Handlowcy Biedronki wyczuli, to o czym mówiły już badania marketingowe sprzed dwóch lat. Ponad połowa Polaków stwierdziła, że w Wigilię nie zje karpia. Paradoksalnie, jego najgorszą cechą jest to, że jest rybą, smakuje jak ryba, ma rybi zapach i ości. Do tego daliśmy sobie wmówić, że kupno świeżej ryby, a później użycie tłuczka, noża oraz patelni to niemal zbrodnia.

Eksperci nie mają już wątpliwości, sława karpia przemija. Producenci karpia mają poważny problem z wejściem do handlu. Zamiast kłopotliwych żywych ryb, sprzedaje się filety i płaty z karpia zamykane w opakowania z tzw. „atmosferą zmodyfikowaną”. Wydłuża to przydatność do spożycia świeżej ryby do dwóch tygodni. 

Przedstawiciele sieci Biedronka twierdzą, że karp pojawi się w sieci tuż przed świętami. A i to raczej z obowiązku niż ze względów biznesowych. Sam produkt idealnie nadaje się raczej na marketingową przynętę i jako dodatek do innych zakupów, ponieważ konsumenci kupują tę świeżą rybę na jedną okazję w roku. 

Więcej w natemat.pl.

Szukasz magazynu do wynajęcia. Zobacz ogłoszenia na PropertyStock.pl