"Strażacy gasili płonące łąki i nieużytki rolne. Ogień zdewastował przeszło 600 hektarów ziemi. Jedna osoba została lekko ranna" - mówił rzecznik.

Betleja przypomniał, że ponad 94 proc. takich pożarów spowodowanych jest przez człowieka.

"Niestety, nadal wśród wielu rolników panuje przekonanie, że spalanie suchych traw spowoduje szybszy i bujniejszy odrost młodej trawy, a tym samym przyniesie korzyść ekonomiczną. Nic bardziej błędnego" - podkreślił.

Rzecznik podkarpackiej Państwowej Straży Pożarnej zwrócił uwagę, że w konsekwencji pożaru traw ziemia się wyjaławia.

"Dodatkowo do atmosfery przedostaje się wiele związków chemicznych będących truciznami zarówno dla ludzi, jak i zwierząt. Niszczone są miejsca lęgowe wielu gatunków. Giną zwierzęta domowe, które przypadkowo znajdą się w zasięgu pożaru" - podkreślił.

Zadymienie podczas pożarów suchych traw może także ograniczyć widoczność na drogach. Często przemieszczający się z prędkością wiatru ogień jest niebezpieczny dla okolicznych kompleksów leśnych.

Rzecznik zauważył, że przy gaszeniu pożarów suchych traw strażacy angażują "znaczne siły i środki". "W tym czasie mogłyby być one wykorzystane przy innych interwencjach" - dodał.