Drobiarstwo w 2020. Skoro było tak źle to dlaczego było tak dobrze?
- Skoro było tak źle to dlaczego było tak dobrze? Ta trawestacja słów przypisywanych legendarnemu trenerowi piłkarskiemu Kazimierzowi Górskiemu zdaje się najlepiej oddawać to, co działo się w polskim drobiarstwie w 2020 roku - komentuje dla portalspozywczy.pl Mariusz Szymyślik, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz ds. strategii.

Mariusz Szymyślik przypomina, że rok 2020 jest powszechnie uważany za najgorszy w najnowszej historii polskiego drobiarstwa.
- Producenci jaj wylęgowych twierdzą, że wylęgarnie nie odbierały od nich towaru. Zakłady wylęgowe dowodzą, że producenci żywca zrywali umowy odbioru piskląt. Hodowcy kurcząt rzeźnych narzekali, że chów jest nieopłacalny i muszą do niego dokładać. Ubojnie miały sprzedawać mięso ze stratą, a niektóre zakłady drobiarskie z trudem utrzymywały płynność finansową. Łańcuch drobiarski pękł więc jednocześnie we wszystkich ogniwach - dodaje.
Dyrektor KIPDiP wskazuje, że o skali i głębokości tego zjawiska mogą świadczyć choćby ceny skupu kurcząt.
- Monitorowane przez Krajową Izbę Producentów Drobiu i Pasz ceny skupu żywca brojlerów kurzych w krytycznych tygodniach 2020 roku spadły lokalnie nawet do 1,60 złotych za kilogram (sic!), gdzie za granicę opłacalności produkcji uznawany jest przedział 2,80 złotych – 3,20 złotych. Widać więc, że polskie drobiarstwo w 2020 roku wpadło w głęboką otchłań... Ktoś mógłby jednak prowokacyjnie zapytać czy aby na pewno? I mimo, że pytanie to brzmi obrazoburczo to można znaleźć mnóstwo argumentów na jego korzyść. Co więcej, można byłoby udowodnić, że 2020 rok był dla polskiego drobiarstwa całkiem niezły… - dodaje.
Produkcja rośnie
Szymyślik zauważa, że dane o produkcji drobiarskiej za okres styczeń-wrzesień 2020 pokazują, że produkcja przemysłowa mięsa drobiowego w Polsce wzrosła o prawie 3,7 procent.
- To doskonały wynik, zważywszy że z pierwszej dziesiątki największych producentów drobiu w regionie europejskim produkcja rośnie tak naprawdę tylko w Polsce i we Włoszech oraz - w znacznie mniejszym stopniu - w Turcji. Reszta krajów (w związku z sytuacją rynkową) jest wstrzemięźliwa. Jeśli dodatkowo spojrzymy na Włochów, którzy cały czas próbują wrócić do równowagi po wyjątkowo burzliwej grypie ptaków, zostaje nam tylko Polska i Turcja jako dwa kraje zdeterminowane w zwiększaniu produkcji drobiarskiej (dodatkowo Turcy w trzykrotnie mniejszym zakresie niż Polacy, co powoduje, że znów wyprzedziliśmy Turcję pod względem liczby ubijanych sztuk drobiu) - dodaje.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.