Producenci mięsa przygotowują się do pozwu grupowego
Przedstawiciele branży mięsnej zapowiadają złożenie pozwu grupowego ws. zakazu uboju rytualnego. Jak mówią, sprawę badają już prawnicy. Podkreślają, że zakaz uboju bez ogłuszania został wprowadzony bez okresu przejściowego.
"Będziemy składać pozew, nie poddamy się, bo to co zrobił polski parlament to ewidentne działanie na szkodę branży mięsnej i polskich rolników " - powiedziała w środę PAP Małgorzata Podniesińska z zakładów mięsnych Mokobody, które wykonywały uboje zgodnie z wymogami religii.
Tłumaczyła, że w Polsce jest duże bezrobocie, a tymczasem Sejm głosuje za tym, by pracy było mniej. Dodała, że już z powodu zakazu uboju rytualnego zwolniono z Makobodów połowę pracowników, czyli ponad 30 osób. Co do całej branży - na razie trudno oszacować, ile osób straci pracę. Zaznaczyła, że firmy mięsne niechętnie pozbywają się ludzi także dlatego, że rzeźnicy to wykwalifikowani fachowcy, którzy chętnie są zatrudniani za granicą.
"W UE w 22 krajach dokonuje się uboju na cele religijne, nasi konkurenci cieszą się, gdyż mogą zająć nasze rynki zbytu" - dodała.
W tej chwili zbierane są opinie od członków Stowarzyszenie "Polskie Mięso" jak również od innych organizacji branżowych. "w ciągu kilku dni powinny być podjęte decyzje, ale na pewno będzie pozew zbiorowy" - stwierdziła.
Podniesińska zaznaczyła, że cały czas kontrahenci interesują się ubojem rytualnym. Pytają o to mniejszości muzułmańskie i żydowskie mieszkające w Polsce - zaznaczyła. Jak poinformowała, wcześniej, gdy ubój był dozwolony, część mięsa z jej firmy sprzedawana była na potrzeby wewnętrzne, a część na eksport.
W ocenie "Polskiego Mięsa" ok. 30 proc. eksportowanej wołowiny pochodziło z uboju rytualnego. W 2012 r. wywieziono ok. 273 tys., ton mięsa wołowego o wartości ok. 893 mln euro. Według tej organizacji, zakaz uboju rytualnego spowoduje utratę 5-6 tys. miejsc pracy.
Jak powiedział PAP dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarskiej Łukasz Dominiak, zakaz uboju rytualnego jest problemem dla branży. Przede wszystkim dlatego, że produkcja kurczaków w naszym kraju przewyższa możliwości ich konsumpcji. "Eksport jest konieczny, bez niego polskie drobiarstwo upadnie" - stwierdził.
