Jak wyjaśnia prof. Świetlik na łamach "DGP", na decyzje hodowców duży wpływ mają trudności z eksportem, które wynikają z wprowadzonego w tym roku embarga na wieprzowinę przez Rosję i Unię Celną. W I kw. tego roku eksport surowej wieprzowiny spadł o 7 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem. Nie pomogło nawet rosnące zapotrzebowanie na polskie prosiaki i mięso z UE, popyt na rynku unijnym wzrósł ilościowo o 18 proc. Ale z drugiej strony eksport poza Unię Europejską spadł aż o 37 proc.

Spadek produkcji krajowej nie oznacza oczywiście, że w sklepach zabraknie mięsa. Monika Drążek, analityczka rynku mięsa w Banku BGŻ, zwraca uwagę, że Polska od 5-6 lat jest tzw. importerem netto wieprzowiny - to znaczy, że sprowadzamy więcej żywych świń i mięsa, niż sami sprzedajemy za granicę. Główni dostawcy to firmy z Danii, Niemiec i Holandii. Ubytek w krajowej produkcji zostanie więc powetowany przez import. Ale będzie miało to swoje konsekwencje. Najważniejsza: ściśle powiąże ceny w kraju z ogólnoeuropejskimi trendami. Co się zresztą już dzieje: po spadku cen wywołanym rosyjskim embargiem właściwie nie ma już śladu.

Jak pisze "DGP", wieprzowina podrożeje w tym roku nawet o 5-6 proc.

Szukasz magazynu do wynajęcia. Zobacz ogłoszenia na PropertyStock.pl