"Czeskie półki" problemem dla polskich producentów żywności?
Czesi chcą regulować ustawą ilość czeskiej żywności na sklepowych półkach. Jednak w ramach wspólnego rynku UE nie powinno być żadnych barier w wymianie dóbr i usług. Co to może oznaczać dla unijnego rynku i na ile pomysł naszego południowego sąsiada może być kłopotem dla polskich producentów żywności?

20 stycznia czeski parlament uchwalił przepisy, w myśl których od 2022 roku w tamtejszych sklepach będzie musiało znaleźć się co najmniej 55 proc. produktów czeskiej produkcji. W 2028 roku wskaźnik ten ma wynieść co najmniej 73 proc.
Kwoty mają dotyczyć około 100 z ponad 15 tys. rodzajów sprzedawanej żywności, którą można produkować w Republice Czeskiej. Są to mięsa, warzywa, owoce lub nabiał. Obowiązek nie będzie dotyczył małych sklepów ani sklepów specjalistycznych np. z winami lub serami.
Definicja sklepów specjalistycznych ma zostać dopiero ustalona przez ministerstwo rolnictwa. Przeciwko limitom wypowiedziały się Stowarzyszenie Handlu i Turystyki (SOC), Izba Gospodarcza (HK) oraz Zrzeszenie Przemysłu i Handlu (SPO). Ich zdaniem kwoty będą szkodzić czeskim klientom i naruszą zasady jednolitego rynku wewnętrznego UE.
Jak wygląda obecnie handel żywnością z Czechami? Według danych resortu rolnictwa Polska w pierwszych 11 miesiącach 2020 r. wywiozła do Czech produkty rolno-spożywcze na kwotę 1,36 mld euro (wobec 1,39 mld euro w analogicznym okresie ub.r.). Główne pozycje eksportowe to: wszystkie gatunki mięsa, filety rybne, masło, sery i twarogi, warzywa, owoce, kawa, papierosy, chleb, wyroby cukiernicze, słodycze, przetwory spożywcze.
Co mogą oznaczać "czeskie półki" dla polskich eksporterów żywności? Andrzej Gantner, wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności wskazuje, że Czesi są dla Polski czwartym partnerem pod względem wielkości eksportu produktów rolno-spożywczych. – Jak wiemy, w ramach wspólnego rynku UE teoretycznie nie powinno być żadnych barier w wymianie dóbr i usług. W praktyce jednak takie bariery istnieją, a w poszczególnych krajach protekcjonizm negatywnie wpływa na spójność Wspólnego Rynku. Wprowadzenie “czeskich półek” to klasyczna bariera pozataryfowa, poprzez którą próbuje się ograniczyć dostęp do rynku produktom i firmom spoza Czech – tłumaczy.
Wiceprezes PFPŻ nie ma wątpliwości, że tego rodzaju rozwiązania mogą poważnie wpłynąć na kondycję polskiej branży rolno-spożywczej.
– Co roku eksportujemy żywność za 30 mld euro. 80 proc. tych produktów trafia na rynki UE. Pamiętajmy, że każdy kij ma dwa końce. Polski przemysł rolno-spożywczy w ostatnich 20 latach rozwija się głównie poprzez eksport i głównie w oparciu o Wspólny Rynek UE. Przy wprowadzeniu bariery procentowego udziału na półce sklepowej, dystrybutor w Czechach będzie zmuszony do ograniczenia zamówień polskiej żywności. W tym momencie dla polskiego producenta jest to bariera w handlu. Takie rozwiązanie w oczywisty sposób narusza zasady traktatowe i teoretycznie może być zaskarżone do Komisji Europejskiej. W praktyce okazuje się, że od momentu zaskarżenia do wydania opinii przez KE może minąć nawet 5 lat.
SPÓŁKI SEKTORA SPOŻYWCZEGO NA GPW
INDIndykpol SA |
Kurs: 63.5000 PLN
Zmiana: -0.5000(-0.78%)
Aktualizacja: 11:12:2019
|

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.