Każda zmiana nazwy firmy powoduje straty
Przykłady firm, które zdecydowały się zmianę nazwy można mnożyć. Podobnie jak powody, które motywują te zmiany. Zawsze jest to jednak decyzja ekstremalna i pociągająca za sobą straty.
Na początku marca firma rybna Morpol zmieniła nazwę na Mowi Poland. W związku ze zmianami właścicielskimi w ubiegłym roku nazwę zmieniły także Bank Zachodni WBK (teraz to Santander Bank Polska), Saturn (funkcjonuje pod nazwą MediaMarkt), stacje Łukoil (na AMIC Energy). W 2017 roku natomiast Statoil zmienił się w Circle K, a Polski Bus we FlixBus.
- Powody do zmiany nazwy są różne, od kłopotów wizerunkowych po zmianę właściciela. Zawsze jednak w takich sytuacjach są obawy. Najczęstszą obawą jest utrata klientów - tak, jak gdyby zasadniczym celem renamingu nie było zdobywanie nowych. Warto się wówczas zapytać, czy gdyby liczba tych dotychczasowych klientów była całkowicie satysfakcjonująca, kiedykolwiek pomyślelibyśmy o zmianie nazwy? W rzeczywistości pełnej niepewności i trudnych do sprawdzenia prognoz żadne badanie nie pokaże nam przyszłości - warto cofać się w pamięci do momentu, w którym pomyśleliśmy sobie: „zmiana nazwy pozbawiłaby nas wielu problemów i otwarłaby wiele możliwości”. Na pewno nie pomyśleliśmy tak bez powodu - mówi Maciej Wysocki, copywriter w Owocni.pl.
Tomasz Banasik, copywriter i założyciel nazywamy.com uważa, że każda zmiana nazwy powoduje straty dla firmy, ale ich skala może być różna.
- W zasadzie nie da się uniknąć jakichś strat po zmianie nazwy, aczkolwiek ich skala zależy od tego, na jakim modelu sprzedaży dana marka bazuje. Na przykład jeśli firma B2B całą sprzedaż prowadzi przez bezpośrednie kontakty handlowe, strata może być mniejsza niż zysk. Ale jeśli mówimy o marce np. dobra szybko zbywalnego, obecnego w supermarketach, to sytuacja jest już całkowicie inna – uważa.
Całość artykułu na PulsHR.pl


Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.