Debatę rozpoczęła prezentacja Jakuba Pawlaka, Food & Beverage Industry Segment Managera w ABB Sp. z o.o., który wygłosił prezentację na temat nowoczesnych rozwiązań firmy ABB zwiększających konkurencyjność producentów branży spożywczej. Firma ABB w Polsce skupia się na rozwiązaniach z zakresu automatyki i energetyki w dziedzinach pakowania, przenoszenia i paletyzacji.
- Biznes 4.0 to czwarta rewolucja przemysłowa. Pierwszą był wiek pary, drugą wiek elektryczności, trzecią wiek komputerów. Teraz jesteśmy w przededniu rewolucji, która umożliwi nam większą komunikację maszyn i ludzi. Nie obawiam się tego. Celem rewolucji przemysłowej nie jest bowiem utrudnianie, budowanie interfejsów wymagających złożonej wiedzy i umiejętności, ale większa dostępność, nie tylko innowacyjnej oferty na rynku, ale także urządzeń łatwiejszych w interakcji. Współczesne roboty są dużo bardziej elastyczne. Pozwalają na przeprogramowanie i zmianę sposobu pakowania, orientacji produktów w kartonach, przez co są to rozwiązania bardziej elastyczne i konkurencyjne. Mamy możliwość analizy procesów u producentów i proponujemy rozwiązania szyte pod konkretne potrzeby - dodał.
Obawy przed lękiem wobec automatyzacji i robotyzacji tonował także Paweł Stefański, prezes zarządu Balluff Sp. z o.o.
- Boimy się maszyn, bo znamy je od XVIII wieku kiedy były straszne. Dzisiaj to nowoczesne maszyny adaptują się do ludzi, a nie odwrotnie i wspomagają nas w każdym procesie, łącznie z analizą danych, zarządzaniem nie mówiąc o produkcji. Dzisiaj liderzy cyfryzacji stają się liderami produkcji. W przyszłości nie będzie już firm stricte produkcyjnych, będą firmy informatyczne, usługowe. Produkt zawsze będzie istotny, ale sposób zaspokajania potrzeb konsumenckich diametralnie się zmieni. Jeśli nie zrobimy zdecydowanego kroku w tę stronę, zostaniemy w tyle w porównaniu z naszymi sąsiadami, krajami bardziej rozwiniętymi - zaznaczył.
Bardziej ostrożny wobec wprowadzania automatycznych rozwiązań w oparciu o roboty był Jaromir Paszek, menedżer ds. kontraktów BPSC SA. Według niego główne wyzwanie dla firm polega obecnie na wytworzeniu wartości dodanej z milionów danych dostarczanych przez firmy IT.
- Mimo że reprezentuję branżę IT, jestem daleki od tego aby zachłysnąć się ideą wyeliminowania człowieka z procesu produkcji. Przez 16 lat odwiedziłem setki zakładów produkcyjnych, ale nie widziałem ani jednego, w którym nie byłoby człowieka. W polskich fabrykach mamy już zaawansowane automaty i linie produkcyjne, ale dalej są tam ludzie. I cieszę się, że obok wszystkich futurystycznych wizji wciąż mówimy o ludziach - dodał.
O to, aby przy wdrażaniu nowoczesnych procesów produkcji nie zapominać o człowieku apelował także Piotr Ławski, prezes MAS Trading Sp. z o.o. Sp. K.o
- Nowoczesne systemy wymuszają konieczność zmiany całej filozofii działania firmy. Samo uruchomienie i oddanie gestii pakowania maszynom to nie wszystko. Urządzenia te muszą być zawiadywane przez odpowiednich pracowników. Ważne jest to, że linie automatyczne muszą się dostosowywać do człowieka. Dlatego tak ważne jest podnoszenie kwalifikacji ludzi, którzy są zastępowani przez urządzenia - dodał.
Robert Jankowski, prezes zarządu Pamapol SA zauważył, że niski poziom marż sprawia, że wiele polskich firm spożywczych nie może sobie pozwolić na inwestycje w innowacyjne rozwiązania.
- Żeby rozwijać się w nowych technologiach i mieć do nich dostęp, producenci z branży spożywczej muszą generować zyski, ale nie rzędu 1-2 proc. obrotu, bo to jest tzw. odtworzeniówka. Realna marża netto, która powinna zostawać w przedsiębiorstwie to powyżej 5 proc. Wtedy możemy mówić o automatyce, robotyce i innowacjach. Konsumenci w badaniach twierdzą, że są w stanie zapłacić 10-15 proc. więcej za produkt dający im bezpieczeństwo, jakość, zdrowie itp. Wszyscy patrzą na skład, tabele odżywcze. Proces produkcyjny zaczyna się od nabywania surowca. Jeśli chcemy mieć surowiec bardzo dobrej jakości i kontrolowany to musimy za niego zapłacić. Jesteśmy największym producentem gołąbka w Polsce. Jeszcze nikt nie wymyślił automatu i robota do gołąbka. Jedna pani zwija 7 tys. gołąbków dziennie na swojej zmianie, a sprzedajemy rocznie 40 mln sztuk. Ktoś musi to zawinąć, a praca ludzka będzie coraz droższa - dodał.
