Już pod koniec stycznia  2016 r. rosyjski organ kontroli fitosanitarnej „Rosselchoznadzor” zgłosił możliwość zakazu importu soi i kukurydzy na skutek zanieczyszczeń obiektami podlegającymi kwarantannie oraz ryzyka zawleczenia do Rosji produktów GMO.

Całkowity amerykański eksport do Rosji jest mały w porównaniu do jej całego eksportu soi tj. w ostatnich latach za około 156 mln USD. Potencjalne szkody wynikające z importu i rozprzestrzeniania obiektów, które należy poddać kwarantannie na terytorium Rosji szacuje się na 10-15 mld rubli (126 - 189 mln USD) rocznie.

Jednocześnie, jak podaje przewodniczący rosyjskiego związku zbożowego, w tym roku rolnicy skłaniają się coraz częściej do uprawy kukurydzy zamiast pszenicy ze względu na cła eksportowe obowiązujące w
eksporcie tego ostatniego gatunku.

Rosja, zaliczająca się do grona największych eksporterów zbóż na świecie, w 2015 roku wprowadziła cła w eksporcie pszenicy w celu zapobieżenia nadmiernemu jej eksportowi wspieranemu przez słabnący rubel.

Według danych zaprezentowanych przez Ministerstwo Rolnictwa kraju, areał pszenicy ozimej zmniejszył się o 1,25 mln ha do 14,18 mln ha w ujęciu rok do roku, głównie z powodu suchej aury w okresie jesiennym. Ministerstwo prognozuje, że zasiewy pszenicy jarej zostaną wykonane na obszarze 13,18 mln ha, tj. o 367,5 tys. ha mniejszym niż przed rokiem. Natomiast powierzchnia upraw kukurydzy ma się zwiększyć o 197,3 tys. ha do 2,99 mln ha.

Jak ocenia przewodniczący rosyjskiego związku zbożowego, rząd będzie miał kilka powodów aby pozostawić cła eksportowe. Przemawia za tym przede wszystkim ewentualne ryzyko dla rosyjskiej gospodarki. Poza tym podobno krajowi producenci żywca lobbują za utrzymywaniem ceł w eksporcie pszenicy.