Prof. Orłowski: Światowe ceny żywności będą szybko rosły
Globalna gospodarka wygląda w tej chwili jak dom, który trzeba wyremontować. Jednocześnie w tym domu wybuchł pożar. Jest oczywiste, że najpierw należy ugasić płomienie. Jednak nie wolno zapominać o fundamentalnych problemach, które czekają na rozwiązanie - mówi prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PricewaterhouseCoopers Polska.

Profesor zwraca uwagę, że Unia Europejska i Stany Zjednoczone proponują „sprytne sposoby" walki z kryzysem gospodarczym. - Chodzi o to, aby wprowadzając reformy nie przerywać działań, które służą poprawie sytuacji w perspektywie długookresowej. Trzeba zdać sobie sprawę, że kryzys będzie trwał jeszcze wiele lat, co oznacza niestabilność finansową, oraz dość powolny wzrost gospodarki całego świata. Dlatego w tej chwili pierwszoplanowe znaczenie zyskuje zasada „więcej za mniej" - tłumaczy Witold Orłowski. - Ponieważ środki są ograniczone, rośnie presja, aby osiągać coraz lepsze rezultaty skutkiem poprawy efektywności. To z kolei wymusza na przedsiębiorcach szukanie nowych rozwiązań - podkreśla.
Dodaje, że podstawowym problemem, z którym muszą zmierzyć się firmy z sektora rolno-spożywczego jest kwestia ograniczonych zasobów. - Mamy pewien model rozwoju gospodarczego, który bazował na coraz większym zużywaniu surowców. Jednak już kilkadziesiąt lat temu kraje wysokorozwinięte zaczęły odchodzić od tej formuły na rzecz nowych technologii, rozwiązań innowacyjnych i energooszczędności. Do tej pory presja na te narzędzia nie była bardzo silna. Dopiero wraz z drożejącymi surowcami ruszają zamrożone wcześniej badania na dużą skalę - mówi prof. Orłowski. - Był okres, pod koniec lat dziewięćdziesiątych, kiedy wydawało się, że mamy nadprodukcję żywności. Jej ceny nie rosły. To spowodowało, że w skali całego świata na kilka lat wstrzymano duże badania nad żywnością. Wcześniej, w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych na prace badawcze nad artykułami rolno-spożywczymi wydawano ogromne pieniądze - przypomina.
Wskazuje na fakt, że chociaż kraje zachodu już jakiś czas temu zaczęły oszczędzać żywność, to na znaczeniu zyskały państwa, które nie mają zamiaru tego robić, np. Chiny. - Chińczycy chcą się rozwijać w szybkim tempie, stosując ten sam model, który był przerabiany wcześniej w innych częściach świata. Chcą zużywać coraz więcej energii i surowców - ocenia profesor. - Tamtejsza ludność zasmakowała teraz w stekach, nie wystarcza im już ryż. Stąd nagła panika, bo gwałtownie wzrósł światowy popyt na mięso, podczas gdy wystarczająco szybki wzrost produkcji nie jest możliwy - dodaje.
Zdaniem Witolda Orłowskiego światowe ceny żywności będą w najbliższych latach szybko rosły.


Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.