Dyskusję rozpoczął Marek Wąsiński, kierownik zespołu gospodarki światowej w Polskim Instytucie Ekonomicznym, odnosząc się do poszczególnych czynników mających wpływ na kryzys gospodarczy na świecie.
Wpływ wojny w Ukrainie na polską gospodarkę
– Jako punkt pierwszy wskazałbym wojnę handlową z Chinami, która spowodowała, że inaczej zaczęliśmy postrzegać globalizację i patrzeć na to, jak może wyglądać import do Chin. Drugim punktem była pandemia, która przez kolejne lockdowny spowodowała zaburzenia w dostawach, przez co mieliśmy niedobory ze kontenerami czy statkami. Zakwestionowana została produkcja „Just in time”, ponieważ komponenty nie przychodziły do producentów – powiedział.
– Później przyszła agresja Rosji na Ukrainę, co spowodowało pogorszenie sytuacji gospodarczej na całym świecie. Oczywiście dla Polski, która jest sąsiadem konfliktu, oznacza to jeszcze większe ryzyko. Do tego dochodzi inflacja i wzrost cen surowców energetycznych lub ich niedobór. To pokazuje, jak wojna negatywnie oddziałuje na gospodarkę. Wojna wpływa także na szlaki handlowe np. Chiny przygotowują się do zmiany Jedwabnego Szlaku. A druga kwestia to odcięcie Ukrainy od portów i tutaj te dostawy są kierowane do Polski, co jest szansą, ale i wyzwaniem dla naszego kraju – dodał.

Z kolei Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes zarządu Związku Banków Polskich, odniósł się do wpływu wojny na sytuację sektora bankowego w Polsce.
– Parę rzeczy musi się wyjaśnić w najbliższych miesiącach. To, jak będziemy działać, jaki zakres regulacji i ustaleń międzynarodowych zostanie wdrożony. Musimy jako eksporterzy i osoby odpowiadające za planowanie strategiczne mieć w pamięci to, że świat jeszcze nie wyszedł w pełni z kryzysu gospodarczego 2008-2015. Natomiast jedną rzecz, którą musimy obserwować to to, jak się gospodarka układa i będzie układać pomimo wspomnianego kryzysu, ale i Covidu, i wreszcie następstw wojny w Ukrainie – stwierdził.
– W sprawach dotyczących eksportu musi następować jeszcze większa profesjonalizacja i musi być uwzględniona strategicznie przez firmy, banki i instytucje finansujące. Poza tym niewątpliwie w świecie będą akceptowane projekty i usługi, które będą spełniać wymogi porozumienia klimatycznego, więc importerzy i eksporterzy będą musieli to uwzględnić. Obecnie nie da się konkurować bez modernizacji naszej gospodarki i przekształcenia jej – dodał.
Polscy przedsiębiorcy mogą liczyć na wsparcie KUKE
Następnie o ocenie ryzyka w inwestowaniu firm z Polski w innych krajach w obliczu wojny w Ukrainie wypowiedziała się Katarzyna Kowalska, wiceprezes zarządu KUKE.
– Od zeszłego roku staramy się bardzo aktywnie namawiać firmy do tego, żeby zaczęły się bardziej dywersyfikować geograficznie, ponieważ łańcuchy dostaw zostały zerwane mocniej już dwa lata temu. To pokazało, że uzależnianie się od różnych rynków w pewnym momencie przestaje działać. Mówimy bardzo często o dywersyfikacji w kontakcie zerwanych łańcuchów dostaw i to pokazała również wojna, jak ważna jest obecność na niektórych rynkach. A np. rynek Bliskiego Wschodu i Afryka są otwarte na polskie firmy. A mamy transakcje, które są w stu procentach ubezpieczone, a nie możemy znaleźć firmy, która mogłaby je zrealizować. Tutaj bariera jest dosyć duża. Rozumiem obawy firm, bo jest to strach przed nieznanym, natomiast tutaj dużym wyzwaniem jest edukacja, bo niewiele firm o tym wie, że KUKE jest tą instytucją, która ma to ryzyko niwelować – wyjaśniła.

