Mięso na wtorek: Jak branża radzi sobie z niedoborem pracowników?
Konieczność przebywania w chłodzonych pomieszczeniach, procedury bezpieczeństwa, obsługa specjalistycznych maszyn - praca w zakładach mięsnych nie należy do lekkich ani przyjemnych. Sprawdziliśmy jak z wyzwaniami rynku pracy radzą sobie czołowe firmy z branży mięsnej w Polsce.

Ciężki charakter pracy w chłodzonych pomieszczeniach i mroźniach, rosnąca presja płacowa oraz wprowadzenie programu 500+ sprawiły, że chętnych do pracy w zakładach mięsnych, w szczególności na najniższych stanowiskach liniowych, zaczęło brakować. Tymczasem wciąż ogłaszane duże inwestycje i wzrost produkcji w branży drobiarskiej i wołowej sprawiają, że zasadne staje się pytanie o to kto będzie pracował w rozwijających swe moce wytwórcze polskich zakładach.
Sposoby radzenia sobie z niedoborem pracowników są różne. Niektórzy pracodawcy stawiają na utrzymanie dotychczasowej załogi: podnoszą płacę, zapewniają transport, wyżywienie, a nawet mieszkania. Część przedsiębiorców sięga zaś po tańszą siłę roboczą, nie tylko z Ukrainy i Białorusi, ale nierzadko z krajów Azji Centralnej. Rozwiązaniem jest również automatyzacja części procesów - tam gdzie jest to możliwe.
Andrzej Goździkowski, prezes Cedrobu wskazuje, że firma nie zmaga się z brakiem rąk do pracy.
- Mamy pełne zatrudnienie, takie jak potrzebujemy. Udaje nam się to bez korzystania z firm pośredniczących. Dlatego nalegam na inne firmy w ramach Grupy, żeby doprowadzić do takiego sposobu zatrudniania: tylko pracownicy, żadnych pośredników. Oczywiście, trzeba dobrze płacić ludziom, zapewnić dobre warunki pracy. Wydaje mi się, że najlepszym dowodem, że ludzie są zadowoleni jest to, że zatrudniamy coraz więcej – po kilkadziesiąt osób co kwartał. Podnosimy też wynagrodzenia. Są pracownicy, którzy są z nami od lat. Na fermach w otoczeniu Cedrobu jest to ok. 1,5 tys. osób i tu też nie ma tak, że są jakieś nieobsadzone stanowiska - wskazuje.
Goździkowski dodaje, że Cedrob nie posiłkuje się pracownikami ze Wschodu.
- Jeżeli już, są to pojedyncze osoby. W spółce Cedrob na pewno nie, natomiast w Grupie Cedrob w jakimś stopniu to zjawisko występuje. Np. w Niepołomicach firmy pośredniczące biorą sezonowo pracowników z Ukrainy na ubój gęsi, ale to sezonowo i maksymalnie kilkadziesiąt osób. Poza tym udaje nam się z lokalną siłą roboczą. Pracownicy mieszkają najdalej 40-50 km od zakładów i dowożą ich autobusy – dodaje.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.