II Polish Grain Day
26 maja 2023 roku w Warszawie odbyła się II edycja Polish Grain Day.
Mirosław Marciniak na Polish Grain Day

Podczas prelekcji pt. Światowy i krajowy rynek zbóż w obliczu globalnych niepewności w 2023 roku Mirosław Marciniak, ekspert InfoGrain, odniósł się do podniesionej w mediach "afery zbożowej" oraz tematu zboża technicznego. Zaznaczył, że tzw. afera zbożowa jest bardzo mocno polityczna, a na fake newsach traci także rolnik.
– Nie wiem skąd wzięło się przekonanie, że przez Polskę miał być realizowany tylko tranzyt. My jesteśmy członkiem Unii Europejskiej na takich samych zasadach jak inni, więc było wiadomo, że towar który wjedzie do Polski, może w Polsce zostać i może z Polski wyjechać. I wszystko było legalne – mówił Marciniak podczas konferencji.
Zaznaczył, że rolnicy za długo czekali ze sprzedażą zboża, a rząd niepotrzebnie nawoływał do niesprzedawania zbóż po żniwach. Skutkiem tego był import. Zaangażowane w to było ponad 600 firm, w tym także gospodarstwa rolne.
– Ta lista jest dostępna po stronie ukraińskiej. To nie jest tajemnica. To jest ponad 600 firm, które były zaangażowane w import i są na tej liście nie tylko firmy, ale też i gospodarstwa rolne. Import był legalny, a więc próba pokazywania firm, które sprowadzały zboża w złym świetle nie do końca jest prawdą – podkreślał podczas Polish Grain Day.

Prelegent przypomniał, że przed wojną import zbóż z Ukrainy był marginalny. Importowaliśmy głównie śrutę słonecznikową i rzepak. W sezonie 2021/2022 zaczęła do Polski wjeżdżać kukurydza. W tym sezonie, od żniw do grudnia, wjechało dużo więcej zbóż, przede wszystkim kukurydza, pszenica i bardzo duża ilość rzepaku.
Mirosław Marciniak podkreślił jednocześnie, że za spadkiem cen w Polsce stoi nie import z Ukrainy, a rynek światowy.
– To nie Ukraina spowodowała ten spadek cen na rynku krajowym, tylko rynek światowy. Natomiast Ukraina spowodowała, że tego towaru jest w Polsce więcej i zapasów w Polsce mamy więcej – mówił.
Jak dodał, mamy kolejny rok, kiedy podaż nie nadąża za popytem. Zapasy nadal będą w trendzie spadkowym.

Mirosław Marciniak odniósł się do sytuacji na rynku światowym. Wskazał na coraz gorszy bilans pszenicy w USA. Stany Zjednoczone mają problem z suszą. Także w Rosji prognozowany jest spadek produkcji, chociaż jest ona wciąż wyższa od średniej wieloletniej. Rosja będzie nadal dużym graczem w eksporcie i będzie wywierać presję ze względu na rekordowe zbiory w poprzednim roku oraz wysokie zapasy. Na Ukrainie spodziewany jest dalszy spadek produkcji. Zbiór tegoroczny będzie niższy, ponieważ dużo mniej zasiano.
– Ukraina schodzi z produkcji zbóż, natomiast zwiększają zasiewy oleistych. Rzepaku zasiali tyle samo co przed rokiem, zwiększają zasiewy soi, słonecznika. Wychodzą z prostego założenia: tego się mniej zbiera, więc logistycznie jest łatwiejsze do przetransportowania, towar droższy i też udział kosztów transportu procentowo w cenie jest mniejszy niż w przypadku pszenicy czy kukurydzy – wymieniał.
Przypomniał, że Ukraina mocno zdywersyfikowała kanał transportu. Obecnie stawia na małe porty na Dunaju. Wcześniej eksport odbywał się głównie przez Morze Czarne.

