W opinii cytowanego przez IAR Tadeusza Szymańczaka, rzecznika prasowego Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych, wiosenne prognozy, w których mówiło się o zbiorach sięgających 27,5 mln ton, były zawyżone. Jak to określa Tadeusz Szymańczak, rolników straszono zapasami zbóż w wysokości 5 mln ton. Zawierali oni przed żniwami kontrakty terminowe, w których sztywna cena często nie pozwala zrekompensować kosztów produkcji.
Marek Sawicki, minister rolnictwa i rozwoju wsi przypomniał, że szacunki dotyczące zapasów były duże i zarazem rozbieżne, między 2,5 mln a 5 mln ton. Wpłynęło to na zawieranie przez rolników umów długoterminowych na trzy miesiące przed żniwami.
Tymczasem, profesor Andrzej Kowalski, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej podtrzymuje szacunkową ocenę Instytutu, w której mówiło się o zapasach wynoszących 5 mln ton - podaje IAR. Dopuszczalna granica błędu to jego zdaniem 500 tys. ton. Z weryfikacją wielkości zapasów proponuje poczekać do końca sezonu.
komentarze (4)
Tak jak w tamtym roku kłamano o nadwyżkach zbóż tak i teraz próbuje się manipulować danymi . Skoro pan Kowalski nadal podtrzymuje tezę o zapasach to niech wskaże w jakich magazynach są to można sprawdzić a nie czekać do nowych zbiorów by potem wmówić że zboże tegoroczne jest z tamtego roku .Co do zaniżania cen zbóż to niestety prawda i taka polityka doprowadzi do wywozu poza granice kraju a w konsekwencji wymusi import ale już po1100 zł/t . Należy więc zastanowić się nad dalszym istnieniu GUS-u jako instytucji prognostycznej a przyjąć ją jako populistyczna . A swoją drogą to może ktoś wie w jaki sposób zbierane są dane do wymienionych w artykule instytucji bo ja podejrzewam że wyczytują je z fusów lub szklanej kuli .
OdpowiedzJa wiem, jak są zbierane dane dotyczące zbiorów. Terenowi pseudorzeczoznawcy zbierają dane z gospodarstw, tyle że zamiast ruszyć tyłki, to zadzwonią do gości z ODR-ów, którzy nie mają czasu pojechać w teren i zmyślają jakieś wirtualne dane, a późeniej takie dane trafiają do centrali i tam produkują takie bzdury. A wystarcayłoby wytypować po kilkanaście gospodarst w każdym powiecie, i objąć je konkretnym spisem, tak aby na tej podstawie weryfikować dane na przestrzeni kolejnych lat. Ale to chyba dla nich za trudne. Poza tym, ci goście w dalszym ciągu nie zdają sobie sprawy, że 2 mln ton to nie błąd statystyczny, a różnica mająca olbrzymi wpływ na krjowy bilans zbóż.
OdpowiedzJaka jest prawda? Ano taka, że ani Instytut Pana prof. Kowalskiego, ani GUS nie mają metodyki szacowania zbiorów i co więcej cięgi jakie zbierają za to nieuctwo i swoista arogancję nic ich nie uczą. Prognozowanie, to sztuka, ale wymagająca wiedzy i inteligencji, anie dopisywania do tabelek kolejnej kolumny i kolejnego wiersza. Dopóki IERiGŻ nie ujawni jak prognozuje, to jego prognozy są warte Polsatowskiej wróżki. I tylko rodzi się pytanie co robią całe tabuny pracowników różnorakich instytutów, instytucji, uczellni? Oczywiście nic nie brakuje w kombinowaniu danymi organizacjom producenckim, które biorą poprawki na niewiarę innych i mamy w kraju bajzel informacyjny. Oczywiście obecnie rynek, to również miejsce gry interesów, stąd wiele informacji ma charakter elementu gry, a nie danych rzeczywistych, których co należy pamiętać po prostu nie ma bo nie ma struktur je zbierających i weryfikujących, nie mówiąc już o bajzlu metodycznym. Czy jest rozwiązanie? Tak! Taki polski prywatny SG.
OdpowiedzZapasy w wysokości 5 mln ton, to magazyny musiałyby być zapełnione w bardzo znacznym stopniu, gdzie się nie spojrzy to pusto. Jest oczywiste, że tych zapasów nie ma! Problem oceny zbiorów polega na tym, że oceniający mieszkają w większości w Warszawie, są to teoretycy rolnictwa, profesorowie którzy już dawno nie byli na polach i może już nie odróżniają zboża od chwastów. Trzeba aby in formacje dostarczali praktycy którzy na codzień są na polach i wówczas nie będzie takich błędów. A swoją drogą, według moich obserwacji, zboża w kraju jest naprawdę mało i może na przednówku być nerwowo.
Odpowiedz