Brytyjscy ministrowie sygnalizują gotowość do ustępstw ws. brexitu
Członkowie brytyjskiego rządu zasugerowali gotowość do ustępstw w negocjacjach dotyczących ponadpartyjnego kompromisu ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, ostrzegając przed koniecznością ustępstw w obliczu ryzyka całkowitej rezygnacji z brexitu.
Minister finansów Philip Hammond tłumaczył w wywiadzie dla telewizji ITV, że "kiedy rozpocznie się negocjacje tego typu (...), to obie strony muszą pójść na ustępstwa i dla obu stron będzie to bolesne", ale zapewniał, że jest to konieczne do znalezienia rozwiązania dla obecnego impasu ws. opuszczenia Wspólnoty.
Hammond spodziewa się, że konieczne będzie uzyskanie na przyszłotygodniowej Radzie Europejskiej w Brukseli wielomiesięcznego przedłużenia procesu wyjścia z UE, ale rząd jest zdeterminowany, aby zapisać w nim klauzulę wcześniejszego wyjścia "tak szybko, jak tylko wypracujemy porozumienie".
Czwartkowy "The Sun" ujawnił, że wśród polityków krąży teoria, według której premier Theresa May planowała zwrócić się do Rady Europejskiej z prośbą o aż dziewięciomiesięczne opóźnienie brexitu z opcją wcześniejszego opuszczenia Wspólnoty w razie przegłosowania odpowiedniego porozumienia.
Członkowie gabinetu May wielokrotnie stanowczo wypowiadali się przeciwko udziałowi kraju w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, co sugerowałoby, że wciąż liczą, iż uda się wyjść ze Wspólnoty w sugerowanym na wcześniejszym etapie rozmów z UE terminie 22 maja.
Hammond, uważany za jednego z najbardziej proeuropejskich ministrów, dodał jednak, że propozycja organizacji drugiego referendum ws. brexitu byłaby "całkowicie rozsądna" w porównaniu z niektórymi propozycjami eurosceptyków, które w jego ocenie są "nie do zrealizowania".
Jego wypowiedź - choć nie pierwsza w tym tonie - znacząco odbiega od linii rządu. Premier May i czołowi przedstawiciele jej gabinetu wielokrotnie wykluczali opcję przeprowadzenia ponownego plebiscytu w tej sprawie, argumentując, że niezrealizowanie decyzji podjętej przez wyborców w 2016 roku byłoby naruszeniem kontraktu społecznego i mogłoby mieć poważne konsekwencje dla zaufania do systemu demokratycznego.
W czwartek minister zdrowia Matt Hancock powiedział wprost, że jest "bardzo, bardzo stanowczo" przeciwko drugiemu referendum, przyznając jednak, że rząd być może będzie musiał dokonać pewnych zmian w swojej dotychczasowej strategii negocjacyjnej wobec Brukseli.
Wśród branych pod uwagę propozycji jest np. postulowana przez opozycję unia celna z UE, która znacząco ograniczyłaby jednak zdolność Wielkiej Brytanii do podpisywania nowych porozumień handlowych z krajami trzecimi przez zobowiązanie do stosowania wspólnych ceł zewnętrznych z resztą Wspólnoty.
