Czy znakowanie żywności po ukraińsku to dobry pomysł?

Adam Tubilewicz, Portalspozywczy.pl: Do Polski przybyło już 2 mln uchodźców z Ukrainy. To także nowi konsumenci dla firm obecnych w Polsce. Czy w związku z tym wprowadzenie dodatkowego oznakowania na produktach w języku ukraińskim to dobry pomysł? 

Agnieszka Szymecka-Wesołowska, wspólniczka i współzałożycielka Centrum Prawa Żywnościowego: W naszej ocenie każde kolejne działanie umożliwiające osobom z Ukrainy funkcjonowanie w Polsce to bardzo dobry pomysł. Ukraińcy i Ukrainki otrzymują numer PESEL i dostęp do wielu usług publicznych, podejmują pracę i stają się niezależnymi konsumentami. W konsekwencji producenci, którzy będą na swoich produktach zamieszczać informacje po ukraińsku, będą zdobywać tych nowych konsumentów.

Takie rozwiązanie przyniosłoby więc korzyści dla obu stron – polskich producentów i ukraińskich konsumentów. Przypuszczam, że także spora rzesza polskich konsumentów mogłaby wesprzeć te produkty, których producenci wykazaliby takie „proukraińskie” podejście w znakowaniu żywności.  

Jak dodać na produkcie napisy po ukraińsku?

Wspomnieliście państwo, że nie ma przeszkód prawnych, by na opakowaniach pojawiły się dodatkowe informacje w innych językach. Jak wygląda procedura wprowadzenia takiego dodatkowego oznakowania?

Zgodnie z unijnymi przepisami prawa żywnościowego, wszystkie obowiązkowe elementy oznakowania (takie jak nazwa środka spożywczego, wykaz składników wraz ze wskazaniem alergenów, wartość energetyczna i odżywcza itd.) muszą być podane w języku łatwo zrozumiałym dla konsumenta z państw członkowskich UE, w których dany środek spożywczy jest wprowadzany na rynek.

W Polsce oczywiście takim językiem jest język polski, a więc żywność musi być znakowana w języku polskim (dotyczy to wcześniej wspomnianych informacji obowiązkowych). Wymóg ten nie oznacza jednak, że nie ma możliwości podawania informacji w kilku językach. Już dziś na rynku jest cała masa produktów z tzw. etykietą wielojęzyczną, tj. zawierającą niezbędne informacje nie tylko w języku polskim, ale także w wielu innych – zazwyczaj są to języki krajów, w których dany produkt także jest sprzedawany.

Informacje w innych językach mogą być zamieszczone bezpośrednio na oryginalnym opakowaniu (wymaga to więc stworzenia nowych projektów etykiet) lub mogą być naniesione dodatkowo w postaci np. naklejki lub ulotki na stałe złączonej ze środkiem spożywczym. Takie podejście można też przyjąć w kontekście znakowania produktów w języku ukraińskim.

Jakie informacje sugerowaliby państwo zawrzeć na przetłumaczonych etykietach?

Ponieważ kwestia ta nie jest bezpośrednio uregulowana w przepisach, teoretycznie możliwe są tu dwa podejścia. Jednym z nich jest znakowanie produktów zgodnie z przepisami obowiązującymi w Polsce, ale z tłumaczeniem na język ukraiński. W takim wypadku musiałyby zostać podane wszystkie informacje obowiązkowe w zakresie i na zasadach przewidzianych w rozporządzeniu nr 1169/2011 oraz innych przepisach regulujących znakowanie żywności.

Drugą opcją jest zaś przygotowanie ukraińskiej wersji etykiety zgodnie z przepisami obowiązującymi w tym zakresie w Ukrainie. Etykiety powinny więc wyglądać tak, jakby produkty miały być eksportowane na rynek Ukrainy i tam wprowadzane do obrotu. Takie podejście w mojej ocenie lepiej chroniłoby ukraińskich konsumentów i byłoby zgodne z dotychczasową praktyką rynkową (tj. występowania na polskim rynku produktów znakowanych jednocześnie po polsku i w innych językach, w tym po ukraińsku).

Dziękuję za rozmowę.