Mięso na wtorek: Eksport drobiu do Chin "w praktyce" - wywiad z Piotrem Kulikowskim (wideo)
ZD Koziegłowy, Storteboom Hamrol, SuperDrob, Indykpol i PPUH Prosper - oto 5 zakładów z Polski dopuszczonych do eksportu drobiu do Chin. To jednocześnie jedyne zakłady drobiarskie z całej Unii Europejskiej, które mogą tam eksportować. Jak ten handel wygląda w praktyce? O to zapytaliśmy Piotra Kulikowskiego, prezesa Krajowej Rady Drobiarstwa - Izby Gospodarczej i prezesa Indykpolu, który był uczestnikiem XI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

5 polskich zakładów drobiarskich jest obecnie dopuszczonych do eksportu na rynek chiński. Jak to wygląda w praktyce?
- To bardzo obiecujący kierunek. Chińczycy mają obecnie bardzo duży deficyt mięsa. Z powodu ASF muszą wybić 1/3 pogłowia świń. A jest to największy producent wieprzowiny na świecie. W związku z tym każdy produkt, który trafia w ich oczekiwania, można tam eksportować i to z dobrą marżą.
Problem polega na tym, że Chińczycy nie cenią sobie całego kurczaka czy indyka, ale jedynie mięsa z kością. Dlatego filetów tam nikt nie wysyła, ponieważ mają oni nadwyżkę akurat ze swojej produkcji. Wysyłamy tyle ile jesteśmy w stanie wyprodukować, głównie podudzia i skrzydła.
Szansą na zwiększenie eksportu jest rozszerzenie obecnego portfolio produktów. Te 5 zakładów też nie ma akceptacji na pewną grupę produktów, którą Chińczycy bardzo kochają, typu łapki kurczęce. Ponadto szansą dla naszych producentów jest rozszerzenie listy zakładów, np. z tych 5 do 15.
Obecny eksport do Chin obejmuje mięso z kurczaka, czy także z indyka?
- Na te 5 zakładów 3 są dużymi kurczęcymi zakładami, więc siłą rzeczy to jest póki co głównie kurczak. Chińczycy bardzo cenią kurczaka oraz kaczkę i gęś. Natomiast indyka dopiero się uczą. Dlatego polscy producenci organizują pokazy kulinarne w Chinach, aby oswoić konsumentów z mięsem indyczym.
Wielkość tego rynku powoduje, że nawet - pomimo tego, że mięso z indyka jest dla Chińczyków dosyć nieznane, tyle ile jesteśmy w stanie wyprodukować z dwóch asortymentów, które oni chcą kupować, to praktycznie większość trafia na eksport. Zostawiamy sobie niewielką ilość surowca po to, aby nie wypaść z polskiego rynku.
Jak wygląda transport produktów do Chin i jakie wyzwania to rodzi?
Całość eksportu mięsa z Unii Europejskiej oraz z innych regionów świata, to produkty mrożone. To determinuje sposób transportu. Dziś kontenery płyną do Chin około 5 tygodni.
Oczywiście na bardzo ekskluzywne rynki może transportować mięso chłodzone drogą lotniczą, ale w przypadku Chin takie rozwiązanie nie ma zastosowania.
Byłoby bardzo ciekawym rozwiązaniem dla branży uruchomienie szlaku kolejowego, który skróciłby czas transportu oraz umożliwiłby penetrację rejonów zachodnich Chin. Obecnie - w związku z tym, że porty znajdują się na "bogatym" wschodzie kraju - głównie tam trafiamy ze swoją ofertą.
SPÓŁKI SEKTORA SPOŻYWCZEGO NA GPW
INDIndykpol SA |
Kurs: 63.5000 PLN
Zmiana: -0.5000(-0.78%)
Aktualizacja: 11:12:2019
|

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.