Mięso z bobra to ciekawostka. W Polsce nie będzie na nie popytu
- Temat mięsa z bobrów traktować należy jako ciekawostkę. Nie widzę problemu żeby w moim sklepie oferować np. ogony bobra czy steka z żubra, o ile byłyby one pozyskane w sposób humanitarny i nie zagrażały populacji tych zwierząt, natomiast nie wydaje mi się żeby był na nie duży popyt - mówi w rozmowie z serwisem portalspozywczy.pl Michał Błaszczyk, pomysłodawca i założyciel Spiżarni Rydzyńskiej.

Minister Jan Krzysztof Ardanowski podczas konferencji "Rola izb rolniczych w kształtowaniu i realizacji polityki rolnej państwa" wskazał, że trudno jest uzyskać zainteresowanych odstrzałami zwierząt chronionych, nawet jeśli jest wydane zezwolenie na ich prowadzenie – wystąpi więc o uznanie bobra i żubra za zwierzęta jadalne.
- Teraz nie wiadomo co z tym bobrem zrobić, nawet jakby się go upolowało – mówił. – A jeszcze jak ludzie sobie przypomną, że płetwa bobra ma – ponoć – właściwości afrodyzjaków, to się może okazać, że i problem bobrów się niedługo skończy - powiedział Ardanowski.
Szukasz magazynu do wynajęcia. Zobacz ogłoszenia na PropertyStock.pl
Michał Błaszczyk, właściciel Spiżarni Rydzyńskiej przypomina, że w dawnych książkach kucharskich znajdziemy przepisy np. na kołdunki z bobra (Kuchnia myśliwska, Jan Szyttler 1845 r.)
- Dziś na pewno nie jest to mięso popularne. Osobiście nie miałbym oporów przed zjedzeniem np. bobrzego ogona, natomiast pomysł ministra wydaje mi się nierealny przede wszystkim ze względu na bariery kulturowe. Polski konsument nie jest przygotowany żeby przestawić się na mięso bobra czy żubra, zwłaszcza, że spożycie dziczyzny w kraju jest śladowe - mówi.
Błaszczyk wskazuje, że realizacja pomysłu ministra byłaby trudna także ze względu na niewielką podaż tych zwierząt.
- Żubrów w Polsce nadal jest mało. W 2018 r. zlikwidowano stado żubrów w Smardzewicach z powodu gruźlicy. Mimo wieloletnich starań pogłowie żubra nie wzrosło na tyle żeby ten gatunek można było regulować prewencyjnie. Rozwiązaniem mogłyby być hodowle żubrów na mięso jako swoista nowinka kulinarna. Wątpliwe jest jednak żeby zdobyło ono dużą popularność - dodał.
Właściciel Spiżarni Rydzyńskiej wskazuje, że popyt na dziczyznę w Polsce rośnie bardzo powoli.
- Obserwujemy wzrost zainteresowania rodzajami mięs, które są alternatywą dla wieprzowiny i drobiu, jak np. wołowiną ras Angus czy Hereford. Klienci zaczynają także poszukiwać dziczyzny, ale wciąż jej spożycie jest śladowe i wynosi ok. 10 dag na osobę rocznie. Tak więc temat bobrów traktować należy jako ciekawostkę. Nie widzę problemu żeby w moim sklepie oferować np. ogony bobra czy steka z żubra, o ile byłyby one pozyskane w sposób humanitarny i nie zagrażały populacji tych zwierząt, natomiast nie wydaje mi się żeby był na nie duży popyt - dodał.


Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.