– Korytarz zbożowy, który został uruchomiony w zeszłym roku, działa i nie działa. Mieliśmy w maju przedłużenie tego porozumienia na dwa miesiąca, natomiast rosyjskie inspekcje w dalszym ciągu blokują ukraińskie statki. Tempo eksportu jest dużo mniejsze niż powinno – przyznał.
Prelegent przedstawił również dane dotyczące bilansu pszenicy w Polsce.
– W przyszłym sezonie zakładam produkcję powyżej 13 mln t. Obecna kondycja jest dobra do bardzo dobrej, natomiast już się pojawiają głosy, że robi się sucho. Czerwiec potrafi sporo na tym rynku zmienić pogodowo. Przy eksporcie na poziomie 4,5 mln t w dalszym ciągu mamy komfortowe zapasy. Możemy mieć jednak problem w wbiciem się na rynki światowe, ponieważ bardzo agresywna jest Rosja, Bułgaria i Rumunia. Nie tylko Polska została z takimi zapasami zbóż. Będzie dużo mniejszy import pszenicy z Ukrainy – prognozował.

Jak podsumował prelegent, w nowy sezon wchodzimy z wysokimi zapasami. Część punktów skupowych może być wyłączona z handlu w żniwa. Kluczowy będzie popyt eksportowy. Duża nadwyżka pszenicy w UE oraz Rosji może wywierać silną presję na ceny w pierwszych miesiącach nowego sezonu. W najbliższym czasie kluczową rolę będzie odrywać będzie również pogoda.

Prognozy na rynkach surowców rolnych
W rozmowie z serwisem farmer.pl ekspert ponownie wrócił do tematu prognoz na rynkach surowców rolnych.
– Wchodzimy w okres kluczowy. Czerwiec dla pszenicy, lipiec dla kukurydzy na półkuli północnej. Na dziś te bilanse (…) wyglądają dobrze. Zwłaszcza dla kukurydzy, ponieważ USDA pokazuje bardzo dużą odbudowę produkcji i zapasów. Tylko my mówimy o produkcji, która dopiero się zaczyna. Stany Zjednoczone dopiero kończą siewy. Europa też skończyła. Ameryka Południowa, Brazylia swój główny zbiór będzie siała dopiero w lutym, bo oni będą zbierać do tego starego sezonu. Więc tu jeszcze dużo jest do zrobienia – mówił 26 maja 2023 r. serwisowi farmer.pl Mirosław Marciniak.
Jak zaznaczył, Amerykański Departament ds. Rolnictwa, pokazując swoje prognozy, wysyła sygnał w rynek na temat bilansu upraw. Dzisiaj one wygląda dobrze, ale nie znaczy to wcale, że może się nie zmienić. Pogoda to zweryfikuje. Na razie, patrząc globalnie, nie ma powodów do optymizmu jeśli chodzi o ceny.
Bardzo istotna jest też strona popytowa.
– Wszyscy się koncentrują na podaży oraz tym, jakie będą zbiory w danym regionie, czy to pszenicy, czy kukurydzy czy rzepaku. Natomiast bardzo mało miejsca poświęca się w tej przestrzeni medialnej stronie popytowej, a tu jest duży spadek. Spadek zużycia na cele spożywcze, na cele biopaliwowe – alarmuje Mirosław Marciniak.
Ekspert nadmienił, że Chiny zaczynają wycofywać się z kontraktów na kukurydzę amerykańską i olej palmowy. Widać też problemy finansowe w Egipcie, Bangladeszu czy Iranie.
Ponad rok wojny na Ukrainie
Obecnie jesteśmy już ponad rok od rozpoczęcia agresji Rosji na Ukrainę. Ukraina w tym czasie udowodniła, że potrafi sobie poradzić – wyeksportowała czterdzieściparę milionów zbóż i zmieniła kanał dystrybucji. Dzisiaj udział największych portów to 57 proc. Praktycznie połowę swojego eksportu Ukraina przerzuciła na inne kanały. Nawet jeśli Rosja będzie utrudniać funkcjonowanie korytarza zbożowego, to Ukraina ma możliwość dywersyfikacji eksportu.
Z kolei Polska, zdaniem Mirosława Marciniaka, ponad rok od początku wojny jest nadal w punkcie wyjścia. Gdybyśmy mieli infrastrukturę, moglibyśmy jako kraj korzystać na reeksporcie z Ukrainy i na tym zarabiać. Moglibyśmy być hubem podobnie jak rumuński port, np. moglibyśmy z zachodniej Ukrainy przejąć 2-4 mln ton kukurydzy, rzepaku, które jechałaby na zachód Europy przez Polskę.
– Dzisiaj działania rządu polegają na gaszeniu pożarów – stwierdził prelegent II edycji Polish Grain Day.
komentarze (0)