Praca: W Polsce jest coraz więcej wykształconych pracowników z Ukrainy
- Autor: PAP
- Data: 11-12-2016, 10:51

Dziewit podkreślił w rozmowie z PAP, że portal Pracadlaukrainy.pl to wirtualny urząd pracy, a nie agencja pracy. "Dajemy możliwość pokazania się obywatelom Ukrainy, którzy szukają pracy w Polsce. Mogą się pochwalić, co do tej pory zrobili w swoim życiu zawodowym. Mamy już w tej chwili 2,5 tys. zarejestrowanych pracowników z różnych branż" - poinformował.
Zwrócił uwagę, że na portalu, tworzonym w językach polskim i ukraińskim, można znaleźć także porady i artykuły o polskim rynku pracy. "Piszemy, żeby pracownicy ze wschodu byli czujni, żeby nie dali się naciągać, czyli piszemy o prawnych sprawach" - wyjaśnił.
Zdaniem pomysłodawcy portalu, do Polski coraz częściej przyjeżdżają wykształceni pracownicy z Ukrainy, którzy nie poszukają pracy fizycznej. "Są ekonomiści, finansiści, programiści, osoby, które pracowały w sieciach sklepów i zarządzały nimi. Są też pracownicy branży zarządzania nieruchomościami. Są nawet wykładowcy akademiccy" - wyliczał.
Dziewit przypomniał, że na stronie pracadlaukrainy.pl swoje oferty mogą zamieszczać także pracodawcy. Zaznaczył, że takie ogłoszenia są wiarygodne. "Pracodawca musi się zalogować. Czyli nie może być to ktoś, kto szuka taniej siły roboczej, taki +no name+. Musi podać swoje dane" - podkreślił.
Zwrócił uwagę, że na portalu niekiedy pojawiają "ciekawe oferty pracy". "Jedną z nich była oferta zatrudnienia osoby jako berejtera, czyli jeźdźca, który naucza skakać konia przez przeszkody do 80 cm. Pracodawca jest w stanie zapłacić 2,5 tys. - 3 tys. złotych" - opowiadał ekspert.
Kolejną ciekawą ofertą - wspominał Dziewit - była propozycja sprzedaży kilku wiosek na Ukrainie. "Zachwalano, że są bardzo tanie, 30 arów kosztuje 3 tys. zł." - dodał.
Przyznał, że czasem zgłaszają się do niego osoby z prośbą o dostarczenie "40 sztuk pracowników". "Czyli niektórzy traktują ludzi jak bydło. Usłyszałem, że ten człowiek jest w stanie zapłacić 400 zł za sztukę" - podkreślił. Zaznaczył jednak, że takie przypadki są rzadkie. "Z naszych rozmów z pracodawcami nie wynika, że oczekują pracownika cztery razy tańszego" - powiedział.
Zdaniem Dziewita, w Polsce jest ogromne zapotrzebowanie na pracowników z Ukrainy. "Stale mam zapytania np. o 15 szwaczek, o pracownika do ubojni, do budowlanki, do prac ogrodniczych" - wyliczał. Według niego, pracownicy ze wschodu mogą zagospodarować niektóre luki na polskim rynku pracy. "Mogą być wsparciem, ale wszystkich problemów nie rozwiążą" - stwierdził.

więcej informacji:
Powiązane tematy:
-
Miliony ton zboża i kukurydzy zalegają w Ukrainie
-
Ukraina będzie członkiem UE
-
Rosjanie przejęli sklepy na zajętych terenach. Nie potrafią nimi zarządzać
-
Ukraiński holding rozpoczyna przetwórstwo na eksport. Szuka partnerów w UE
-
Większość firm zmierza w kierunku hybrydowego miejsca pracy
-
Raport. Do Polski wjechało 4,213 mln osób z Ukrainy
-
Dlaczego UE nie wprowadza sankcji na rosyjski eksport żywności?
-
Lidl zatrudnił 170 osób z Ukrainy. Ile zarobią?
-
Eksport zboża z Ukrainy ciągle problematyczny [WYWIAD]
-
Josep Borrell: blokowanie eksportu zboża to zbrodnia wojenna