- W Polsce znajduje się blisko 1/10 wszystkich uli w Unii Europejskiej. Pod tym względem wyprzedzają nas jedynie Hiszpania i Rumunia – mówi Maria Krawczyńska, menedżer ds. Społecznej Odpowiedzialności Biznesu w Banku BNP Paribas.
– Średnio, na każdym kilometrze kwadratowym Polski swój dom ma 5,2 pszczelich rodzin. W BNP Paribas mamy takich rodzin 9, co jest równoznaczne z liczbą uli na dachach naszych centrali w Warszawie oraz Rudzie Śląskiej. Funkcjonując w miastach nie chcemy zapominać o tym, że zgoda i bliskość z naturą to podstawa zdrowego trybu życia – dodaje.
Mimo imponujących statystyk, Polska nie może polegać wyłącznie na własnej produkcji. W 2018 r. zaimportowaliśmy 25 712 ton miodu o wartości 52,4 milionów euro, co dało nam 11. pozycję na świecie. Dane COMTRADE wskazują, że na nasze stoły trafia przede wszystkim efekt ciężkiej pracy pszczół ukraińskich (48% całego polskiego importu), chińskich (26,6% całego polskiego importu) oraz bułgarskich (7,3% całego importu). W tym samym czasie wyeksportowaliśmy 14 640 ton miodu za 35,9 milionów Euro, głównie do Niemiec (25,4%), Francji (23,8%) i Hiszpanii (11,9%).
Ze względu na różnorodność roślin, z jakich mogą korzystać pszczoły, rynek pełen jest odmian miodów. Poza walorami smakowymi i zapachowymi, różnią je też ceny.
- W sprzedaży bezpośredniej najtańszy miód rzepakowy kosztował w 2018 roku średnio 23,3 zł za kilogram. Za 24,8 zł sprzedawano miód wielokwiatowy. Spośród miodów letnich, czyli nektarowych najdroższy był gryczany. Co ciekawe, miód spadziowy ze spadzi liściastej był o 5,4 zł/kg tańszy od swojego odpowiednika pochodzącego z surowca z drzew iglastych. Najdroższy był tradycyjnie miód wrzosowy, sprzedawany przeciętnie za ok 53,6 zł/kg – tłumaczy Karolina Załuska, ekspert ds. Analiz Sektorowych i Rynków Rolnych w Banku BNP Paribas.
Szukasz magazynu do wynajęcia. Zobacz ogłoszenia na PropertyStock.pl

komentarze (0)