- Jesteśmy firma z 45-letnią tradycją, firmą rodzinną, wydawałoby się, że konserwatywną. Na początku rozwoju naszego przedsiębiorstwa najważniejsze było dla nas zbudowanie parku maszynowego. Po tym, jak zapewniliśmy firmie produkcję, jakość i dystrybucję, pomyśleliśmy o marketingu. W latach 90. kampanie reklamowe przypraw były bardzo podobne do siebie - mówił Jakub Kołodziej, członek zespołu zarządzającego z firmy Roleski.
Dodał, że firma Roleski zrobiła kiedyś podobną reklamę do innych, ale kilka lat temu postanowiła się wyróżnić i postawiła na oryginalną kampanię pod hasłem „Królewska Republika Roleski”, zrealizowaną wspólnie z fotografem Olivierem Toscanim i agencją Creative Media.
- Chcieliśmy stworzyć coś nowego na skalę nie tylko polską, ale i światową. Film reklamowy został nagrodzony i kampania była dobrze przyjęta przez konsumentów. Uważam więc, że kampania nam wyszła, chociaż reklama była dość ryzykowna, ponieważ wchodziliśmy na nowe terytorium dla naszej branży – mówił Jakub Kołodziej.
- Wydaje mi się, że formuła reklamowania produktów w programach kulinarnych powoli się wyczerpuje. Uważam, że można funkcjonować bez współpracy z influencerem – my jesteśmy tego przykładem. Ludzie polecają sobie nawzajem różne produkty spożywcze i można zadać pytanie, czy większe znaczenie dla konsumenta ma rekomendacja przez bliskich czy przez blogerów? Czy nie jest czasem tak, że społeczeństwo jest coraz bardziej świadome, że celebryci, blogerzy i vlogerzy nie polecają produktów spontanicznie, tylko jest to pogoń za monetyzacją - tłumaczył.
- Społeczeństwo jest coraz bardziej świadome. Zastanawiam się, czy idea "product placement" czasem już się nie wyczerpała? Osobiście niezbyt ufam promowaniu marki w telewizji, na blogach i vlogach, ponieważ nie jest to dla mnie autentyczne - wyjaśniał Jakub Kołodziej.
Szukasz magazynu do wynajęcia. Zobacz ogłoszenia na PropertyStock.pl

komentarze (0)