Francja: Paryscy szefowie kuchni sprzedawali Placek Trzech Króli
- Autor: PAP
- Data: 06-01-2019, 10:22

"Nasz placek Trzech Króli nie pretenduje do rekordu Guinnessa, jest wielki wielkością celu, któremu służy" - powiedział PAP Jean-Pierre Biffi, wieloletni prezes stowarzyszenia "Uczniowie Escoffiera", pomysłodawcy i organizatora sprzedaży tego ciasta na rzecz walki z rzadką i wciąż niezbadaną do końca chorobą Hirschsprunga.
"Wielki placek" miał około metra średnicy, był - jak chce tradycja - sporządzony z ciasta francuskiego z marcepanowym nadzieniem i sprzedawano go po kawałku. Na straganach stały różnorodne wyroby, czasem bardzo awangardowe, z czekoladą, yuzu, a nawet z truflami, do spróbowania lub kupienia w całości.
To co wyróżnia te placki jest fakt, że wyszły z piekarników wielkich i bardzo znanych kucharzy, a szef dobrej restauracji jest nad Sekwaną celebrytą. W sobotę przed południem przed paryskim kościołem Saint Germain, gdzie pochowane jest serce polskiego króla Jana Kazimierza, sprzedano tych placków za 16 350 euro, czyli ponad 70 tys. zł.
Plackiem Trzech Króli (galette des rois) dzielą się Francuzi na pamiątkę hołdu, jaki Mędrcy złożyli Dzieciątku. Ten bardzo popularny nad Sekwaną zwyczaj wywodzi się z czasów przedchrześcijańskich, gdy w wielkich rzymskich domach, podczas Saturnalii przy pomocy ziarna bobu losowano, kto spośród niewolników będzie jednodniowym królem. Według historyków czasem za to krótkie królowanie płacił życiem, częściej wracał do swej niewolniczej kondycji.
Zwyczaj przetrwał starożytność i często nabierał dobroczynnych cech. W XIV wieku książę Ludwik II Burbon "królem" ustanawiał najbiedniejsze dziecko w mieście. Kończyło się to lepiej niż w Rzymie, bo po zabawie w panowanie wybraniec obdarowywany był hojnie przez księcia i jego dworzan. Dokładniej nie on, ale rodzice, a pieniądze przeznaczone miały być na edukację chłopca.
Podobnie jak komuniści w PRL próbowali Dziadkiem Mrozem zastąpić Św. Mikołaja, po rewolucji francuskiej w 1789 roku, sankiuloci najpierw starali się zakazać Placka Trzech Króli, a następnie, po zamienieniu Epifanii na "święto dobrego sąsiedztwa", przemianowali go na "placek równości".
Coś z tego zostało do dziś. W placku umieszcza się "fasolkę", czyli figurynkę albo złotą monetę. Ten, kto na nią trafi, obwołany jest królem, choć królowanie ogranicza się do założenia papierowej korony. Nie ma jednak fasolki w placku, jaki co roku ofiarowany jest prezydentowi Francji. Bo Republika wciąż ma alergię na królów.

więcej informacji:
Powiązane tematy:
-
Znalezienie dobrego pracownika zmorą restauratorów
-
Restrukturyzacja: Z czym się wiąże? Kiedy warto się na nią zdecydować?
-
5 ryzyk otwarcia lokalu gastronomicznego bez modelu biznesowego
-
Francuski zakaz wegetariańskich burgerów staje pod znakiem zapytania
-
Piekło kierowców - prawie 900 km korków w całej Francji
-
Kelner wypatrzył w restauracji ślady stóp dinozaurów sprzed 100 milionów lat
-
Rzadki gatunek homara uratowany przez personel restauracji
-
Camastra: praca w kuchni nie jest skomplikowana, jeśli wiesz, co robisz
-
Batalia o nazewnictwo produktów roślinnych. Kto na tym straci? [komentarz]
-
Jak prowadzić marketing w restauracji?
komentarze (0)