Po tym Jerzy Kwieciński, wiceprezes zarządu Banku PEKAO S.A, powiedział, jak wojna i pandemia wpłynęły na postrzeganie ryzyka przez banki w inwestycjach polskich firm w innych państwach.
– Jeszcze parę lat temu wydawało nam się, że taki proces globalizacji i współpracy gospodarczej między państwami będzie procesem nieprzerwalnym i będzie rozwijać się, szczególnie w Europie. Natomiast wojna handlowa w 2019 roku sprawiła, że interpretowaliśmy ja jako wojnę dwóch gigantów i to już wtedy wpłynęło na handel międzynarodowy. Wtedy doświadczyliśmy kryzysu gospodarczego. Później miesimy kryzys spowodowany pandemią i to również miało bardzo silny wpływ na gospodarkę i handel m.in. przez przerwane łańcuchy dostaw. Chiny już wtedy próbowały zmienić drogę przepływu towarów. Teraz do tego doszła agresja Rosji na Ukrainę, które to reperkusje mają znaczenie nie tylko dla nas, dla Europy, ale dla całego świata, ponieważ kolejne kraje włączają się w sankcje – ocenił.
– Mamy teraz efekty krótkoterminowe, zarządzanie walutami, obiegiem, ponieważ banki tym operują. Automatycznie w krótkim terminie nastąpiło wstrzymanie wszelkich operacji na Rublu. Również mieliśmy perturbacje z Hrywną, a przez te wszystkie perturbacje ucierpiał również polski Złoty. I ten efekty cały czas trwa – dodał.
Wojna w Ukrainie a polski sektor spożywczy
Następnie Zenon Daniłowski, prezes zarządu w Grupie Makarony Polskie, odniósł się do wpływu wojny w Ukrainie na sektor spożywczy i eksport firm z tej branży do Ukrainy.
– Każdy kryzys, a szczególnie taki jak wojna, powoduje, że na świecie następuje potrzeba gromadzenia żywności, budowania zapasów żywności, zaopatrzenia, dostawy żywności. Obecnie na rynku spożywczym, od 25 lutego, mamy tak wspomożony popyt. Wydaje mi się, że obecnie nie ma firmy w przemyśle spożywczym, która by powiedziała, że nie ma co robić. Wszyscy pracujemy pełną parą. Jest to związane z tym, że po pierwsze mamy wysoki popyt krajowy, bo znowu pojawiła się obawa przed niepewnym jutrem i dlatego zaczynamy budować magazyny u siebie w kuchni. A po drugie mamy bardzo duży popyt z krajów objętych wojną – stwierdził.
Zenon Daniłowski odniósł się również do bezpieczeństwa biznesowego we współpracy z firmami z Ukrainy.
– Jeśli chodzi o rok 2021, to korzystaliśmy w ubezpieczeń w KUKE, ale wynikało to raczej z pragmatyki przyjętej w firmie niż z potrzeby wysokiego ryzyka. Nie przypominam sobie, żebym skorzystał z wypłaty z KUKE. Raczej nasze ubezpieczenie wynikało z potrzeby zdyscyplinowania załogi w eksporcie, żeby coś nie zrobili złego. I większość firm raczej bezpiecznie prowadziła transakcje na terenie Ukrainy, na terenie Unii Europejskiej oraz poza Unią Europejską – dodał.

RAFAMET: Producenci dóbr długoterminowego używania pierwsi wchodzą w kryzys, a ostatni wychodzą
Później głos zabrał E. Longin Wons, prezes zarządu i dyrektor naczelny w spółce RAFAMET.
