Główny ekonomista KUKE: Początek roku 2011 zapowiada się dobrze

Rok 2010 dość powszechnie określa się jako czas, w którym świat powoli podnosił się z recesji. W krajach będących głównymi odbiorcami polskiego eksportu poprawa okazała się większa, niż zakładano na początku roku. Niestety, w przypadku większości krajów wzrost okazał się zbyt słaby, by poziom produktu krajowego choć wyrównał stan notowany w roku 2008. W kraju wyraźnie poprawiła się dynamika spożycia indywidualnego, na co złożyło się przełamanie negatywnych tendencji na rynku pracy, ale również skierowanie na rynek konsumpcyjny części środków dotąd angażowanych w zakupy nieruchomości oraz oszczędności.

- Pewnej normalizacji zaczęła też podlegać sytuacja finansowa przedsiębiorstw. Niestety wciąż w przypadku szerokiego grona firm nie można jej określić jako zadowalającą. Szczególnie trudna okazała się sytuacja płynnościowa. Po pierwsze, sytuację komplikowała wciąż niska skłonność rynku finansowego do kredytowania. Przedsiębiorcy podobnie jak w roku 2009 sygnalizowali istotne utrudnienia w pozyskiwaniu kredytów obrotowych niezbędnych do prowadzenia bieżącej działalności - mówi Piotr Soroczyński.

- Jeszcze trudniej było otrzymać wsparcie przedsięwzięć długoterminowych. Utrzymujący się po okresie kryzysowym szok wciąż ograniczał podaż kredytów, których ceny okazywały się w dodatku niewiele niższe niż przed rokiem - dodaje.

Statystyka prowadzona przez Narodowy Bank Polski wskazuje, że w każdym miesiącu 2010 roku poziom kredytowania przedsiębiorstw był niższy niż w analogicznym okresie roku 2009. Po drugie, w okresie kryzysu mocno stopniały środki jakimi dysponowały przedsiębiorstwa. Po trzecie zaś, w okresie podwyższonego ryzyka wyraźnemu ograniczeniu uległ na rynku dostęp do ubezpieczania transakcji zawieranych z odroczonym terminem płatności. W wielu przypadkach uniemożliwiło to kontynuowanie wymiany na dotychczasowych zasadach i odcięło wielu producentów od dostaw surowca i półproduktów.

Podobał się artykuł? Podziel się!