Wiceminister rolnictwa: zwalczenie ASF niemożliwe bez wybicia dzików
Zwalczanie afrykańskiego pomoru świń nie będzie możliwe bez wybicia dzików. Zależy także od "neutralizacji" interesów różnych grup, które zainteresowane są np. utrzymywaniem stref z ograniczeniami, by pozyskać tańszy surowiec - uważa wiceminister rolnictwa Szymon Giżyński.

Jak mówił wiceminister, od razu, gdy został "pełnomocnikiem ds. zwalczenia afrykańskiego pomoru świń w Polsce", a nie "pełnomocnikiem ds. łagodzenia skutków wystąpienia ASF", zdefiniował problem ASF jako system połączonych stref interesów, na których zarabia się fizyczne pieniądze i uzyskuje inne dobrodziejstwa".
"Ministerstwo rolnictwa +neutralizuje+ te sfery interesów tam, gdzie ma na to bezpośredni wpływ. Tam, gdzie strefy podlegają pod nasz obszar działania jako ministerstwa rolnictwa, tam się udaje, tam jest ewidentny postęp" - zaznaczył Giżyński.
Jego zdaniem zwalczaniu ASF sprzyja ustawa, która zlikwidowała w strefach z ograniczeniami wykorzystywanie przez przetwórców różnicy cen między tym, co oferowali rolnikom zmuszonych do sprzedaży tuczników po cenie 1,6-2,0 zł/kg a ceną rynkową płaconą w innych regionach kraju (5 zł). "Na tej różnicy cen bardzo korzystały wielkie zakłady przetwórstwa mięsnego i zrobiły w ciągu tych kilku lat wielkie interesy" - powiedział wiceszef resortu rolnictwa.
Dodał, że niemieccy właściciele firm utylizacyjnych obliczyli, że w najbliższych latach obecności ASF w Polsce do podziału dla tych firm będzie ok. 30 mld zł. "Wystarczyła zapowiedź, że stworzymy pewien segment konkurencyjny, choćby w oparciu o zakłady państwowe, które trzeba będzie utworzyć, żeby już do tego konkurencja podeszła bardzo wstrzemięźliwe" - tłumaczył.
Giżyński zwrócił uwagę, że sami rolnicy podchodzą coraz poważniej do bioasekuracji. Pomagamy też rządowymi działaniami, np. zwiększyła się liczba laboratoriów do badań. Nie ma obecnie takiej potrzeby, by czekać na wyniki badania tydzień czy 10 dni, teraz jest to kwestia kilku - kilkunastu godzin. Umożliwia to szybką relację na skutki.
"To wszystko działania profilaktyczno-prewencyjne, które są po naszej stronie, i tu panujemy jako ministerstwo rolnictwa" - zapewnił.
"Jest jeden odcinek, na który nie mamy bezpośredniego wpływu i być może trzeba będzie to zmienić poprzez prawodawstwo i ustawę - chodzi o odstrzał dzików i tutaj jest źle" - podkreślił. Argumentował, że Niemcy odstrzelili 1 mln dzików w sytuacji prewencyjnej, Francuzi - 750 tys. sztuk, gdzie choroby u nich nie ma. "Mieliśmy problemy, żeby uzyskać akceptację większości mediów i zrozumienie do tego, że musimy zrobić to samo co Niemcy i Francuzi w sytuacji, gdy zagrożenie jest rzeczywiste" - stwierdził Giżyński.