– Bardziej geograficznie już dywersyfikować nie możemy, patrząc na nasz model biznesowy. Jak klient kupi obrabiarkę, to wróci do nas dopiero po 15 latach, bo te maszyny są długo wydajne. I większość kół kolejowych, tramwajowych, czy w warszawskim metrze było obrabianych przez nasze obrabiarki, podobnie z kołami na Wschodzie. Nasze ekspozycje na Ukrainie, w Rosji i na Białorusi zmieniły się przez wojnę. Mieliśmy spółkę w Rosji, z której wychodzimy, ponieważ popieramy wszystkie sankcje w tym zakresie. Chociaż to nie jest łatwe, zwłaszcza jak ma się 50 proc. udziałów w takiej spółce zagranicznej. Jest dużo problemów prawnych związanych z wyjściem ze spółki rosyjskiej. Musimy sobie z tym poradzić w dłuższym terminie. Rynek rosyjski i białoruski były bardzo aktywne na naszym rynku i my nastawiliśmy się, że lata 2022-2024 będą ciekawe, jeśli chodzi o sprzedaż do Rosji i na Białoruś. Natomiast odmówiliśmy dostaw do tych krajów – powiedział.
– Producenci dóbr długoterminowego używania pierwsi wchodzą w kryzys, a ostatni wychodzą. To jest dramat tych firm, ale jesteśmy zahartowani i będziemy musieli sobie poradzić z tym, nawet jeśli będzie to gorszy rok, ale będziemy musieli się przeprofilować. Nie będziemy robić interesów z Rosją, ale wejdą tam inne firmy np. chińskie czy hinduskie, które swoje przetargi będą tam kierować i oni wejdą w rynek, który my wcześniej zajmowaliśmy – dodał.
Z kolei Piotr Neumann, dyrektor ds. finansowych w Fabryce Sprzętu i Narzędzi Górniczych FASING SA, opowiedział o wpływie wojny na działalność ich firmy.
– Rosja i Ukraina to były dla nas bardzo ważne rynki eksportowe. Patrząc globalnie, 2/3 naszej działalności to eksport, z czego największym rynkiem eksportowym są Chiny, a drugim była Ukraina. Od jakiegoś już czasu baliśmy się różnego ryzyka politycznego, także wszystkie nasze należności były ubezpieczone w KUKE. Jeśli udawało się nam zdobyć limit ubezpieczeniowy na naszych klientów i móc odroczyć termin płatności np. o 365 dni, a mieliśmy takiego klienta na Ukrainie, to klient wybierał nas mimo wyższej ceny od naszej konkurencji, które z kolei oferowały krótszy okres płatności. W tym zakresie ten konflikt nie wpłynął na nas, natomiast w momencie wybuchu wojny myśleliśmy, że straciliśmy te rynki na wiele miesięcy. Śledzimy konflikt na porządku dziennym. Dosyć szybko się okazało, że nasi klienci ukraińscy oczekują, żebyśmy realizowali nasze zlecenia zgodnie z planem – powiedział.
– Sytuacja dotyka nas pośrednio, ponieważ wojna spowodowała wzrost cen stali i energii elektrycznej, i to wpływa na naszą działalność. I nasze ceny też pójdą przez to w górę, za co zapłaci klient. Przez gwałtowny wzrost cen surowców i energii ucierpieliśmy, bo też nie możemy wszystkich kosztów przerzucić na klientów – dodał.

Jakiego wsparcia oczekują polskie firmy w eksporcie?
W dalszej części debaty dyskutowano o oczekiwaniach przedsiębiorców wobec administracji publicznej i instytucji finansowych, i poszukiwaniu nowych narzędzi dla firm eksportujących z Polski swoje produkty. Pierwszy w tej kwestii wypowiedział się E. Longin Wons, prezes zarządu i dyrektor naczelny w spółce RAFAMET.
– Przez to, że dostarczamy obrabiarki m.in. do firm, które są państwowymi jednostkami kolejowymi na świecie, jest to dla nas łatwiejsze, a przez to rzadko, a właściwie wcale, nie ubezpieczamy transakcji. Te obecne transakcje w rynku, gdzie trwa wojna, są jednymi stratami – stwierdził.
