Kluczową kwestią będzie rozmiar i treść ostrzeżeń. Określi je w odrębnym rozporządzeniu minister zdrowia. Napisy mają być skierowane przede wszystkim do kierowców, niepełnoletnich oraz kobiet w ciąży lub karmiących piersią. Producenci alkoholi obawiają się, że podobnie jak w przypadku papierosów ostrzeżenia zajmą ok. 20 proc. opakowania. Resort zdrowia to potwierdza.
- Na opakowaniu napoju alkoholowego przeznaczonego do sprzedaży detalicznej będzie umieszczać się napisy na powierzchni w kształcie prostokąta, którego obszar stanowi 20 proc. powierzchni opakowania, białymi wielkimi literami (wersalikami), czcionką Arial lub Tahoma o grubości stanowiącej 25 proc. jej wysokości, na czerwonym tle - wyjaśnia Krzysztof Suszek z Ministerstwa Zdrowia.
Za wprowadzenie do obrotu alkoholu bez ostrzeżenia będą grozić grzywny. Sprzedaż alkoholu bez stosownych ostrzeżeń będzie dozwolona jeszcze przez 12 miesięcy od dnia wejścia w życie nowych przepisów.
Producenci alkoholi odbierają nowe przepisy jako firmę represji. Boją się dodatkowych kosztów i wątpią w funkcje profilaktyczne ostrzeżeń w proponowanej formie.
- Obecne możliwości technologiczne, umieszczanie na butelce piwa dodatkowej, gigantycznej etykiety o wymiarach mniej więcej 10 na 5 cm, wiązałoby się z koniecznością dozbrojenia istniejących linii rozlewniczych o całkiem nową stację etykietowania, co oznaczałoby konieczność milionowych inwestycji - ocenia Paweł Kwiatkowski, dyrektor ds. korporacyjnych Kompanii Piwowarskiej. Według niego podstawą proponowania nowych rozwiązań powinny być badania i rzetelna analiza problemu. - Tymczasem projektodawcy bezrefleksyjnie przepisali rozwiązania z ustawy tytoniowej - ocenia Paweł Kwiatkowski.
komentarze (0)