Morawiecki: w polityce gospodarczej trzeba brać pod uwagę rację stanu
- Autor: PAP
- Data: 27-10-2017, 18:10
Janusz Steinhoff (wicepremier w rządzie Jerzego Buzka) chwalił obecny rząd za to, że jest rządem, który nie tylko administruje krajem, ale go reformuje. Zaznaczył, że ta filozofia jest mu bliska. "Rola państwa (...) kojarzy mi się przede wszystkim z państwem mocnym i sprawnym w tworzeniu dobrych i racjonalnych warunków dla przedsiębiorców" - powiedział. Zwrócił uwagę na brakujące - jego zdaniem - inwestycje w infrastrukturę. Radził, by prywatyzację potraktować jako istotny element polityki gospodarczej - trzeba ją przeprowadzić tam, gdzie jest niezbędna i wycofać się z niej tam, gdzie jest szkodliwa. Dodał, że nie można traktować UE jako związku państw działających na szkodę Polski, bowiem UE to my.
Natomiast Henryk Goryszewski (wicepremier w rządzie Hanny Suchockiej) podkreślił, że najmocniej i najpełniej z uczestników debaty solidaryzuje się z programem Morawieckiego zapewniając, że nie ma w tym żadnego osobistego interesu. Według niego należy się zastanowić nad skonstruowaniem wydajnego mechanizmu promowania innowacji.
"Druga rada wymaga niemal herkulesowej siły od pana. Byłoby dobrze, gdyby się udało odpartyjnić kierownictwo w sferze gospodarki skarbu państwa (…). Niech rząd rządzi, ale niech gospodarkę pozostawi poza partyjnymi instrumentami oddziaływania" - radził Morawieckiemu.
Zaznaczył, że ma ogromną rezerwę do perspektywy przyjęcia euro. "Obserwując procesy polityczne, nie ma europejskiej świadomości i nie ma europejskiej świadomości racji stanu. Jest europejska polityka poszczególnych państw. Dlatego w tym obszarze musimy mieć świadomość, że nikt się nie będzie kierował ani przyjaźnią, ani sympatią do Polski, łącznie z Niemcami" - zaznaczył. "Dlatego z tego rodzaju decyzjami należy postępować bardzo ostrożnie" - radził.
Odnosząc się do wypowiedzi dotyczących strefy euro Morawiecki powiedział, że oprócz geopolitycznych aspektów "zadziała się cała historia" związana ze strefą euro. "Coś stało się w końcu w sprawie tego euro, że wielu ludzi na całym świecie (…), zastanawia się, czy euro jest częścią problemu, czy częścią rozwiązania. Wskazują bardzo często na to pierwsze" - powiedział.
"Ja może powiem tylko tak, że nie jestem przeciwnikiem dołączenia do euro, ale w pewnej perspektywie odpowiednio dopasowanej do naszych mechanizmów gospodarczych oraz do konwergencji faktycznej, która może nastąpić" - powiedział. Wyjaśnił, że chodzi o to, aby miało to sens i nie było niebezpieczne.
"Zaczekajmy jeszcze te 5-10 lat, nie wiem ile, na dużo bardziej faktyczną konwergencję. Ona zachodzi" - dodał. Zgodził się, że w sprawie tej jest jeszcze czynnik geopolityczny i polityczny. Dlatego - jak wskazał - Litwa, Łotwa i Estonia szybko przystąpiły do strefy euro, bowiem mają po swojej wschodniej stronie sąsiada, którego się nieco obawiają.

więcej informacji:
Powiązane tematy:
-
Premier deklaruje wsparcie dla wsi
-
Większość gospodarstw otrzyma dopłaty równe średniej unijnej
-
Rząd chce odbudować polskie przetwórstwo. Przeznaczy kilka miliardów
-
Pracownicy sezonowi: Uzbecy zastąpią lukę po Ukraińcach?
-
Sytuacja w gospodarce światowej wymaga intensywnego zaangażowania
-
Premier: 70 proc. inflacji wywołała Rosja. Musimy uniezależnić się od "ruskiej" ropy i gazu
-
Czy w Polsce pojawi się ryzyko spirali cenowo-płacowej?
-
Złoty słabnie po decyzji Rady Polityki Pieniężnej
-
RPP podniosła stopy procentowe o 0,75 pkt. proc.
-
Konfederacja Lewiatan ostrzega: RPP w czwartek podniesie stopy do 5 proc.
komentarze (0)