Ukrainą. Zbojkotowaliśmy wszystkie zakupy jak i sprzedaż naszych produktów dla Rosji i Białorusi. Staramy się pomagać naszym pracownikom w sprowadzeniu i wyżywieniu ich rodzin z Ukrainy - mówił Krzysztof Urbanek, dyrektor handlowy firmy Bracia Urbanek.

Zauważył, że nie wiemy, ile z uchodźców, którzy przyjechali do Polski, zostanie w niej, a ile wróci na Ukrainę lub wyjedzie do innych krajów, a od tego zależy, jak będzie się zmieniała w naszym kraju struktura sprzedaży. 

Podkreślił, że z jednej strony jest inflacja, ale z drugiej rosną wynagrodzenia. Niestety, z powodu zwiększonych kosztów produkcji, producenci żywności, w tym i firma Bracia Urbanek, podnoszą ceny swoich produktów spożywczych. 

Przypomniał, że Ukraina jest „spichlerzem świata”, a z powodu wojny zmniejszono zasiewy zbóż, co spowoduje podniesienie cen nie tylko pieczywa ale i pasz dla zwierząt, co w konsekwencji przyczyni się do jeszcze większego wzrostu cen żywności.

Maspex: Ceny pszenicy eksplodowały

Ceny pszenicy eksplodowały do nawet 2 tys. zł netto za tonę, podczas gdy rok temu było to 800-900 zł, a dwa lata temu w skupie 650-750 zł. Tego nie da się wziąć na nasze barki, ten wzrost musi być przełożony na konsumenta - mówił na EEC 2022 Piotr Romańczuk, dyrektor ds. ochrony środowiska w Grupie Maspex i członek zarządu Lubelli.

Piotr Romańczuk, dyrektor ds. ochrony środowiska w Grupie Maspex i członek zarządu Lubelli wskazał, że w lubelskim zakładzie mieli się 130 tys. ton zboża.

- Nie pochodziło ono z Ukrainy, która raczej była eksporterem pszenicy paszowej do Polski. Ceny pszenicy eksplodowały do nawet 2 tys. zł netto za tonę, podczas gdy rok temu było to 800-900 zł, a dwa lata temu w skupie 650-750 zł. Tego nie da się wziąć na nasze barki, ten wzrost musi być przełożony na konsumenta. Do tego dochodzą podwyżki mediów oraz inflacja - dodał.

Maspex dostrzega także napływ nowych konsumentów z Ukrainy. - Przybyły nam 2 mln konsumentów i to daje się odczuć w zwiększonych zakupach. Co ciekawe, mamy zapytania ze Wschodu, gdzie odbiorcy są zainteresowani ogromnymi wolumenami produktów z długim terminem przydatności - dodał.

Romańczuk ocenił, że niepewność na rynku zbóż zostanie z nami na dłużej, podobnie jak zwiększona konsumpcja z pandemii. - To na pewno dobry czynnik. Negatywne czynniki to niepewność związana z cenami nawozów, która na pewno nas dotknie.

Dyrektor ds. ochrony środowiska w Grupie Maspex wskazał, że na rynku pojawia się bardziej świadomy klient. - W 2020 r. wprowadziliśmy makaron jajeczny z jaj z wolnego wybiegu. Produkt inny jakościowo, ale mocno to komunikowaliśmy reklamowo, odniósł duży sukces sprzedażowy. Gdybyśmy wprowadzili go parę lat wcześniej pewnie takiego sukcesu by nie było, co jest dla nas dowodem na rosnącą świadomość konsumencką - podsumował.

Katarzyna Konkel, Omnisense: koszyk może zmienić swoją strukturę

Zauważyliśmy, że Ukriańcy zupełnie inaczej podchodzą do kwestii marek własnych. Lokalność, która jest trendem na nowo odkrywanym w Europie Zachodniej, tam była czymś oczywistym – powiedziała Katarzyna Konkel, CEO w spółce Omnisense, podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Katarzyna Konkel oceniła m.in. wpływ wojny i pandemii na zachowania konsumenckie.

– Konsumenci będą bardzo różnie reagować. „Na totalu” widzimy różne liczby, trzy miliony, osiem procent, półtora miliona, natomiast za tym stoją bardzo konkretne praktyki konsumenckie. Część ludzi z wygody wróci do bojkotowanych sklepów, a część nie, to jest teraz najważniejsza rzecz, żeby przewidzieć, jak się zachowają klienci, jak zareagują oni na te zmiany. Cena jest zawsze trochę pochodną siły nabywczej. I wiemy, że będzie drożej. I teraz nasuwa się pytanie: jak segmentować ofertę sklepów? Jak budować relację z konsumentem, żeby sobie z tą zmianą poradzić? Tą są te rzeczy, które my się staramy w taki uporządkowany sposób przewidywać i wnioskować z dotychczasowych praktyk konsumentów. I nie możemy też nie zwrócić uwagi na taki aspekt, że wojna jest kolejnym po Covidzie granicznym doświadczeniem. Jak to wpływa na ludzi? Wpływa to na nas tak, że nie tylko odczuwamy obawę o nasze finanse, i być może jesteśmy skłonni do mniejszej konsumpcji i mniejszego wydawania naszych środków, ale również przewartościowuje pewne aspekty. Covid pokazał bardzo duży wzrost produktów związanych z naszym dobrostanem, w tym lepszej jakości żywności, ale też kosmetyków, które pozwalają nam poczuć się lepiej, produktów które poprawiają nasze samopoczucie w przestani naszego życia domowego – wyjaśniła.