– Nam chodzi o taki instrument, który z banku zdejmowałby obowiązki utworzenia rezerw dla klienta, żeby nie trzeba było dwa razy dawać należności pod kredyt. Dla nas problemem jest ogromna ekspozycja, którą dają banki na transakcje. Nasze kontrakty są bardzo długie. Chcielibyśmy, żeby pojawiło się narzędzie, które by „keszowoło” kontrakt. Żeby banki miały podejście do firmy, która jest uderzona kryzysem, że sobie z tym kryzysem poradzi, że pojawią się instrumenty, które pomogą nam „keszować” transakcje – dodał.

Następnie Piotr Neumann, dyrektor ds. finansowych w Fabryce Sprzętu i Narzędzi Górniczych FASING SA, opowiedział o ryzykach i wyzwaniach, z którymi musi się mierzyć firma, w której pracuje. Jednym z wyzwań jest zielona technologia.
– Transformacje przechodzimy od 20 lat, kiedy to obecni właściciele przejęli pakiet kontrolny w firmie. Po tych 20 latach 2/3 naszej działalności to eksport, o czym już wspomniałem, a dostawy do górnictwa owszem ciągle są, ale więcej sprzedajmy do innych branż. Z roku na rok coraz ciężej rozmawia się z instytucjami finansowymi, które patrzą na nas jak na branżą górniczą i już na starcie mówią: nie. Natomiast coraz bardziej próbujemy się dofinansować instrumentami finansowymi handlu. Często musimy zapłacić za surowce, zanim jeszcze proces produkcyjny się skończy, a nasz towar przykładowo płynie do Chin czy Australii kilka tygodni i przez płatności, które później są długie, wychodzi nam dziura na kapitale obrotowym, którą musimy finansować. I dofinasowanie bankowe, które obecnie mamy, głównie temu służy. Dlatego staramy się korzystać również z innych narzędzi, żeby ściągać ten dług z bilansów – stwierdził Piotr Neumann.
– Małymi krokami odchodzimy od górnictwa, ale jak dalej będziemy tak postrzegani jako firma górnicza, to nasza transformacja będzie bardzo długa – dodał.
Następnie Zenon Daniłowski, prezes zarządu w Grupie Makarony Polskie, powiedział, jakich instrumentów zabezpieczających transakcje zagraniczne potrzebuje sektor spożywczy.
– Mamy portfele pełne zamówień i obecnie większy jest popyt niż nasze zdolności produkcyjne, jeśli chodzi o branżę spożywczą. Jeśli chodzi o instrumenty finansowe, które wsparłyby naszą ekspansję zagraniczną, to bardzo zależy nam na ubezpieczeniach. Bardzo ważne jest to, żeby KUKE i banki podchodziły bardziej agresywnie, bo ryzyko będzie rosło. Na pewno na różne rynki będzie potrzeba wzmocnienia ubezpieczenia. Gdyby Polska była w stanie zrealizować zbudowanie szlaku ukraińskich produktów przez Polskie, to byłaby to ogromna szansa dla wszystkich branż i tych, co przetwarzają zboże, i tych co przetwarzają metal. Jest to wielkie wyzwanie, trudne do zrealizowania, bo Ukraińcy oczekują mocy przeładunkowych w milionach ton miesięcznie, a u nas, póki co, to idzie w setkach tysięcy – ocenił.
KUKE i banki wspierają przedsiębiorców
Po wypowiedziach przedsiębiorców głos zabrali przedstawiciele instytucji i banków, a jako pierwsza wypowiedziała się Katarzyna Kowalska, wiceprezes zarządu KUKE.
– Jeśli chodzi o ubezpieczanie eksportu do Ukrainy, to wynosiło 5 proc. całego eksportu. Na Białoruś było 15 proc. i to był najwyższy udział, jaki mieliśmy i najbardziej zabezpieczony kierunek. Natomiast wszystkie inne kierunki poniżej 5 proc. Niestety nie wszystkie firmy zabezpieczały swoje transakcje – wyliczyła wiceprezes zarządu KUKE.
