Minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki mówił m.in. o roli inwestycji, do których jego zdaniem nasi przedsiębiorcy nie są skłonni. "Uwierzyliśmy w to, że podatki muszą być jak najniższe, im niższe będą podatki, tym więcej będziemy inwestować - mówiły przedsiębiorstwa. I tak w 2003 r. zostały obniżone podatki z 27 do 19 proc., ale nic się nie stało z inwestycjami" - zauważył wicepremier. "To pięta achillesowa naszego rozwoju gospodarczego - jak była za Belki i Piechocińskiego, tak jest za Morawieckiego" - stwierdził wicepremier.

Jak mówił, Polska jest na jednym z najniższych poziomów inwestycji w Europie i położenie nacisku na oszczędności i na inwestycje powinno być kluczowe dla rozwoju gospodarczego.

Przekonywał, że państwo powinno stwarzać jak najlepsze warunki do innowacyjności, ale nie poprzez niskie podatki. Patrząc w przyszłość, staramy się tworzyć warunki dla lepszej współpracy państwa i przedsiębiorców - deklarował Morawiecki. Jak dodał, bardzo ważne są też talenty, jako klucz do sukcesu innowacyjności.

Stwierdził też, że nowy napęd wzrostu jest potrzebny, bo obecnie znajdujemy się w wielu nierównowagach, które powinniśmy starać się minimalizować.

Mówiąc o głównych problemach gospodarczych, wskazał na zadłużenie, które wynosi łącznie 2 bln 200 mld zł. Morawiecki zaznaczył, że w ostatnich 10 latach ono wzrosło ponad dwukrotnie, a w efekcie jesteśmy jednym z kilkunastu najbardziej zadłużonych krajów świata. Jak mówił, ostatni kryzys pokazał, że kluczowe jest to, kto jest właścicielem długu; problem pojawia się, gdy jest nim głównie zagranica. "Nasz wzrost gospodarczy w ostatnich 12 latach był wzrostem, który był napędzany kredytem. Kredyt rósł dwa razy szybciej niż nominalne PKB" - podkreślił.

Kolejnym problemem był brak polskich technologii i absorpcja technologii zagranicznych.

Jak powiedział, w związku z polityką klimatyczną UE, kończy się też paliwo wzrostu polegające na nieponoszeniu kosztów CO2. "Za zakrętem jest nowa polityka klimatyczna UE. Ona jest wprawdzie brutalnym elementem polityki gospodarczej Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii, ale my jesteśmy tutaj trend takerem (...) i musimy się podporządkować silniejszym. Jak wskazał, kończą się też środki unijne.

"Ani Polska nie jest w ruinie, ani Polska nie jest w rozkwicie" - ocenił. Według niego jesteśmy gdzieś po środku między takimi krajami, jak Ukraina z jednej strony, a Korea Południowa czy Tajwan z drugiej.