Mimo niesprzyjającej sytuacji rynkowej firmy takie jak Pamapol stawiają na współpracę z ośrodkami naukowymi poszukując prostych, ale użytecznych innowacji nawet w obrębie produktów dostępnych na rynku od lat.
- Współpracujemy z zewnętrznymi firmami RnD i z uniwersytetami oraz innymi podmiotami, które mogą nam pomóc w budowaniu przewagi konkurencyjnej i innowacyjności. Dzisiaj wszyscy walczą o innowacyjność. Dla nas innowacyjnym ruchem było opracowanie nakładki na konserwę mięsną. Na początku konserwy otwierało się nożem, potem był wielki przeskok w postaci easy-open, ale jak zamknąć taką konserwę? Zrobiliśmy więc plastikową nakładkę, dzięki czemu produkt można trzymać przez 7 dni w lodówce po otwarciu. Mamy więc tę samą jakość i wsad, ale szukamy prostego rozwiązania - dodał Jankowski.
Na współpracę z placówkami naukowymi w zakresie RnD stawia także Bakalland, o czym mówił prezes zarządu Marek Moczulski.
- Mamy znakomity dział R&D i marketingu, ale to nam nie wystarcza. Współpracujemy z naukowcami, uczelniami i instytucjami badawczymi. Mamy stałą umowę z Państwową Wyższą Szkołą Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży. Dzięki grantom unijnym szkoła została wyposażona w znakomite laboratoria i świetną kadrę wykładowczą, która jest na styku biznesu i nauki. Umowa dotyczy współpracy w zakresie działalności naukowej, innowacyjnej i prorozwojowej. Współpracujemy w zakresie wspólnych prac badawczo-rozwojowych, doradztwa naukowo-badawczego i badania jakości wyrobów. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tej współpracy i rozszerzamy ją na inne uczelnie - dodał.
W opinii Moczulskiego innowacyjność to właściwe rozumienie zmieniających się trendów konsumenckich.
- Ludzie nadal chcą jeść, nic się nie zmieniło, ale z innego punktu widzenia zmieniło się wszystko. Mamy mega trendy, jak convenience, który mówi o wygodzie robienia zakupów i przygotowywania posiłku, a więc dania gotowe do spożycia, do podgrzania. Paradoksalnie istnieje drugi trend, który mówi o rozwoju kategorii minimalnie przetworzonych. Im mniej ingerencji w oryginalny produkt, warzywa czy owoce, tym lepiej, tym bardziej konsumenci go chcą. Czysta etykieta, brak dodatków, np. cukru, glutenu, laktozy, żywność funkcjonalna i rozwój przekąsek on the go - w każdym z tych trendów Bakalland znakomicie się odnajduje. Jeśli chodzi o skład naszych produktów to w wielu segmentach jesteśmy żywnością najmniej przetworzoną, a nawet jeśli jesteśmy przetworzoną, to te batony są zdrowe: na bazie orzechów, bakalii, zbóż. W ciągu trzech lat staliśmy się numerem jeden korzystając właśnie z tych trendów - dodał.
O znaczeniu trendów rynkowych mówił także Robert Jankowski. W jego opinii w branży FMCG w ciągu ostatnich 10 lat nie pojawiło się wiele przełomowych innowacji.
- To jest wciąż bardziej poprawa codziennych produktów, relaunche nowych produktów, które przedłużają się w in-outy, praca z dużymi sieciami handlowymi, dostosowanie. Patrząc na półki codziennych zakupów spożywczych wszyscy kupujemy prawie to samo, tylko jest to inaczej podane i zapakowane. Codzienna praca RND polega także na zmianach jakościowych, szukaniu optymalizacji, na wyeliminowaniu składników, na które 10 lat temu nikt nie zwracał uwagi, ale dzisiaj zwraca i to zajmuje bardzo dużo czasu - podsumował.
Debatę poprowadził Jacek Ziarno, zastępca redaktora naczelnego miesięcznika Nowy Przemysł.
komentarze (1)
Aplikacje mobilne dla przemysłu: artmetic.pl
Odpowiedz