– Jeśli chodzi o „keszowanie” i udział banków w ekspansji zagranicznej, bardzo zależało nam stworzeniu nowego sytemu wsparcia eksportu, z którym weszliśmy w zeszłym roku. Jako KUKE dajemy zabezpieczenia, a to co jest potrzebne, co mówią firmy, to są pieniądze. My tej gotówki nie mamy, mają ją banki. W związku z tym faktem jest tak, że tworząc ten system, patrzeliśmy się na banki, co im jest potrzebne, żeby mogły dawać więcej pieniędzy na finasowanie eksportu – wyjaśniła.

Następnie na temat narzędzi, które oferują banki przedsiębiorcom chcącym rozwijać się eksportowo, wypowiedział się Jerzy Kwieciński, wiceprezes zarządu Banku PEKAO S.A.
– Nie ma co ukrywać, że banki mają największą siłę finansową do finansowania firm. Wydaje mi się, że w tej chwili przechodzimy, abstrahując od problemów gospodarczych, które mamy, ten etap rozwoju naszej gospodarki, kiedy nasze firmy zaczynają mocniej wychodzić na rynki zagraniczne, zwłaszcza na rynek europejski, ale i dalej. To jest naturalny proces i wszystkie instytucje jak KUKE czy banki powinny ten proces wpierać, bo inaczej te firmy nie będą mogły prowadzić swojej ekspansji, a tym samym rozwijać się – wyjaśnił.
– W Unii Europejskiej mamy silne instytucje, których aktywa i stopień zabezpieczania handlu zagranicznego jest dużo większy niż u nas. To spowodowało, że parę lat temu w naszym banku zaczęliśmy tworzyć zespół dedykowany polskiemu handlowi w rozwoju za granicą. Przygotowaliśmy narzędzia, które będą atrakcyjne dla inwestorów jak np. zielone obligacje czy faktoring/leasing – dodał.
Eksport polskich firm rozwija rodzimą gospodarkę
Następnie Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes zarządu Związku Banków Polskich, podkreślił ogromną rolę i wpływ eksportu polskich firm na rodzimą gospodarkę.
– Eksport i współpraca międzynarodowa w naszej gospodarce odgrywa ważną rolę. To jest ważny składnik budowy naszego dobrobytu, dlatego nie można tego lekceważyć. Musi nastąpić jak najwyższa profesjonalizacja na wszystkich płaszczyznach, zarówno jeśli chodzi o inwestorów jak i instytucje finansujące. Tylko profesjonalni gracze rozumujący, uczący się i kształcący będą mieli szansę i z przykrością muszę powiedzieć, że wiele firm niestety z tego nie korzysta. Należy wzmacniać nasze pozycje w Unii Europejskiej, gdzie jest coraz więcej transakcji rozlicznych w Euro i my naprawdę powinniśmy się zadeklarować, że wchodzimy do strefy Euro – stwierdził.
– Banki w działalności eksportowej i inne instytucje to jest część naszego dobra wspólnego. Jeśli będziemy to tłamsić i zmniejszać potencjał, to daleko nie zajdziemy w Europie – dodał.

Dyskusję podsumował swoimi spostrzeżeniami Marek Wąsiński, kierownik zespołu gospodarki światowej w Polskim Instytucie Ekonomicznym.
– Warto dodać, że doszło do poluzowania ram prawnych przez Komisję Europejską, jeśli chodzi o możliwości wsparcia przedsiębiorstw w pomocy finansowej, utrzymania płynności czy też rekompensaty cen energii. Te pomoce są możliwe i można z takich źródeł korzystać – powiedział.
– Polski Instytut Ekonomiczny przeprowadza ankietę eksporterów, w której zadajemy pytania o wsparcie. 12 proc. eksporterów pozytywnie oceniło działalność KUKE. Może wydawać się, że 12 proc. to mało, ale jest to najwyższy odsetek, jeśli chodzi o instrumenty wsparcia. A kryzys należy wykorzystywać na rozwój firm – dodał.
Debata „Finansowanie międzynarodowego obrotu handlu” odbyła się drugiego dnia Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
komentarze (0)