Katarzyna Konkel zwróciła uwagę na ukraińskich konsumentów, których preferencje zakupowe różnią się od polskich. – W tej chwili, jeśli chodzi o wojnę, z jednej strony jest ogromny lęk, taki bardzo bazowy, na poziomie pierwotnym, wręcz nieuświadomionym powoduje, że zaczynamy o siebie bardziej dbać, bo być może będziemy musieli sprostać wyzwaniom, które w codziennym życiu nie były naszym udziałem. Dlatego wcale niekoniecznie ta droższa oferta może być automatycznie wyrzucona z koszyka, ale koszyk może zmienić swoją strukturę, dlatego że ludzie będą inwestować w inne rzeczy niż inwestowali do tej pory. I teraz kto i jak zmieni swoje zachowania, to jest właśnie ten klucz. Nie można też bagatelizować wpływy tych dwóch czy trzech milionów konsumentów, nie tylko dlatego że zwiększyli w marcu sprzedaży tekstyliów czy produktów spożywczych, ale dlatego że oni wnoszą inny sposób konsumpcji – stwierdziła.

– Ukraina była niezwykle ciekawym krajem, jeśli chodzi o praktyki konsumenckie. Zauważyliśmy, że oni zupełnie inaczej podchodzą do kwestii marek własnych. Lokalność, która jest trendem na nowo odkrywanym w Europie Zachodniej, tam była czymś oczywistym. Ten konsument jest teraz tutaj. Ten konsument ma bardzo ciekawy miks pomiędzy digitalizacją i rzemieślnictwem. Nie zgubili tej autentyczności i lokalowości w swoich nawykach konsumenckich. I my będziemy mieli tego konsumenta na naszym rynku, dlatego że większość analityków migracji mówi o tym, że zawsze gdzieś ok 30-40 proc. migrantów zostaje w pierwszym kraju, do którego dociera. Jeśli my o tych ludzi zadbamy i stworzymy im dobre warunki, że poczują się tutaj jak u siebie, to będą wspaniali nasi współobywatele, ale również wyjątkowi i wymagający konsumenci – dodała. 

Bezmięsny: Roślinne zamienniki rosną 106 proc. rdr

– Roślinne zamienniki rosną 106 proc. rok do roku. Wpływ na to mają nie tylko marki takie, jak nasza, ale też marki własne sieci – mówił Rafał Czech, współzałożyciel Bezmięsnego.

Opowiedział, jak wojna na Ukrainie wpłynęła m.in. na wzrost cen surowców. – Nie ma branży, która nie odczułaby wojny na Ukrainie. Przez pierwszy tydzień wyprowadziło nas to z równowagi. Długo nie mogliśmy się pozbierać. Nie wiedzieliśmy też, jak mamy się zachować komunikacyjnie – wspominał.

W momencie wybuchu wojny poszybowały kontrakty na pszenicę, która jest ważnym składnikiem zamienników mięsa. – Oprócz tego, że było bardzo drogo, to brakowało towaru. Trzeba było sprowadzać surowce z bardzo różnych miejsc. Na ten moment ceny się ustabilizowały. Podwyżki nie są tak bardzo gwałtowne. Osobiście nie przewiduję jednak, żebyśmy wrócili do poziomów sprzed wojny – mówił.

Rafał Czech podkreślił olbrzymi wzrost inflacji producenckiej. –  Nieoficjalnie mówi się, że inflacja dla przedsiębiorstw to 100 proc rok do roku. Wydaje mi się, że jesteśmy teraz w okresie buforu. Producenci próbowali amortyzować podwyżki marżą, swoimi kosztami i robić różne optymalizacje. To droga, którą szybko się dochodzi do dna. Finalnie te ceny zostaną przełożone na konsumentów – ostrzegał współwłaściciel Bezmięsnego.

– Jesteśmy bardzo młodą spółką i wzrosty rok do roku są bardzo imponujące. Staramy się więc na razie te podwyżki brać na siebie – dodał.

Rafał Czech wskazał, że przed wojną uciekają osoby z różnych grup, o różnych preferencjach konsumenckich czy różnych zasobach portfela, także osoby na diecie roślinnej. – Współpracowaliśmy z wolontariuszami , którzy robili nasze wegańskie kanapki w centach przyjmowania uchodźców – wskazał.

Prelegent przyznał, że kategoria roślinna bardzo mocno się rozwija. – Roślinne zamienniki rosną 106 proc. rok do roku. Wpływ na to mają nie tylko marki takie jak nasza, ale też marki własne sieci. Sieci bardzo rozwijają tę kategorię – wymieniał.

Zwrócił uwagę na znaczenie Generacji Z, która powoli odchodzi od garnuszków rodziców i za chwilę będzie realnym konsumem na rynku. – Oni chcą bardziej przeżywać, doświadczać niż mieć. Marki własne nie są w stanie zbudować takiej komunikacji jak marki producenckie – stwierdził Rafał Czech.

Igor Sadurski przytoczył przykład bezmięsnej lady, która pojawiła się w kwietniu w sieci Carrefour. – Rozpoczynając ten projekt, myśleliśmy, że konsumenci będą tam kupować mniej niż w paczce. Głównym driverem była ekologia. Zupełnie inny touchpoint. Klienci przy bezmięsne ladzie reprezentowali różne grupy wiekowe – wymieniał.

Szukasz lokalu handlowego do wynajęcia? Zobacz oferty na PropertyStock.pl