Na przełomie stycznia i lutego wysłał tzw. tajemniczych klientów do 25 największych sieci handlowych. Badacze próbowali zeskanować kody kreskowe produktów i sprawdzali, czy zawierają one alergeny. Szli na początku zakupów do pracowników sieci i pytali, czy mogą to zrobić - informuje wyborcza.biz.

W ponad połowie sklepów do skanowania wystarczyła zgoda szeregowych pracowników. W co piątej placówce tajemniczy klient był odsyłany do kierownika, który ostatecznie wyrażał zgodę. Jednak aż 20 proc. sklepów nie zgodziło się na skanowanie. Najwięcej trudności sprawiali pracownicy drogerii (w połowie przypadków brak zgody), którzy z reguły kierowali "tajemniczego klienta" do kierownika. Najbardziej przychylni byli pracownicy sklepów osiedlowych typu Żabka (udzielali zgody w 87,5 proc. przypadków), hipermarketów (w 70 proc.) oraz dyskontów (w 66,7 proc.).

We wszystkich badanych placówkach nie było przy tym regulaminu, który zakazywałby skanowania. W co dziesiątym badanym sklepie był zakaz fotografowania (to nie to samo co skanowanie).

Marcin Dobek z instytutu badawczego ABR Sesta twierdzi, że ich eksperyment dowiódł, iż konieczne jest przeszkolenie pracowników sieci przez kadrę menedżerską. Konsumenci są uprawnieni do skanowania kodów wszystkich produktów w sklepach. Takie zachowanie jest legalne, oczywiście pod warunkiem, że jego celem jest zebranie informacji o produkcie, w tym o jego właściwościach.

Sklepy mają jednak problem ze smartfonami. O ile, owszem, 80 proc. akceptuje skanowanie kodów w celu sprawdzenia zawartości produktu, o tyle już 84 proc. sieci nie zgadza się na fotografowanie cen swoich produktów, a 72 proc. zabrania skanowania cen w celu porównania ich z cenami innych sklepów.

Szukasz lokalu handlowego do wynajęcia? Zobacz oferty na PropertyStock.pl