Miody pitne dają naszym rodzimym producentom spore szanse zaistnienia na międzynarodowym rynku konsumenta napojów alkoholowych. By jednak produkty te zachowały swój oryginalny znak oraz receptury, polscy producenci od 3 lat starali się o zabezpieczenie „naszych" miodów pitnych w odpowiednich organach Unii Europejskiej.

I tak w 2008 roku cztery polskie produkty trafiły na unijną listę Gwarantowanych Tradycyjnych Specjalności. Komisja Europejska wpisała tam miody staropolskie Czwórniak, Trójniak, Dwójniak i Półtorak.

Z wnioskiem o ochronę nazwy wystąpiła Krajowa Rada Winiarstwa i Miodosytnictwa w 2005 r. Miody pitne to produkty naturalne, uzyskiwane bez użycia konserwantów, stabilizatorów, sztucznych barwników i aromatów.

Dzięki wpisaniu miodów staropolskich na unijną listę umocni się promocja tych produktów jako wyrobów tradycyjnych i tym samym pozwoli to na uzyskiwanie wyższych cen za te produkty. Wpis na listę produktów chronionych to znakomita okazja do wylansowania miodów.

Spółdzielnia Pszczelarska Apis z Lublina zaciera ręce, bo to ona będzie głównym beneficjentem wpisu miodów na europejską listę. Apis produkuje ok. 500 tys. litrów tego trunku rocznie, dzięki czemu ma ponad trzy czwarte udziałów w polskim rynku. Liczą, że Polacy znów zaczną sięgać po miód pitny, tak jak dla naszych przodków, dla których setki lat temu był jednym z głównych napojów alkoholowych.

Firma ma nadzieję, że w ciągu trzech lat podwoją eksport produkowanych przez siebie miodów pitnych. Już dziś jest to około 100 tys. litrów, a sprzedaż za granicę rośnie szybciej niż w kraju, w tempie ponad 25 proc. rocznie.

Dziś produkuje się w Polsce zaledwie ok. 650-700 tys. litrów złocistego napoju. Maciej Jaros, właściciel drugiej pod względem wielkości w Polsce miodosytni Pasieka z Tomaszowa Mazowieckiego wytwarza we własnej fabryce około 130 tys. litrów głównie trójniaków i dwójniaków. Ma nadzieję, że szerzej zacznie sprzedawać swoje produkty za granicę.

Spodziewa się podobnych profitów, jakie osiągają winiarze z Francji. Już samo złożenie wniosku o rejestrację sprawiło, że zaczęli go kupować handlowcy z Włoch, Hiszpanii czy Kanady.