Jak podkreśla Roman Kluska w wywiadzie dla wnp.pl, przyjemność sprawia mu tworzenie serów owczych uznawanych przez fachowców za najlepsze na świecie. - Niestety trend jest taki, że cały świat pogarsza jakość, wprowadza chemię, wprowadza GMO itd. A u mnie odwrotnie - jest stały nacisk na jakość. Wprowadziłem umaszynowienie i najnowsze technologie, gdzie tylko się dało, żeby obniżyć koszty. Ale to absolutnie nie może się odbywać kosztem jakości. Wszelkie etapy powstawania serów realizuję sam, bo tylko wtedy mogę być pewny najwyższego poziomu - mówi Kluska.

I przyznaje, że sam uprawia ziemię na pasze, pastwiska, sam hoduję owce i dba o nie, a dalej przerabia mleko na sery. - Mamy niezwykle nowoczesne laboratorium mikrobiologiczne. Badamy wszystko: pasze, mleko, sery, a nawet czystość wymion przy dojeniu owiec. Kontrola jest stuprocentowa. Przy produkcji bez pasteryzacji mleka pedantyczna czystość to podstawa. Wielu chce to zobaczyć, mamy wycieczki z USA czy Australii - dodaje.

- Zastosowałem najlepsze technologie dostępne w mleczarstwie, najnowocześniejszy sprzęt rolniczy. Przykładowo w roku 2017 dołożyłem do tego milion złotych. Praktycznie każdego roku dokładam - podkreśla Roman Kluska.

- Prawdziwie, a nie formalnie zdrowa żywność to duży koszt. Wprowadziliśmy też wykrywanie wczesnych stanów zapalnych u owiec i doimy tylko te zdrowe. Chore nie są dojone, podobnie jak te, u których wykryto stan zapalny. Owce muszą zażywać sportu, muszą być w ruchu - komentuje na łamach wnp.pl.

I przyznaje, że całą produkcję sezonu 2017 już sprzedano i teraz nie ma serów aż do kwietnia, aż dojrzeją pierwsze z sezonu 2018.  

Więcej na wnp.pl.

Szukasz magazynu do wynajęcia. Zobacz ogłoszenia na PropertyStock.pl