W sierpniu tak, jak w latach ubiegłych, zostało przeprowadzone badanie pierwszych cen artykułów szkolnych. W stosunku do zeszłego roku, najtańszy plecak okazał się droższy o 100 proc.- w 2015 r. kosztował 4,99 zł, a obecnie - 9,99 zł, natomiast o 77 proc. zdrożała 20-centymetrowa linijka – z 0,39 zł w 2015 r. do 0,69 zł w 2016 r. Tymczasem w innych kategoriach pojawiły się artykuły, które mają niższe ceny, niż najtańsze produkty w ubiegłym roku. Przykładowo, wyjątkowo niedrogie są ołówki (1/5 ceny z zeszłego roku), natomiast klej w sztyfcie i zeszyty 16-kartkowe mają o 30 proc. niższe ceny minimalne, w porównaniu do poprzedniego roku. Należy jednak wyjaśnić, że z powodu dużych braków w asortymencie, z rankingu zostały wykluczone dyskonty. Szybki wykup produktów przeznaczonych dla uczniów, potwierdzony przez pracowników sklepów, mógł wynikać ze wsparcia finansowego programu Rodzina 500 plus.

- Na podstawie badania, nie można wyciągać wniosków na temat wpływu programu Rodzina 500 plus na zakup artykułów szkolnych. Dokonanie takiej oceny będzie możliwe np. w październiku br., po analizach danych z panelu handlu detalicznego firmy Nielsen lub panelu gospodarstw domowych firmy GfK. Możemy jednak zakładać, że będziemy widzieli pozytywny wpływ tego zasiłku na zakup artykułów szkolnych, zarówno pod względem ilości, jak i jakości. W zeszłym roku przeprowadziliśmy badanie na podobnej liście produktów. Jednak tym razem widać, że artykuły, które pozostały na półkach w dyskontach, są raczej w wyższych przedziałach cenowych. To może pokazywać, że tańsze akcesoria zostały już wykupione, mówi Sebastian Starzyński, prezes zarządu instytutu badawczego ABR Sesta.

Przewidując podwyższony popyt na artykuły szkolne w sierpniu, dyskonty powinny były poszerzyć odpowiednio swój asortyment dodatkowy, czyli nienależący do stałej oferty spożywczo-chemicznej. Możliwe jednak, że zwiększyły go, lecz w niewystarczającej ilości dostępnych sztuk w sklepach. Zdaniem Starzyńskiego, dyskonty mogą działać według dwóch strategii. Jedna jest taka, że liczą na więcej zakupów droższych produktów o lepszej jakości, a druga oznacza, że nie doceniły popytu na tańsze artykuły, przez co obecnie wykazują braki w towarze. Niemniej dla klientów lepszym miejscem na zakup przyborów szkolnych jest hipermarket, niż dyskont, który generalnie dysponuje mniejszym wyborem produktów. 

W supermarketach różnica cen między najtańszą siecią, Intermarche, gdzie suma wydanych pieniędzy na akcesoria dla uczniów jest równa 66,55 zł, a najdroższą, Piotr i Paweł, w której na takie produkty trzeba wydać 92,91 zł, wynosi aż 26,36 zł. Wynika to z faktu, że sklepy te, podobnie jak dyskonty, nie są docelowymi dla konsumentów artykułów szkolnych. Zatem ich oferta jest tylko uzupełniająca. Z kolei rozbieżność pomiędzy najtańszą badaną siecią, Carrefour, gdzie koszyk wynosi 32,59 zł, a wspomnianą już, najdroższą, Piotr i Paweł (92,91 zł) wynosi aż 60,32 zł. Carrefour mocno stawia na promocję artykułów szkolnych. W poprzednich latach był on liderem pod względem liczby promowanych produktów. Dla tej sieci, jak i generalnie hipermarketów, artykuły szkolne stanowią jedną z ważniejszych kategorii w sierpniu. Natomiast Piotr i Paweł traktuje je tylko jako dodatek do stałej oferty sprzedażowej.