Bartnictwo wraca do polskich lasów
- Autor: PAP
- Data: 03-07-2017, 08:28

Według leśników przywrócenie bartnictwa przynosi korzyści dla lasów gospodarczych poprzez korzystanie z naturalnych zapylaczy, jakim są leśne pszczoły miodne. Bartnictwo stanowi także atrakcję turystyczną lasu, a miód bartny jest cennym przysmakiem o wyjątkowych walorach leczniczych.
Pierwsze po stu latach barcie powstały 10 lat temu na terenie Nadleśnictwa Spała, a jednym z prekursorów współczesnego polskiego bartnictwa jest leśniczy Andrzej Pazura, który uczył się tej sztuki od uralskich bartników z parku narodowego Szulgan Tasz na terenie Republiki Baszkortostan w Rosji. Pazura opowiedział PAP o tajnikach wykonywania barci i opieki na leśnymi pszczołami.
Szukasz magazynu do wynajęcia. Zobacz ogłoszenia na PropertyStock.pl
Barcie wykonuje się w żywych, zdrowych drzewach, które służyć będą przez wiele lat. "Barć wykonuje się na wiele pokoleń. Dlatego te drzewa muszą być zdrowe, nie wykonuje się barci w martwych drzewach. Drzewa muszą posiadać też odpowiednią grubość, a rolę gra także wysokość drzewa. Nie wybieramy tych najwyższych, bo zagrożeniem dla nich są wiatry i wichury" - opowiadał PAP Pazura.
Z dawnych opisów wynika, że barcie były zakładane bardzo wysoko, pod samymi koronami drzew, co miało zwiększać zasięg lotu pszczół i przynosić więcej miodu. "Z czasem schodzono na dół, a w tej chwili robimy barcie na wysokości 5-6 metrów na ziemią" - dodał.
Współcześni bartnicy do dziania barci, bo tak nazywa się wykonywanie sztucznej dziupli w drzewie, wspomagają się pilarkami spalinowymi. "Trzeba wykonać nacięcie, ukształtować zarys przyszłej dzieni, przyszłego wnętrza tej barci. Później to już jest tylko i wyłącznie ręczna robota, inaczej tego nie da się wykonać" - zaznaczył.
Barcie - w zależności od regionu czy użytych narzędzi - miały różne kształty. W warunkach polskich charakterystyczne było wnętrze barci białowieskiej, która miała formę szufladkową. Te w spalskich lasach są łagodnie zaokrąglone, co sprawdza się w tamtejszych warunkach.
Pazura przyznaje, że w przypadku pszczół leśnych nie ma potrzeby wielu zabiegów hodowlanych czy pielęgnacyjnych, które ograniczają się właściwie do dwóch przeglądów barci - wiosennego i jesiennego.
"Według mnie najważniejszy jest przegląd jesienny ponieważ kształtuje się wówczas to, co ma być w przyszłym roku. Ilość zapasów, ocieplenie, kondycja pszczół - to wszystko zależy od tego, co my zrobimy jesienią" - podkreślił bartnik.

więcej informacji:
Powiązane tematy:
-
W Belgii plaga azjatyckich szerszeni; są zagrożeniem dla pszczół
-
W pomocy pszczołom od PR ważniejszy jest rozsądek
-
Dzięki owadom zapylającym dostawy żywności są stabilniejsze
-
Pszczołom w Polsce brakuje naturalnego pożywienia
-
Pszczelarze stracili tysiące pszczół i ok. 80 tys. zł. Policja bada sprawę
-
Produkcja miodu i dyrektywa miodowa: Ważna identyfikowalność
-
W Polsce jest około 2 milionów rodzin pszczelich
-
W Kielcach zebrano pierwszy miód z pasieki z recyklingu
-
Gorzowska elektrociepłownia udostępnia swoje tereny pszczelarzom
-
KOWR: coraz więcej pszczół w Polsce
komentarze (0)