Jedną z szans na rozwój na rynkach zagranicznych są akwizycje, które otwierają drogę do tamtych rynków, ale czy polskie spółki są przygotowane wewnętrznie, finansowo do takich transakcji za granicą?
- W naszej historii przeprowadziliśmy siedem akwizycji, z czego cztery za granicą i każda dała nam wartość dodaną, pozwoliła zbudować przyczółek poza rynkiem lokalnym. Akwizycja nie jest drogą na skróty, a zakup firmy to są konsekwencje na wiele lat, bo nie chodzi tylko o sam zakup, ale też o to, co udaje się potem na tej bazie wypracować. To bardzo dobry sposób na rozwój, bo wielokrotnie widać, iż wejście na taki rynek zaczynając od zera jest bardzo trudne, wręcz czasem niemożliwe i wymaga wiele lat - mówił Adam Mokrysz w trakcie debaty zatytułowanej „Sukcesja i ekspansja: droga od lokalnej firmy do globalnego koncernu”.
- Jednak, aby zbudować międzynarodowy zespół, to wymaga nie tylko pieniędzy, ale i czasu oraz odwagi. Widać, że to się zmienia, że odwagi jest coraz więcej i jest dużo energii, jednak trzeba się do tego dobrze przygotować i zarządzać ryzykiem, czyli ograniczyć ryzyka - dodał.
- Uważam, że takie działania są konieczne, jeśli polska marka i polskie produkty mają być znane na świecie. Jednak trzeba też mieć to „zagraniczne DNA”, a widzę, że wiele firm decyduje się na biznes tylko w Polsce czy tylko w Europie. Akwizycje to szybsza droga do rozwoju niż wzrost organiczny i to jest jeden z czynników rozwoju naszej firmy Mokate – podkreślał prezes Grupy Mokate.
Szukasz magazynu do wynajęcia. Zobacz ogłoszenia na PropertyStock.pl

komentarze (0)