Francuskie media: Odłożenie brexitu ciosem w Unię?
Francuskie media wciąż powracają do decyzji środowego szczytu UE o odłożeniu brexitu do 31 października. Wielu komentatorów uważa, że osłabia ono Unię, a nawet zagraża jej istnieniu.

Korespondentka dziennika "Le Figaro" Anne Rovan pisała w artykule zatytułowanym "Macron łamie sobie zęby na brexicie", że "dla Emmanuela Macrona, który od objęcia funkcji prezydenta widział się w roli przywódcy UE, środowy szczyt jest poważną porażką na scenie europejskiej". "Całkowite wyizolowanie francuskiego prezydenta pozostawi blizny" - zapowiada dziennikarka "Le Figaro".
Londyński korespondent "Le Monde" Philippe Bernard stwierdza, że "postawa Macrona spowodowała, że po trzech latach doskonałej kohezji, wyszedł na światło dzienne brak jednomyślności wśród 27".
W "Le Figaro" François-Xavier Bourmaud nazywa udział Brytyjczyków w wyborach do PE "drugim referendum brexitowym, które ukrywa czym jest". Po czym zauważa, że we francuskiej kampanii przedwyborczej "mówi się wiele o podatku od fortuny, żółtych kamizelkach i środowisku, ale bardzo mało o Europie". "Wszyscy owijają w bawełnę jedyną licząca się kwestię, +za Macronem czy przeciw+. Głosowanie na parlament europejski będzie (we Francji) referendum w sprawie Macrona" - utrzymuje dziennikarz.
W debacie radia "France Info" swego prezydenta bronił Henri Vernet zastępca redaktora naczelnego dziennika "Le Parisien". Dziennikarz ubolewał, że "w walce o Europę Macron jest osamotniony, a zwyciężają ci, którzy nie chcą, by Europa była czymś więcej niż wielkim wspólnym rynkiem".
W ekonomicznym dzienniku "Les Echos" Gabriel Gresillon oskarża Angelę Merkel o namówienie większości przywódców UE, by zgodzili się na długie opóźnienie brexitu, o "stworzenie presji, której opierał się prezydent Państwa Francuskiego".
Komentator przypomina, że Macron "mówił o konieczności +demokratycznego szacunku+ wobec wyborców brytyjskich". "Nie jest pewne, że jest to główny parametr dla wszystkich przywódców" - sugeruje.
Europa była kolebką demokracji, czy stanie się też jej grobem? - pyta w "Le FigaroVox" Maxime Tandonnet, niegdyś doradca b. prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.
Pisze on, że "głosy ludu niezgodne z dominującą ideologia, jak we Włoszech (Giuseppe) Contego czy na Węgrzech (Viktora) Orbana, piętnowane są jako +nacjonalistyczna zaraza+. Ubolewanie nad wynikami głosowania jest w Europie całkowicie uprawnione z punktu widzenia wartości demokratycznych, natomiast pogardzanie nimi to zjawisko nowe i całkowicie antydemokratyczne.
