Odgrzewane kotlety marżowo-cenowe
Wydawało się, że temat wysokości marż i cen mamy już przerobiony. Wszyscy zgodzili się, że w gospodarce wolnorynkowej marże i ceny są przede wszystkim wynikiem gry rynkowej i konkurencyjności przedsiębiorstw.
Minister Sawicki, w specjalnym oświadczeniu w Rzeczpospolitej zapewnił, że nie jest intencją Zespołu ds. Łańcucha Żywnościowego (tak będę nazywał ten zespół bo pełnej nazwy nie idzie spamiętać), ani też jego osobistą regulować czyjekolwiek marże czy też ceny na półkach. To definitywnie zakończyło wszelkie dywagacje na ten temat w mediach i wreszcie można było przejść do tzw. meritum czyli do zasad współpracy producentów i przetwórców z handlem detalicznym i do analizy licznych nieprawidłowości występujących w tym obszarze. Dyskusji merytorycznej, nie polegającej tylko na narzekaniu poszczególnych grup producentów ale na próbie wypracowania wspólnego jednolitego rozwiązania systemowego.
To chyba tak bardzo przeraziło przedstawicieli sieci, że postanowili odgrzać stary kotlet cenowo - marżowy i to na dokładkę przy użyciu źle zinterpretowanych wyników badań IERiGŻ, co budzi we mnie osobiście głęboki niesmak. Niesmak, bo miało to jedynie na celu wywołanie sensacji i zdeprecjonowanie wagi prac Zespołu ds. Łańcucha Żywnościowego zanim zdążył on cokolwiek wypracować.
Co zostało w raporcie źle zinterpretowane wyjaśnia Pani Profesor Seremak - Bulge w swoim blogu. Gorąco polecam tę lekturę, chociażby tylko po to, aby poznać mechanizm powstawania takich newsów jak ten przytaczany za Gazetą Prawną.
Z nowym rokiem prace nad potencjalnymi rozwiązaniami problemu zasad współpracy handlowej nabrały tempa. Zarówno Zespół ds. Łańcucha Żywnościowego, jak i Ministerstwo Gospodarki zebrały pokaźną liczbę zapisów występujących w umowach handlowych, co zaowocowało opracowaniem pierwszej konkretnej propozycji tj. Kodeksu Dobrych Praktyk Handlowych. Już sama lektura tego co Kodeks ten zabrania może spowodować wstrząs u co mniej odpornych osób. Kodeks składa się bowiem z bitych trzech stron zakazów. Jest doskonałym przykładem skali problemu i nieprawidłowości występujących we współpracy producentów i dostawców z dystrybutorami detalicznymi. Lektura Kodeksu uświadamia nam jak słabe mamy prawo w tym zakresie i jak wiele absurdalnych klauzul mogą zaakceptować dostawcy aby tylko sprzedać swój towar w sieci i jak bardzo są oni bezbronni.
Minister Sawicki i Premier Pawlak zgodnie twierdzą, że problem jest poważny, wbrew temu co twierdzi UOKiK (co jest tematem na osobny wpis w blogu) i należy go jak najszybciej rozwiązać. Czy poprzez Kodeks czy też poprzez zmiany w prawie, to rzecz do dyskusji i z pewnością zarówno jeden jak i drugi minister otrzyma wypracowane przez sektor producentów i przetwórców stanowiska w tej sprawie. Ważne, aby byłe one jednolite i wyraźnie wskazywały urzędnikom najlepszą drogę do unormowania współpracy podmiotów łańcucha żywnościowego ze szczególnym uwzględnieniem równości praw i obowiązków i ekwiwalentności świadczonych usług, przy jednoczesnym zachowaniu swobody zawierania umów i nie dyskryminowaniu żadnej ze stron. Niby nie dużo, a jakże wiele.
