Gantner: Wyobrażenie, że cały świat czeka na polską żywność, jest błędne
- Nasze wyobrażenie, że wszyscy czekają na polską żywność, jest błędne. Na rynku krajów trzecich mamy olbrzymią konkurencję. Chińczycy, Japończycy czy Hindusi nie będą czekać w nieskończoność aż poukładamy się w środku i będziemy w stanie wysyłać im wystarczającą ilość dobrego towaru, który dotrze do nich w dobrym stanie, a jego jakość nie zmieni się w następnej partii - mówi w rozmowie z serwisem portalspozywczy.pl Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.

Andrzej Gantner przypomina, że kraje, które są poważnymi eksporterami do Chin, reprezentują podejście systemowe.
- Mają zupełnie inaczej skonstruowane wydziały handlu i promocji, w których pracuje znacząco więcej ludzi niż w Polsce, a także służby dyplomatyczne nakierowane na biznes. Niemcy zatrudniają 300 osób zajmujących się wyłącznie obsługą niemieckiego biznesu w Chinach. A my mamy 3-4 osoby. Z szumnych zapowiedzi kolejnych rządów dotyczących reformy WPHI ambasad nic jak na razie nie wyszło - dodaje.
Dyrektor PFPŻ jest zdania, że działania rządu powinny skupić się na rozbudowie i tworzeniu silnych centrów handlu i promocji przy udziale profesjonalistów z biznesu.
- Mamy kolejne hasła promocyjne, które bez silnego zaplecza nie przyniosą oczekiwanych efektów. Duńczycy, Francuzi czy Niemcy w każdej z placówek mają osobę dedykowaną do biznesu, która wie jak się handluje i rozmawia z przedsiębiorcami, która czuje lokalny rynek. Dbają także o system wsparcia swoich przedsiębiorstw, mają potężne rządowe lub para rządowe agencje, które zajmują się nie tylko promocją ale również wsparciem finansowym, np. ułatwianiem kredytów eksportowych dla małych i średnich firm, zabezpieczeniem transakcji, logistyką, czyli tym wszystkim bez czego trudno sobie wyobrazić dzisiaj nowoczesny handel - dodaje.
Gantner zwraca uwagę, że wśród polskich eksporterów żywności mamy wyraźny przechył w jedną stronę.
- Eksportują głównie duzi. Na Zachodzie już niekoniecznie, gdyż jest tam silny nacisk żeby eksportowały też małe i średnie firmy. Ale żeby średnia firma eksportowała coś do Chin czy RPA, musi mieć dostęp do tanich kredytów i do zabezpieczeń. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie handlował w Afryce bez zabezpieczenia swojej transakcji, a u nas to systemowe podejście wciąż mocno kuleje. Kraje, które są największymi eksporterami żywności w UE przeznaczają miliardy na wspieranie swoich przedsiębiorców i działań proeksportowych, zarówno systemowych, kredytowych, jak i zabezpieczających. Warto się zatem zastanowić, czy stać nas na to żeby nie inwestować w eksport - dodaje.
Nasz rozmówca apeluje, aby myśląc o ekspansji poza Polskę, przyjrzeć się temu, co mamy wewnątrz tak, aby nie utracić tego, co z trudem wywalczyli polscy przedsiębiorcy.
- Krzyczymy Go China! i z wielką pompą otworzyliśmy linię kolejową do Chengdu, którą nic praktycznie nie wysyłamy.Wszystkie kraje, które są znaczącymi eksporterami żywności czerpią swoją siłę, nie z tyle z chwytliwych haseł promocyjnych ale ze stabilnych i przyjaznych dla rodzimych przedsiębiorców warunków do prowadzenia i rozwijania biznesu.


Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.