Według danych Urzędu Regulacji Energetyki najwyższe ceny za energię płacą małe i średnie przedsiębiorstwa, dalej - gospodarstwa domowe, a najmniej duzi przedsiębiorcy.
- Największy wpływ na ceny energii w Polsce ma obecnie cena emisji CO2 i ceny paliw - podkreślała Małgorzata Kozak, dyrektor Departamentu Rozwoju Rynków i Spraw Konsumenckich URE, dodając, że ważnym czynnikiem jest też dostępność zdolności transgranicznych.
Grzegorz Żarski, doradca zarządu ds. rynków energii Towarowej Giełdy Energii, do czynników wzrostu cen zalicza także silną koncentrację rynku. - Należy wciągnąć na rynek więcej graczy - mówił i zaznaczał, że chodzi też o niewielkie firmy z sektora OZE.
- Emisje CO2 przekroczyły granicę 50 euro i nie wydaje się, by miało się to zmienić - uważa Żarski. - Na rynku terminowym w porównaniu do ubiegłego roku mamy 30-proc. wzrost, na rynku spot - nawet 60-proc. - podkreślał, zauważając, że ceny na obu rynkach zbliżyły się do siebie.
Zdaniem Małgorzaty Kozak jednym z rozwiązań, które powinny być wdrożone jak najszybciej jest magazynowanie energii, zarówno w układzie dzień/noc jak i lato/zima. - Nie możemy oczekiwać spadków cen wraz ze zwiększaniem się produkcji energii z OZE, jeśli nie będziemy mogli jej magazynować - podkreślała.
Dziś ilość mocy zainstalowanej przez prosumentów w Polsce to 4 GW. Małgorzata Kozak zwróciła jednak uwagę na często obserwowane przez URE przewymiarowywanie instalacji. - Inwestorzy rezygnują z innych źródeł energii, ale jak dowiodła tegoroczna mroźna zima, nie zawsze ma to sens - mówiła. Z drugiej strony złe zarządzanie energią w nadmiarze pochodzącą od prosumentów powoduje zakłócenia pracy systemów.
Inny kierunek rozwoju, w którym pokłada nadzieję, to tworzenie obywatelskich wspólnot energetycznych. - To pozwoliłoby uzyskać stabilność chociażby na rynku lokalnym - mówiła podczas sesji Małgorzata Kozak.
komentarze (0)